Legion; zauważyłeś „wywernę”, osiodłaną i ranną w skrzydło. Po chwili okazuje się, że ma ona właściciela. Zza skały obok niej, wyłania się jaszczuruld, zupełnie inny niż te które spotkałeś dotąd. Ten ma czarną, błyszcząca skórę, nosi zbroję płytową, a jego łeb przypomina nieco... cóż, zamiast typowego jaszczurzego pyska ma cos jakby pośredniego między gadzią mordą a ptasim dziobem. Na głowie, pomiędzy rogami, ma też pojedyncze, długie pióra. W obu dłoniach dzierży długą włócznię. Zerka na ciebie, nie rusza się z miejsca.
Astral, wchodzisz w portal i na moment znikasz drużynie z oczu. Kiedy wracasz mają miny, jakby nie było cie ułamek sekundy.
Jako pierwszy usłyszałeś gromkie bitewne... okrzyki? Raczej warknięcia i porykiwania. Za moment przybierają one na sile, a echo gór niesie je daleko i wzmacnia, dzięki czemu słyszysz je już
cała drużyna.
W odpowiedzi na ten, mizerny jak się okazuje, hałas, zagrzmiało naraz potworne ryknięcie, które zatrzęsło majestatycznymi górami i zwaliło ze śnieżnych stoków kilka śmiercionośnych lawin (nie znaleźliście się w zasięgu żadnej z nich, na szczęście
. Ryk zdaje się być niesiony z wiatrem, niczym fala uderzeniowa, przesuwa się szybko, zbliża! Skały pod waszymi stopami/łapami zaczynają drżeć. Uszy puchną wam od gromkiego głosu jakiejś bestii, a serca dudnią wam, jakbyście mieli za sobą wspinaczkę na czas, od samego pogórza. Źródło ryku zatrzymało się. Słyszycie odgłos jakby wybuchu, a w powietrzu przez moment unosi się mglisty dym.
Tam, za tamtym wzgórzem...!
Biegniecie po stoku, aż dopadacie do miejsca, gdzie zaczyna się strome zbocze, naturalne „schody” z dużych kamieni porośniętych mchem i kolorowymi porostami. Zaczynacie gorączkową wspinaczkę.
Astral susami pełnymi gracji pokonuje skały i błyskawicznie pnie się w górę. Zasapani i spoceni, zerkacie za nim z zazdrością, zwłaszcza nieszczęsny rycerz, któremu w zbroi ciężko przychodzi pokonywanie skalnych stopni.
Szkielet Vriessa wspiera go w tej wspinaczce.
Astral dociera na szczyt wzgórza i zatrzymuje się, wymachując silnie ogonem. Jako druga na górę dociera zwinna
Tari.
Następnie zdyszany
nekromanta– w Akademi nie było niestety zajęć ze wspinaczki górskiej, więc potrzebuje chwili na złapanie oddechu.
Avalanche dotarłszy na górę zdejmuje na moment hełm, poprawie długie, jasne włosy, i przeciera spocone czoło, dychając jakby wyszedł z serca piekieł.
Dotarliście na szczyt.
Legion, wspinasz się na skałę i ze swojego miejsca też możesz dostrzec...
Oczom waszym ukazuje się wówczas taki, niecodzienny, widok...!
http://www.deviantart.com/deviation/47276994/
Patrzycie, z otwartymi ustami, nie mogąc wykrztusić ani słowa przez pierwsze kilka chwil. Łopot olbrzymich skrzydeł ogromnego czarnego smoka zdaje się teraz głośniejszy niż bojowe popiskiwania i syki jeźdźców dziwacznych „wywern”. Stoicie dość daleko, a mimo to czujecie na twarzach silny ruch powietrza wywołany owym łopotaniem. Samo gardłowe warczenie smoka sprawia, iż macie wrażenie, że wszystkie wasze narządy wewnętrzne wibrują.
Płomień...!!! Skrrrrrrriiiiiiiii! - ognisty oddech smoka w sekundę spopielił jedną z „wywern”! Ciepło ognia było dla was wyczuwalne, wręcz namacalne! Smok odpędza się od kolejnych wywern niczym od małych muszek!
Ten smok strzeże czegoś, to pewne! Strzeże budowli, którą dostrzegacie w dolinie. Jesteście przekonani, że nie ma sensu podejmować prób negocjacji z nim...
Avalanche, Vriess, Tari, Astral;
Świsssssssst! –
Tari jęknęła i odruchowo skuliła się, gdy nagle strzała drasnęła ją w lewe ramię. Coś ma pecha do strzał ostatnio.
- Zabić demony!!! – słyszycie gromki bojowy wrzask.
Zadzieracie głowy i widzicie ośmiu łuczników na zboczu nieopodal, wszyscy ubrani podobnie jak ten „elf” którego spotkaliście w grocie i któremu Astral przedziurawił gardło.
Sypnął na was deszcz strzał! Zdezorientowani, w popłochu rozbiegacie się, by nie stać w grupie. Tylko szkielet Vriessa stoi w miejscu, schyla się co chwilę po kamienie i zajadle ciska nimi we wrogów.
- Nie wejdziecie do tej groty, pomioty zła, sucze syny!!! – wrzeszczą zaciekle łucnzicy. – Zabic ich!!!
Cudem unikacie trafienia. Następnym razem może się nie udać...
Potrzebny jest wam dobry, naprawdę dobry plan, aby chociaż jeden z was dotarł do Groty Życia w dolinie...