Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2014, 04:01   #6
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
A jeszcze niedawno….

Wszechogarniający zapach świec i kadzideł. Krzyki ofiary konającej ku uciecze Pajęczej Królowej. Śpiewy, w których jednym z głosów była ona. Tylko jednym z głosów, które czciły boginię i oddawały przeprowadzanie rytuałów tym silniejszym.
I ta świadomość…
Świadomość, że ona tylko czeka na fałszywy ruch, aby móc zaatakować. Nie śmiertlenie, bo jaka byłaby w tym zabawa? Nie, nie o to chodziło. Zniszczenie, chociaż zabawne samo w sobie, jest tylko jednorazowe, a po co niszczyć, kiedy można przeciągać taką zabawę latami? Mniejsze marnotractwo materiału…
Ale wtedy… Wtedy może stać się coś nieoczekiwanego.


Neevrae siedziała w miękkim fotelu w przydzielonych jej, jako dyplomatce, komnatach Twierdzy Shi’quos. Piła spokojnie wino, łyczek po łyczku, delektując się i wspominając niedawną rozmowe z Rileynem. Oczywiście zmieniło się wiele i to nawet w jego życiu, chociaż brat nie był tym stanem rzeczy pocieszony. Otrzymał awans, co dla czarodzieja było nie wielkim powodem do świętowania, a kolejnym kłopotem. Wolałby móc siedzieć wygodnie na swoim nic nie znaczącym stołku i tak doczekać śmierci. Z dala od wszystkiego.
Tutaj rodzeństwo było jednogłośne jeszcze niedawno… bo przecież to, że pozornie nie masz znaczenia, nie znaczy, że nie masz znaczenia dla wszystkich. Zawsze ktos może chcieć twojej krzywdy, twojej śmierci… jak twierdziła Ilivara.
Właśnie… kochana siostrzyczka, która pięła się niestrudzenie po tej pajęczynie i to z kolejnym sukcesem, jak Neevrae dowiedziała się od brata. Nie wiadomo było, czy powinno się cieszyć z tej radosnej nowiny, czy przygotowywać się na kłopoty. Z jednej strony starsza i jedyna siostra Neevrae mogła teraz być zbyt zajęta spijaniem nektaru zwycięstwa, aby zajmować się innymi, zaś z drugiej może właśnie spijanie tego nektaru moglo na tym polegać. Nie wiadome było, jak zareagowała na awans Rileyna czy uczynienie Neevrae dyplomatką aktualnie najbardziej znaczącego domu… i może tak było lepiej. Im dalej od niej tym zdrowiej.
Najmłodsza córka Sinafe co jakiś czas spotykala się ze starszym bratem, jako że rozmowy z nim zawsze na nią dobrze wpływały, a i jego rady, chociaż często przesiąknięte zbytnim samozachowawczym podejściem (bo ten instynkt brat miał wyrobiony doskonale), mogły przynieść trochę dobrego. Co zaś się yczy Ilivary… Z nią Neevrae bez konkretnego powodu wolała się nie spotykać. Oczywiście ten dzień musiał nadejść i z tego druga z sióstr zdawała sobie sprawę, ale dopóki nie bylo to absolutnie konieczne… Po co dotykać tego, co śmierdzi na odległość kłopotami? Jeszcze możnaby zostać wplątanym w jej zawiłe plecenie sieci, a to bynajmniej nie mogło wróżyć dobrze… oczywiście nie wspominając o innych “przyjemnościach” związanych ze spotkaniem krewniaczki. Nawet z własnym awansem, rodzeństwo Ilivary najwyraźniej było wciąż niżej w łańcuchu pokarmowym od siostry, a to nie dawało tak wiele…

Nilthara… na szczęście miała się dobrze. Prawdę mówiąc Neevrae nie chciałaby innej przełożonej, bo inna mogłaby być tak słodka i kochana jak jej własna siostra. Nie, lepiej było nie ryzykować, skoro Dom był pełen podobnych osobistości.
Kapłanka starała się nie tylko mieć kontakty z Ustami Mevremas na stopie oficjalnej, bo ta była pewna, ale także zachaczając o stopę prywatną. Nigdy nie było wiadomo, kiedy taka znajomość może się przydać, a i mogła konkretnie. Na razie jednak Neevrae zadowalała się samym towarzystwem przełożonej i… słuchaniem jej rad jako doświadczonej dyplomatki, co także było na wagę zlota, szczególnie, że ta “mała Neev” znalazła się w zupełnie jej obcnym środowisku Shi’quos.
Była też oczywiście inne dyplomatka z Twierdzy uczonych, dawne Usta Nietoperzycy - Tazrja. Skoro Xull’rae pozostawiła ją przy sobie, to aż żal byłoby przepuścić taką okazję. Może nie była już Ustami, jednak odpowiednio wykorzystana mogła przekazać pewne informacje oraz wciąż siedziała dość wysoko w dyplomacji i to przy Xull’rae. Znajmość godna wykorzystania i pielęgnowania, co też starała się pielęgnować Neevrae, sama będąc zadowolona, że ma kogoś prócz Malovorna w tym zimnym grobowcu, więc nikogo nie powinno dziwić, że próbuje nawiązać prywatne stosunki.
Xull’rae była… ciężkim przeciwnikiem i Neevrae dobrze o tym wiedziała. Wiedziała także, że przewyższa ją w wysokim stopniu doświadczeniem dyplomatycznym, co czyniło zadanie coraz to trudniejszym. Nie licząc oczywiście samej Nietoperzycy, która do najłatwiejszych oponentek nie należała. Czas miał pokazać, czy Neevrae poradzi sobie z nimi….

Kapłanka próbowała rozszerzyć swoje kontakty w Shi’quos. Malovorn potrafił być milutki czasami, a na pewno zabawny w swoim przeświadczeniu o umiejętnościach w łóżku, ale nie był końcem tego, co Neevrae chciała osiągnąć. Przy nadarzających się, obiecujących i odpowiednich okazjach starała się nawiązywać nowe znajomości i zacieśniać te, które już zdobyła. Nie był to teren jej miły, z tymi wszystkimi ponurakami z nosami w książkach, ale wierzyla, że i na nich jest sposób… w końcu była Aleval, prawda?
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.

Ostatnio edytowane przez Zell : 13-10-2014 o 04:18.
Zell jest offline