Robiło się ciężko, był wstanie blokować ciosy ale tylko do czasu. Masa wroga też zaczynała napierać jak jeden, zwartą formacją. Długo nie wytrzymają, zwłaszcza, że Roran oberwał. Coś się musiało szybko stać. Okrzyk nowego rannego uzmysłowił, że to do niego miało teraz należeć stanie się czegoś.
Przyjął ostatni cios i machnął tarczą do przodu próbując wywalczyć sobie trochę wolnej przestrzeni i czasu. -Robię! Uważać!
Odkrzyknął do Rorana i pod nosem zaczął wypowiadać zaklęcie. Gobliny były przekonane, że mają jednego czarodzieja z sobą i chciał by jak najdłużej nie zmieniły swojej opinii.
Między palcami lewej dłoni powoli zaczęły przeskakiwać iskry, które jak bogowie pozwolą zraz wybuchną płomieniem i spopielą wrogów. |