-Trzymaj się panie Thurinie!
Wykrzyczał chcąc dodać sił towarzyszowi w niedoli. Prawą ręką dobywając miecza, lewą zrywając z rzemyka magiczny zwój.
Szybko wzrokiem zlustrował kładkę w poszukiwaniu pułapek podobnych do tych w którą wpadł nieszczęsny krasnolud i pobiegł przed siebie.
Dopadł do rannego z przygotowanym zwojem i odczytał zaklęcie, dotykając prawą dłonią pleców krasnoluda.
-Prawa moja!
Rzucił w stronę Rorana i zamierzał ustawić się po prawej stronie ich szyku i walczyć defensywnie chroniąc w miarę możliwości tarczą kompana po lewej i swój prawy bok mogąc schować za murem z prawej.
-Chodźcie psie syny! Chodźcie pod ostrze!
Zachęcił przeciwników, sytuacja wyglądała słabo, ale miała potencjał się zmienić w doskonałą. Miał nadzieje, że się skoncentrują dużą grupą w ciasnym przejściu tak by mógł cały oddział uderzyć ogniem, wtedy zamierzał cisnąć krępującą ruchy tarcze pierwszemu w wrogowi w twarz i mieć nadzieje, że jak pozostałe dwa zaklęcia i to uda się za pierwszym razem.
Ostatnio edytowane przez Matyjasz : 12-10-2014 o 21:25.
|