Wątek: Tacy jak ty
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2007, 21:55   #516
Extremal
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
Avalanche mogąc już napawać się przepięknym widokiem wzrokiem śledził poczynania Astrala... Kocur naprawdę cwaną bestią był. Avalanche nie przyzna się nigdy do tego gdyż jest zbyt dumny na otwarte demonstrowanie swego podziwu, jakby to wyglądało, potężny rycerz kajający się przed panterą, ale tym razem Avalanche przymknął oko na swój rycerski kodeks:

"-Feanim... dobra robota" Mówiąc to pogłaskał sierściucha po śnieżno-białym pysku:"-Gdy by nie to musiałbym pozwolić na to by Agreal przejął nade mną kontrolę" Dodał od siebie mniej lub bardziej przyznając sie do bezradności jaką czuł podczas podnoszenia się poziomu wody w tunelu.

Po czym spojrzał z pod byka w kierunku stojącej nieruchomo postaci.
"- No proszę nie doceniłem tego skazańca" rzekł pod nosem po czym zdjął swój hełm i postawił na ziemi tak by móc trochę odetchnąć bez stresu po raz pierwszy od wielu godzin świeżym czystym powietrzem... Ale jednak i tutaj są wszechobecne ślady gadziej cywilizacji... może nawet powiązania z Vriessem mają i jego zainteresowaniami? Zresztą mniejsza z tym Avalanche nie był zwolennikiem tzw ploteczek, ale widział ukradkiem jak nekromanta spoglądał na elfkę która mu towarzyszyła swego czasu, szkoda że pomimo uroku osobistego, wydawała się paladynowi niezwykle płytką osobą, liczącą tylko i wyłącznie na zysk i nie pomylił się jak entuzjastycznie oznajmiła iż przybyła tu po skarb... Avalanche'a absolutnie nie interesowało go gdzie ona w tej chwili jest i co robi.

Po tychże jakże bezproduktywnych rozważaniach ponownie zaczął obserwację jakże znakomitego dzieła artystycznego przedstawiającego uskrzydlonego gada który stał przed wejściem do groty... skrzydła demoniczne, ostre pazury i zęby oraz śmiercionośne oręże.
Gdy tak dłuższą chwilę spoglądał w całkowitym milczeniu znajome uczucie... jakby coś chwyciło go Za serce, w duszy jękną i zacisnął zęby i usłyszał znienawidzony z całego serca głos.:

"- No proszę Paladynie... zaszedłeś tak daleko wraz swą drużyną... Wiedz jednak że wszystko to co do tej chwili przeżyłeś, jest zaledwie przedsmakiem tego co was jeszcze spotka..."

Avalanche głośno dysząc z rosnącą złością wysłuchiwał słów swego alter ego.

"- Jak zwykle tylko mocny w gębie, nie zapominaj że jak ja zginę to pociągnę Cię za sobą" W tym momencie grymas bólu zmienił się w jednej chwili w posępny uśmiech "-Nie pozwolisz mi tak zginąć... jesteś tchórzem i boisz się śmierci, lepiej nie zaprzątaj mi teraz głowy i znajdź lepiej jakiś przyjaciół w zaświatach, bo prędko tutaj nie wrócisz" Po czym obecność demona wyraźnie osłabła. Avalancha natomiast wzdryga dalsza myśl o spoglądaniu na jaszczura, i powraca wzrokiem do swych towarzyszy nie doli

Avalanchea coś znowuż tchnęło zreflektował się, iż za każdym razem jak Agreal "budził się" działo się coś nie dobrego.

"- Wam też się zdaje czy coś za spokojnie i za cicho tutaj jest? Chyba jesteśmy coraz bliżej naszych kamieni dusz... Szkoda że inni nie mogą być tu z nami, ale chcę żebyście wiedzieli że pomimo wszystkich zgrzytów cieszę się że Ci którzy podołali i są tutaj razem ze mną, mam nadzieję że do końca już nie daleko i będziemy mogli wreszcie wypocząć " Powiedział kładąc się na kamieniu niczym Vriess, jednak ciągle pozostał skupiony i bacznie obserwował zarówno to co się dzieje wokół niego oraz tego co wyrabia Legion.
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"
Extremal jest offline