Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2014, 13:14   #252
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Przeklęte ostrze ciążyło Julii w dłoni. Wpierw chciała je odrzucić daleko od siebie, niczym jadowitego węża, lecz zamiast tego zacisnęła palce na rękojeści. Przed oczami ponownie stanęła jej jatka, którą zobaczyła w kajucie. Krew, morze krwi spływające z łóżka na podłogę, barwiące krzykliwym szkarłatem pościel. Znów widziała własne, pokrojone na kawałki ciało i potwora o gadzim pysku, odprawiającego swój rytuał. Wszystko szło na opak, nie tak jak powinno toczyć się normalne życie. Pseudo zaświaty, hordy trupów, upiory, a teraz jeszcze to.
- Skąd masz ten nóż? - zdołała wychrypieć po dłuższej chwili, zatapiając pełne wściekłości spojrzenie w karle.

- Od ciebie.


Dziewczyna stanęła jak wryta, nie wiedząc za bardzo co ma ze sobą zrobić. Uniosła ostrze na wysokość twarzy, przyglądając się mu dokładnie. Ni cholery, nie miała go wcześniej w ręku. Ani zabijając Rodrigueza w norze kanibali, ani potem podczas tułaczki po koszmarnym statku. Broń należała do Węża, była jego atrybutem.
- Że, kurwa, co? Że niby jakim cudem?- wyrzuciła z siebie, nim zdążyła ugryźć się w język.

- Jestem, kurwa, złodziejem. Kradnę rzeczy, którymi zabito tych na drzewie. Z ich myśli - wzruszył ramionami karzeł.

Kolejna bzdura...a może jednak było w tym wszystkim ziarnko prawdy? Przecież nie takie cuda ostatnio się zdarzały, wystarczyło spojrzeć na to, gdzie przyszło prowadzić im tą rozmowę. J.J. ścisnęła palcami kąciki oczu, próbując odegnać nadchodzący wielkimi krokami atak migreny. Co ją to na dobrą sprawę obchodziło? Knypek i tak miał niedługo wyciągnąć kopyta.
- I gitara, mordeczko. Co mają się użyteczne graty marnować? - naraz drgnęła, a na jej twarzy pojawił się wredny grymas - Skoro masz takie mega moce, to wyskocz jeszcze z czegoś przydatnego. Na dobrą sprawę i tak już niedługo pierdoły doczesne nie będą ci potrzebne, a ja się ładnie odwdzięczę.

- Jak ładnie i co oznacza dla ciebie słowo użyteczne? - zapytał karzeł przekrzywiając lekko głowę. - Bo wiesz, jak już stąd wyjdziesz, to nie będziesz miała niczego przy sobie. Przejdziesz jedynie ty. Więc w sumie to łanie odwdzięczę, jakkolwiek rozumiesz ładnie, byłoby dla mnie jak papieros dla skazańca.
Doog zarechotał złośliwie wbijając swoje paciorkowe oczka w twarz Julii.

- To podsumujmy - zignorowała natrętny wzrok karła - dymam cię, zabijam, potem zjadam serce i nagle boom...wskakuję do świata żywych na golasa, bez żadnego sprzętu. Wiesz chociaż gdzie pi razy chuj się pojawię? Tam gdzie mnie zabili...a może jest opcja powrotu gdzie indziej? Chociażby do mojego miasta...albo czy da radę coś przemycić na drugą stronę? Użyteczne oznacza, że będzie ze mną jak się hm, obudzę. Nie musi być od razu bojowy helikopter...i tak nie umiałabym dziadostwa pilotować. Wystarczy coś, czym będę w stanie zabić typa, który przenicował mi dupsko aż do kości. Łapiesz, Doog’ie, o co się rozchodzi?

- Łapię. Doskonale łapię. Ale nie potrafię ci powiedzieć, jak się to przejście potoczy. Wiem, że wrócisz tam, gdzie chcesz wrócić. Tyle. Nic więcej na ten temat nie potrafię ci powiedzieć. Serio.

Doog zatrzepotał rzęsami jak primadonna.

- Skarbie...a widziałeś żeby ktoś z twoich kumpli odpierdolił w przeszłości coś podobnego? Skąd pewność że rozchlastanie ci klaty w ogóle zadziała? Poza tym wiesz...poprztykałeś się ze starym - bywa. Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. Nie jesteś typem ciotowatego frajera, który podcina sobie żyły, bo koledzy w szkolnej szatni mają z niego polewę. Że niby zapinając rurki musi uważać na wargi sromowe. O co tak na prawdę się rozchodzi? Przecież mam wykonać wyrok, możesz mi zaufać. Nic nie stracisz, prócz życia - dziewczyna uśmiechnęła się niewinnie, a rytualny sztylet zatańczył między brudnymi palcami.

- Już tak robiono i mam pewność, że to działa, kocie. Masz na to gwarancję. Ja też tam przejdę. Spotkamy się. Bez obaw.


- A czy ty będziesz mógł przemycić coś w kieszeni? Pytam tak z ciekawości - zamyśliła się i zaraz parsknęła - i nie chodzi mi o kawałek sera…

- Niestety nie - pokręcił głową ponuro. - To tak nie działa.

- Trudno - nóż wylądował na łóżku, a Julia sięgnęła po wino. Olewając kieliszek przytknęła szklaną szyjkę wprost do warg i wypiła duszkiem prawie całą zawartość butelki. Nigdy nie przepadała za podobnymi trunkami, nie potrafiła więc docenić smaku, czy jakości. Dla niej liczło się jedynie to, że alkohol, jak to alkohol, uderzał do głowy i przytępiał zmysły. Najchętniej zalałaby się w trupa - wszystko, byle tylko pozbyć się wątpliwości i nie czuć żadnego smaku. Pożarcie czyjegoś serca...dlaczego zawsze musiało chodzić o coś równie paskudnego?
- Dobra Doog’ie, wyskakuj z opakowania. Co się odwlecze i tak dalej - westchnęła, klękając przed konusem, by móc patrzeć mu w oczy z mniej więcej równego poziomu.
Przynajmniej nie jest czarny - pomyślała, szczerząc się głupkowato i przyciągnęła go do siebie.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline