Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2014, 21:16   #5
malkawiasz
 
malkawiasz's Avatar
 
Reputacja: 1 malkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie coś
- Po tym co przeszliśmy na Merkurym cholerny Kartel mógłby wysupłać trochę więcej grosza i nie wysyłać nas w przedziale bagażowym. – Braxton marudził bez przekonania. Wszyscy członkowie „szóstki” potrafili by usnąć pewnie i podczas szturmu na ich pozycję gdyby mieli pewność, że obudzą się żywi. W porównaniu do mrocznych i niebezpiecznych jaskiń na terytoriach Mishimy przelot wahadłowcem był prawie luksusem. W końcu nikt nie wysyła żołnierzy pierwszą klasą. Choć gdyby to od niego zależało tak by tu przylecieli. W końcu stać go było na to i tak chciał to przeprowadzić, ale rozkazy były jednoznaczne. Wzruszył ramionami na to wspomnienie, a ponieważ nikt nie podjął tematu wrócił do oglądania widoków z zewnętrznych kamer na monitorze imitującym okno. Widok zbliżającej się Czerwonej Planety robił wrażenie. I wprawiał go w niepokój. Nie potrzebował czytać żadnych informatorów czy oglądać wiadomości by wiedzieć, że są miejsca na tej planecie wibrujące aż od Mrocznej harmonii. Czuł to przez skórę. Opanowując lęk pogłaskał mechanicznego kota, który nie wiadomo skąd wskoczył mu na kolana. Nie wiedział czy zwierzakowi to sprawiało przyjemność, ale jego na pewno odprężało.

„dolatujemy. czas przybycia 36 minut. ziemskich.”

- Tak wiem. Dzięki. – Odpowiedział machinalnie wpatrując się w rdzawy glob przed sobą.

„nie lubię markusa.” – Kontynuował zwierzak tym samym tonem.

- Tak wiem. Ja też. – Braxton nie poświęcał tej wymianie zdań zbyt wiele uwagi. Był pod wrażeniem emanacji planety i wszystkiego co im przyniesie.

„brzydko pachnie.”

- To znaczy jak? – Konował z grzeczności podtrzymywał konwersacje.

„jak ryba tylko odwrotnie.”

Tym razem Kot przykuł jego uwagę i wyraźnie zdziwiony spojrzał na swego zwierzaka. Chciał mu zadać jeszcze jedno pytanie, ale tamten prychał obrażony i wskoczył gdzieś między siedzenia. Patrzył lekko zdziwiony już nie po raz pierwszy. Z tego co pamiętał, handlarz, który reklamował mu tego zwierzaka nic nie wspominał o takim zachowaniu. Był to zwyczajny zwierzak szpiegowski z najnowszym sprzętem łączności. Oczywiście Braxton wgrał mu sporo swojego oprogramowania i zamontował kilka trików, typowych dla jego byłej korporacji. W końcu każde dziecko w Cybertronicu to potrafiło. Podczas tych modyfikacji coś musiało pójść nie tak bo kot był wyjątkowo inteligentny. I pyskaty.

Wahadłowcem zaczęło trząść gdy pilot włączył silniki manewrowe. Po chwili uderzyło ich zwiększenie przeciążenia gdy brutalnie włączono silnik hamujące. W zwykłych liniach pasażerskich było by to niedopuszczalne lecz gdy pasażerami byli wojskowi nikt się tym nie przejmował. W sumie Braxton nawet tego nie odczuł. Jego układ krwionośny momentalnie dostosował grubość naczyń by wyregulować ciśnienie. Kości i mięśnie zamortyzowały uderzenie bez udziału jego woli. Pod tym względem mógł być dumny ze swego osiągnięcia. W sumie jeszcze w fazie badań, ale był pewien, że na wolnym rynku mógłby osiągnąć za swoją nanokrew kolosalne sumy. Oczywiście gdyby mu na tym zależało.

Dalsze rozmyślania przerwało mu turbulencje. Pilot zdaje się wiedział kogo wiezie i próbował na nich zrobić wrażenie. Na szczęście po wylądowaniu chyba ruszyło go sumienie i postanowił w rewanżu podzielić się kilkoma informacjami. Cóż, Braxton miał jednak inne plany. To miasto z racji przebywanie wielu dowódców wojskowych i strategicznego położenia było silnie inwigilowane przez wszystkie frakcje. Każdy chciał wyrwać jakieś cenne informacje, imając się różnorakich sztuczek (nawet, a może szczególnie Święte Oficjum Zakonu). Teraz w obliczu sojuszu międzykorporacyjnego pod egidą Bractwa tym bardziej. Czyli wychodziło na to, że Doktorka czekał pracowity spacer.

„Na pewno będą chcieli nas wpakować w niewąskie gówno. Warto by mieć informacje z kilku źródeł.” – Pomyślał i już znikał w tłumie kręcących się opodal. Machnął pozostałym na pożegnanie nawet się nie odwracając.
 
malkawiasz jest offline