Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2014, 22:50   #15
Dalerius
 
Reputacja: 1 Dalerius jest godny podziwuDalerius jest godny podziwuDalerius jest godny podziwuDalerius jest godny podziwuDalerius jest godny podziwuDalerius jest godny podziwuDalerius jest godny podziwuDalerius jest godny podziwuDalerius jest godny podziwuDalerius jest godny podziwuDalerius jest godny podziwu
Róża, V & Elivye


W tej chwili cała uwaga strażnika była skupiona na półelfce. Gniew ustąpił... by przenieść się na nią. Widać było wyraźnie, że jej muzyka rozzłościła go jeszcze bardziej. Patrzył teraz na nią gotowy wypruć jej wszystkie wnętrzności. Jednak uspokoił się na chwilę i odpowiedział jej groźnie.
- Jak śmiesz mi przerywać w służbie?! Odejdź stąd, głupia dziewczyno, mam tu pewną osobę, z którą muszę rozliczyć stare porachunki i niepotrzebna mi tu twoja gra - w tej chwili pozostawił niziołkę samą sobie.
Teraz albo nigdy - jeśli pobiegniesz wystarczająco szybko przez bramy być może uda ci się znaleźć jakąś kryjówkę wewnątrz. Z pewnością straż będzie cię szukać po całym mieście, więc nie będziesz mieć zbyt dużo czasu.
Tymczasem V przyglądała się całej scenie. Czy pomoże którejś ze stron czy zajmie się swoim własnym zadaniem?

Cortland


Corty... jakie piękne imię. Proszę, mów mi Alane. Miło mi cię poznać. A teraz chodź za mną, zaprowadzę cię do gospody i tam ci wszystko wyjaśnię - zwróciła się do mężczyzny, po czym ruszyli w stronę północnej bramy. Dopiero teraz mógł zobaczyć piękno tego miasta. Wszędzie coś się działo. Ludzie przepychali się w drodze do domów, karczmy czy sklepów. Większość szlachciców zmierzała teraz w kierunku Pałacu Książęcego, gdzie odbywało się jakieś ważne spotkanie dotyczące miasta. Wszystkie mieszkania były zbudowane z niezwykłą dbałością o szczegóły. Przeczuwasz, że spodoba ci się tutaj.
W końcu dotarliście przed drzwi gospody, skąd dobiegały krzyki i śpiewy docierające nawet do samego pałacu. Alane otworzyła drzwi i weszliście do środka.

Nie brakowało tu nikogo. Od ludzi po elfy, krasnoludy i półorki. Większość bawiła się przednio. Niektórzy mniej, bo dochodziło do różnych awantur. Karczmarz bezskutecznie ich powstrzymywał. To nie on dyktował tutaj warunki, właściwie nikt nikogo się tutaj nie słuchał. W normalnych okolicznościach Płomienna Pięść już dawno zamknęłaby tą spelunę, ale widocznie ktoś musi zajmować się tym, żeby tutaj nie zaglądali. Kobieta gestem ręki wskazała, by udali się na górę. Podeszła do karczmarza i rzuciła mu sakiewkę ze złotem w zamian za klucz do górnego pokoju. Gdy już znaleźliście się na górnym piętrze, twoim oczom ukazał się długi korytarz z pokojami. Zaprowadziła cię do ostatniego z nich, i sięgnęła po klucz by go otworzyć. Mało przytulne pomieszczenie, ciasne, z posłaniem i z jednym oknem. Praktycznie nienadające się nawet do przenocowania. Gdy weszliście do środka, kobieta stanęła przed oknem odwrócona w twoim kierunku, a w tym samym czasie ktoś zatrzasnął drzwi. Złapał cię za szyję i przycisnął sztylet.
- Spokojnie, przyjacielu, chyba nie chcesz, żeby stała ci się jakaś krzywda? - odezwał się nieznany mężczyzna. Alane spoważniała. W tej chwili już nie przypominała tej samej urodziwej damy, którą spotkałeś w porcie. Po długiej ciszy w końcu odrzekła.
- Wybacz, środki bezpieczeństwa. Muszę mieć pewność, że nie stanie mi się żadna krzywda. Twój były przyjaciel wspomniał, żeby przed spotkaniem z tobą być dobrze przygotowanym. Na co? Tego nie wiem. Wolałam być pewna. Monty przesyła pozdrowienia. Chce się z tobą spotkać, przed bramami miasta. Niestety nie przyjmuje odmowy. Powiedział, że w takim przypadku mogę od razu się ciebie pozbyć. A trzeba przyznać, że obiecał zapłacić sporą sumę, żeby cię odnaleźć i przyprowadzić. Nieco mniej za martwego. Rozumiesz więc teraz moje motywy. Wraz z moim towarzyszem zaprowadzimy cię tam i upewnimy się, że dostaniemy naszą zapłatę. Więc, Corty, czy zgadzasz się na spotkanie?
 
Dalerius jest offline