Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2014, 18:13   #255
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
Zabawa w boga się skończyła. Jego umysł nie ogarniał już Destiny jako calości, czasoprzestrzenna siatka przyczyn i skótków coraz bardziej zawężała się do perspektywy śmiertelnika... a następnie jego mózg został rzucony w demoniczny chaos Destiny: zmiana otoczenia, ożywieni topielcy, halucynacje. Umysł ledwie poradził sobie z oddzieleniem prawdy od urojeń. Szczęśliwie dr Walsh wykazał więcej przytomności. Po chwili było już po zamieszaniu.

- Tak, Edwardzie Taksony, wiem skąd i dokąd idziesz. Jesteśmy tu by pomóc. - odpowiedział niemowie na pracowitą gestykulację z użyciem planu okrętu. - Nazywam się Robert Tramp, to jest dr Gregory Walsh, nasza historia nie ma teraz znaczenia, Carry nas zna. Teraz musimy jak najszybciej znaleźć ten pieprzony kamień i...

- To… mój ostatni przystanek. Dalej musicie radzić sobie sami. Ja tu zostaję. - To był Walsh. Był umierający, krwawił, a niezależnie od wszystkiego zdawał się po prostu doprowadzony do końca wytrzymałości fizycznej i psychicznej i kurewsko zmęczony. Może właśnie tak miało być... cała droga przez mroczny las na planecie jaszczurów, długie negocjacje o ostatni wysiłek w piramidzie, wszystko po to, by Walsh mógł uratować życie Edwarda niemowy. Robert patrzył na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

- W porządku. - Powiedział w końcu. - Dziękuję, że ze mną poszedłeś. Byćmoże właśnie ocaliłeś ludzkość. Nie mam prawa ciągnąć cię dalej. Ed, Carrie... znacie drogę, naprzód.
 
__________________
Show must go on!
Gryf jest offline