Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2007, 22:39   #55
cynis
 
cynis's Avatar
 
Reputacja: 1 cynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skał
Bitwa, w której uczestniczył Shado, dawno się skończyła. Jednak skutki trwały długo. Naprawa spustoszenia w dzielnicy magazynów, leczenie rannych, liczenie zabitych. Sam Shado spędził kilka dni doprowadzając się do równowagi. Medytował długo i próbował topić wspomnienia w chwilach spędzonych na ćwiczeniach i nauce. Tyle śmierci... Wcześniej nigdy nie widział czegoś takiego. Tyle śmierci. Takie coś zawsze zostawiało echa, odbicia. Mistrz Ragde ostrzegał żeby unikać takich miejsc bo to może się źle skończyć. Shado nadal medytował. Właściwie spędzał czas podziwiając ogrody Świątyni i dziwny ład tworzony przez strumienie płynących ulicami ścigaczy.

Twi’lek siedział na podłodze swej celi patrząc wprost w okno. Podziwiając ów ułożony chaos. Sam się do siebie uśmiechał myśląc o tym. Z sennego zamyślenia wytrącił go robot. Model R2 o numerze G3. Prezent lub jak to ujął rodianin zadośćuczynienie. Z grzeczności i ze względu na kodeks Shado nie komentował. Chociaż przydałoby się tu podsumowanie. Przyjął robota, czemu nie miałby. Zawsze myślał o zakupie takiego. Z tego co słyszał i dowiadywał się, często na własne oczy, ten konkretny typ był prawie niezniszczalny i całkiem inteligentny. Do tego na tyle niezależny żeby nie musieć się nim ciągle zajmować. Oczywiście był w nieciekawym stanie kiedy w końcu wydobyli go z magazynu ale kilka dni, jedna czy dwie zarwane noce i już nie zacinał się przy każdym ruchu. Miał jeszcze drobne problemy z sensorami ale: To da się naprawić w najbliższej przyszłości. twierdził pytany o to właściciel. Robot miał oprócz swoich zalet jedną wadę. Jego zachowanie było bardzo upierdliwe. Jak coś miał zrobić albo miało być zrobione potrafił męczyć Shado od świtu do zmierzchu, a potem jeszcze wymownie piszczał całą noc. Tak było i tym razem ktoś kazał przekazać twi’lekowi by stawił się u któregoś z mistrzów. Shado spojrzał na robota i z rozbawieniem kiwnął głową. -Dobra, wiem. Już idę.- Wstał, zarzucił tunikę na goły tors i ruszył do drzwi. Zapinając pas jeszcze spytał retorycznie: -Mam się stawić z Khame?- G3 pisknął na potwierdzenie. -A jakżeżby inaczej...- Od tamtego incydentu nie mieli być razem na misjach. Nawet większość zajęć i treningów mieli razem. Bynajmniej nie przeszkadzało to Shado, Khamea była całkiem miła, gadała sporo ale do tego dało się przyzwyczaić. Jednak zaczynało się robić śmieszne. Najzabawniejsze były te kawałki o : „ Wieszczce i jej czempionie.” Ilekroś to słyszeli Twi’lek wybuchał śmiechem. Ostatnio ograniczał się do parskania.

Korytarz do pokoju padawanki znał na pamięć. Przemierzał go przecież tyle razy. Spojrzał przez ramię. -G3 idziesz?- robot trzymał się tuż za Shado. Miło jest mieć coś swojego... pomyślał. Stanął przed drzwiami komnaty Khame. Zapukał kiedy wyszła przywitał się z nią jak zwykle: Złożył ukłon do samej ziemi jego lekku prawie dotknęło posadzki i powiedział: -Witaj, twój czempion przybył.- Niezmiennie go to śmieszyło.

Dowiedzieli się, że mają się stawić w Senacie by dołączyć tam do mistrza. Na miejscu okazała się nim, a raczej nią, być mistrzyni Oleme Kath. Po szybkiej wymianie grzeczności dowiedzieli się celu pobytu tutaj. Szeroki uśmiech rozlał się na twarzy Shado. Już widział się oczyma wyobraźni dzierżącego miecz. To ogromny awans. Miał przejść ze stadium ucznia do pełnoprawnego padawana. Czyli był na najlepszej drodze do zostania rycerzem. Mina trochę mu zrzedła gdy zobaczył czym polecą na Dantooine. Nie spodziewał się luksusowego liniowca ale... -Mistrzu, jesteś pewna, że to lata? I ląduje normalnie?- nie wytrzymał. Nie chciał skończyć jako pasażer ostatniego lotu... Vesty II. Na pokładzie okazało się, że będzie trzeba popracować. To nawet lepiej. Rozruszam się trochę... Zarzucił blaster mrugnął do Khame i powiedział: -Zaraz wracam.- Uśmiechnął się i ruszył w ciemne otchłanie maszynowni i zajął się swoją robotą...
 
cynis jest offline