Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2014, 00:50   #454
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec


Po ryzykownym wskoczeniu do środka fabrycznej hali przygiął się lekko by go nie było widać. Z powodu ostrzału prowadzonego z rogu budynku nie miał jak sprawdzić co jest za oknem więc skakał w ciemność. Gdy jednak szczęsliwie wyladował na posadzce z bezpiecznym i pewnym chrzęstem szkła i żwiru pod butami odczuł moment ulgi.

Zaraz jednak ruszył naprzód wciąż przygięty obserwując świat poprzez perspektywę przyrządów celowniczych swojej strzelby. Może nie był to najszybszy sposób poruszania ale na pewno najszybszy do oddania w miarę celnego strzału. Obawiał się bowiem, że przceciwnicy widząc jego manewr również będą chcieli wskoczyć ze swojego krańca pomieszczenia do środka. Gdyby tak zrobili Andy byłby dość przygotowany na powitanie ich ołowiem. A z kaśdym krokiem potencjalna siła ognia poparzez zagęszczenie wiązki śrucin rosła.

Okazało się, jednak, że bandyci nie chcieli nadmiernie ryzykować. Morrison dotarł bezpiecznie do rogu budynku i w tej chwili mieli pat. Obie strony były w miarę bezpieczne przed atakiem poprzez ścianę budynku która blokowała tak pole widzenia jak i ostrzału. Z tego samego powodu pierwsza strona która się wyhhyli pomosiła spore ryzyko oberwania kulki.

Improwizowany kolejarz jednak liczył na swók refleks i szczęście. No i po trochu na kolegów którzy mogli ogniem przykuć uwagę porywaczy. Uznał, że ryzyko się opłaciło bo gdyby się mu udało miał okazję strzelić z kilku kroków w plecy z shotgun'a. Jak tamci nie mieli SAPI to raczej oznaczało, ich wyłaczenie z walki na dobre.

Zaryzykował i zaatakował! Strzelał szybko, zaraz po wyhyleniu się jeszcze prawie w ruchu. Zaskoczenie jednak nie udało mu się w pełni. Jeden z obrońców zdołał odwrócić się do niego lub po prostu czekał. Właśnie on zarobił postrzał ze skumulowanej wiązki śrutu przyjmując pełną siłe uderzenia pocisku. Upadł ciężko na ziemię przyciskając kurczowo ręce do rozwalonego brzucha. Do drugiego jednak najemnik wiedział, że nie zdąży strzelić ale rozpaczliwie liczył, że zdązy coś zrobić lub tamten spudłuje. Na szczęscie okazało się, że jakiś farciarski strzał rozwalił mu głowę. Z pozostałej dwójki porywaczy nikt nie został i widocznie ktoś zdjął ich wcześniej.

Andy wiedział, że po drugiej stronie narożnika powinien byc chyba jeszcze jeden przeciwnik ale stracił go z oczu wcześniej i nie miał pojęcia czy jeszcze tam jest. Za to z góry doszedł go jednostajny terkot karabinu maszynowego. Ciągły ogień mówił mu, że ma pewnie do kogo strzelać czyli pewnie przydusił kogoś z jego nowych kolegów do ziemi. To był pewniejszy adres i większe zagrożenie dla jego drużyny niż potencjalny koleś zza rogu.

Prawie od razu zauważył klatkę schodową prowadzącą na wyższe poziomy. Miał nadzieję, że doprowadzi go w pobliże gniazda broni maszynowej. Tak duża broń zapewne była ustawiona by strzelać na zewnątrz więc miał nadzieję, że zajdzie ją od środka a więc wyjdzie strzelcom na plecy.

Ruszył więc do przodu uzupełniając w pompce wystrzeloną amunicję kolejnymu śrutowymi pociskami. Na tak krótki zasięg jaki spodziewał się walczyć powinny mieć zabójczą skuteczność. Będąc na półpiętrze zorientował się, że gniazdo musi być w samym budynku a nie na dachu jak pierwotnie przypuszczał. Ruszył ostrożnie do przodu niczym rasowy przedwojenny komandos marszem strzeleckim z bronia gotową do strzału. Miał nadzieję, że obcy znajdują się w jakimś pomieszczeniu i są zajęciu i skupieni strzelaniem na zewnątrz. Wówczas miałby szansę strzelić z progu w ich plecy. Ale co zrobi ostatecznie to wiedział, że będzie zależało od tego co zastanie na górze.
 
Pipboy79 jest offline