Mięśnie Spectera skurczyły się mimowolnie gotowe do sprzedania mocarnego ciosu, tej nieludzkiej bryle. Szykował się już do wstania a w jego oczach za żarzył się nienawistny błysk, ale ostatecznie przystopował biorąc głęboki wdech. Mieli wspólną historię, jeśli była to prawda. Ciekawe, gdzie facet służył i w jakich misjach brał udział?
Kilka diod na suficie zgasło na sekundę by ponownie zaświecić. Ted wyobrażał sobie socjopatyczne oczy skryte pod maską, jeśli w ogóle znajdowało się tam ciało. Nie dojdzie do jego historii, wspomniany dyskretnie Junior był nielicznym przyjacielem cywilnego konsultanta. Tylko taki zboczony świr chciał zadawać się z ponurym detektywem. Ściany zaczynały się kurczyć, aż Marie chrząknęła. Pozostawało jedno pytanie, by później wyjść z dziurawej chwale. Bioniczna zieleń oczu Spectera zmierzyła się z krwistą czerwienią kompozytowego całunu.
-Wyjątkowa kobieta? Co masz na myśli? To nie brzmi jak słowa przypadkowego egzekutora. Co o niej wiesz?!- Specter zaczynał tracić cierpliwość spodziewając się wymijającej lub kpiącej odpowiedzi.