Tommy wsłuchiwał się w odgłosy strzałów, tłumione głośnym dudnieniem kaemu. Ten ostatni stanowił problem - nie posób było go wypatrzeć, jakby się nie starał. Do tego walka wyraźnie przenosiła się do wnętrza budynków i szansa na to, że będą tu mieli jeszcze coś do roboty, szczególnie że praktycznie wyczerpali zapas amunicji, była niewielka.
myślał sobie, bo też miał sporo czasu na myślenie. Ot, odbezpieczyć, przycelować, strzelić - takich okazji się nie przepuszcza - w tym czasie spokojnie, bez nerwów przemysleć sprawę, tak by ręka czasem nie drgnęła...
__________________ Cogito ergo argh...! |