Krasnolud splunął w ciemność nocy z cichym warknięciem. Następnie skinął druhowi by wrócili do reszty. Tedy rzucił do nich: -No pany, nie dalej jak ze dwie godziny marszu stąd obóz z łogniem jest. Trza nam iść chyba. Skorośmy za nimi leźli, wypada i teraz iść. Po nocy spiący bydą, zmeczeni a rannych i innych takich opatrzyć muszą pewnikiem. Takoż mincho w pape i idziem, ni? rzucił -Jakeby co, mam ja napar kojący co by waszym organizmom wzmocninie dać. No, jeść, sił wam trza skończył opierając sie i dobywając osełki, poczynając gładzić nią czule ostrze topora. |