Chodzenie po nocy niewiele różniło się od łażenia po kopalnianych chodnikach. Najwyżej powietrze było nieco świeższe i było odrobinę jaśniej. Do minusów zaś bez wątpienia należało nierówne podłoże, krzewy i inne przeszkody, których w kopalniach raczej się nie spotykało.
- Dwie godziny marszu w nocy? - spytał, przegryzając kawałkiem kiełbasy kawałek suchara. - Ale to pewnie i racja, że teraz śpią. Pewnie się nie spodziewają, ze ktoś idzie ich śladem.
- Jemy i idziemy - dodał. |