Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2014, 17:28   #476
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Jakiś wrzask wybudził go ze snu. Mógłby przysiąc, że dopiero co położył się na płaszczu rozłożonym wprost na skalnym chodniku. W pomieszczeniu oczyszczarki zaczęło się zamieszanie - ktoś krzyczał, gdzieś zazgrzytał metal trący o skałę, kto inny przeklinał wyrwany ze zbyt krótkiego snu.

Zerwał się na równe nogi, bezwiednie sięgając po toporki świetnie nadające się do walki wręcz, jak i rzucania. Wszędzie było ciemno, przez szum przepływającej wody dało się słyszeć głośniejsze pluski, krzątaninę rozbudzonych krasnoludów, aż wreszcie głośny brzęk, jakby ktoś oberwał maczugą w hełm i po chwili ogłuszający huk rusznicy.

W końcu załapał sens okrzyku, który go zbudził:
- SKaveny. Skaveny atakują!

Podbiegł Grundi. Tak, to musiał być on - w tych warunkach ciężko było rozróżnić. Zwrócił jego uwagę na tunel, w głębi którego ktoś zmierzał w tę stronę.

- Grundi, Roran za mną! Musimy zatrzymać skurwysynów w tunelu. - Zarekomendował i zabierając ze sobą rusznicę niezwłocznie ruszył w stronę wylotu korytarza, którym tu przyszli. Jedynego, którym mogli stąd wyjść. Nie wchodząc w światło tunelu wystawił głowę i przyjrzał się światłom w oddali. Dobre kilkaset stóp dalej ktoś się zbliżał i nie była to jedna istota, bowiem można już było dostrzec przynajmniej kilka źródeł światła.

- Stać, kurwa! Kto wy?! Stać, bo zginiecie! - zaryczał w kierunku tamtych, jednak nie było odzewu. Mogli nie zrozumieć zniekształconego przez echo głosu, ale wydawało się, że przyśpieszyli.

- Kurwa... - Thorvaldsson warknął i pognał po swój pancerz. Jeśli to wstrętni szczuroludzie, to trzeba ich ciepło przyjąć. Nie wiedział jak długo zejdzie tamtym dotarcie do komory oczyszczarki, więc zebrał zbroję kolczą i przytargał ją pod wylot tunelu. Począł ją zakładać, wciąż zerkając na zbliżające się światła. Pozostali zdawali się robić wszystko i nic - w międzyczasie jeden z wózków na urobek buchnął wysokim płomieniem, tworząc przy tym masę ciężkiego dymu, a poprzez harmider przebrzmiewały nawoływania i jęki rannych.

- Zawrzeć japy! Robicie jazgot jak przekupki na targu. Raportować! Kto ranny? Kto zginął? Gdzie wróg? Ilu było? Skąd nadeszli? Dirk, pilnuj tego cholernego wózka! Pomóż Thorinowi z rannymi. Reszta szykować się - broń, pancerze i dawać tutaj! Mamy gości w tunelu. - wyrzucił z siebie niemal machinalnie, ani na chwilę nie przestając zapinać sprzączek pancerza.

Kogo bogowie przysłali tym razem? - zastanawiał się.
- Wkrótce się przekonamy... - stwierdził coraz bardziej spokojny, jak zawsze przed nastaniem nieuchronnego. Z pewnymi rzeczami trzeba było się pogodzić i tak było teraz. Panika i gorączkowe rozmyślanie o tym, co można jeszcze zrobić tylko osłabiały koncentrację, a umysł i wola khazada winny być skupione na jednym - zwycięstwie w nadchodzącej walce.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline