Przez parę chwil kobieta cieszyła się z wiatru we włosach, warkotu silnika oraz ciepła, jakim obdarzył ją jej brat. Jechała, rozmyślając nad całą sprawą. Czuła się już lepiej. Złość całkowicie z niej wyparowała, a brat był tuż obok. To działało na nią mocno uspokajająco.
Anielska cześć Sivenei była wytrzymała i twarda. Jednak jej ludzka część niestety... Zapach, jaki zaczął ją drażnić, przypomniał jej najpierw wakacje na Węgrzech na siarczanowych źródłach. Potem stał się jednak tak intensywny i gryzący, że kobieta praktycznie zzieleniała.
- Gdzie mnie wieziesz? - zapytała brata, bo nie znała jego planów. Nadal go obejmowała, więc jego aura ją otaczała. Ale to nie pomagało w niczym.
Sivenea otworzyła oczy i się rozejrzała. Jechali w miasto, zapewne do świątyni. Skąd więc ten smród? To wyjaśniło się po chwili. Już pierwszych zniszczeń nie dało się zatuszować, a co z następnymi? Co tu się działo? Kruków i wron nie było. Ale te ptaki nagle okazały się nieistotne. Mimo wszystko anielica zdawała sobie sprawę, że oba wątki mogą być ściśle ze sobą powiązane. Zapewne to tylko kwestia czasu...
- Musimy zebrać innych. Dostaliśmy wsparcie w tej sprawie ale po drodze trudności narastały.
Siveneal spokojnie wiódł ich ku i przez pobojowisko.
- Wsparcie? - zdziwiła się kobieta. Nie wiedziała przecież, co planowała Egzarcha i że zebranie odbyło się nie tylko w cztery oczy. Potem się uśmiechnęła i zażartowała. - Po co Ci wsparcie, Skarbie, skoro ono i tak utknęło?
- Recydywiści z Karpat moja droga. Egza postanowiła po nas sięgnąć. - uśmiechnął się w przestrzeń - Mamy wspólnie oswoić dziwołaki.
- Jak bardzo wspólnie? - zapytała. Dla niej wspólnie to najlepiej tylko i wyłącznie z bratem. Choć już na 99% znała odpowiedź. Skoro Egzarcha zażyczyła sobie kooperację, to choćby wypruć sobie flaki, to nic jej się nie wytłumaczy. Następnie zadała mu kolejne pytanie. -A z jakiego regionu mamy wyganiać te dziwołaki?
- Lokalne. Trzymając się za rączki.
- A już myślałam, że czeka nas wycieczka… - odpowiedziała bratu. Chętnie by się gdzieś stąd wyrwała. Następnie dopytała, żeby potem nie było pretensji - Jak bardzo za rączki i z jakim natężeniem? |