Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2014, 22:00   #32
Narina
 
Reputacja: 1 Narina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skał
Przez parę chwil kobieta cieszyła się z wiatru we włosach, warkotu silnika oraz ciepła, jakim obdarzył ją jej brat. Jechała, rozmyślając nad całą sprawą. Czuła się już lepiej. Złość całkowicie z niej wyparowała, a brat był tuż obok. To działało na nią mocno uspokajająco.
Anielska cześć Sivenei była wytrzymała i twarda. Jednak jej ludzka część niestety... Zapach, jaki zaczął ją drażnić, przypomniał jej najpierw wakacje na Węgrzech na siarczanowych źródłach. Potem stał się jednak tak intensywny i gryzący, że kobieta praktycznie zzieleniała.
- Gdzie mnie wieziesz? - zapytała brata, bo nie znała jego planów. Nadal go obejmowała, więc jego aura ją otaczała. Ale to nie pomagało w niczym.
Sivenea otworzyła oczy i się rozejrzała. Jechali w miasto, zapewne do świątyni. Skąd więc ten smród? To wyjaśniło się po chwili. Już pierwszych zniszczeń nie dało się zatuszować, a co z następnymi? Co tu się działo? Kruków i wron nie było. Ale te ptaki nagle okazały się nieistotne. Mimo wszystko anielica zdawała sobie sprawę, że oba wątki mogą być ściśle ze sobą powiązane. Zapewne to tylko kwestia czasu...
- Musimy zebrać innych. Dostaliśmy wsparcie w tej sprawie ale po drodze trudności narastały.
Siveneal spokojnie wiódł ich ku i przez pobojowisko.
- Wsparcie? - zdziwiła się kobieta. Nie wiedziała przecież, co planowała Egzarcha i że zebranie odbyło się nie tylko w cztery oczy. Potem się uśmiechnęła i zażartowała. - Po co Ci wsparcie, Skarbie, skoro ono i tak utknęło?
- Recydywiści z Karpat moja droga. Egza postanowiła po nas sięgnąć. - uśmiechnął się w przestrzeń - Mamy wspólnie oswoić dziwołaki.
- Jak bardzo wspólnie? - zapytała. Dla niej wspólnie to najlepiej tylko i wyłącznie z bratem. Choć już na 99% znała odpowiedź. Skoro Egzarcha zażyczyła sobie kooperację, to choćby wypruć sobie flaki, to nic jej się nie wytłumaczy. Następnie zadała mu kolejne pytanie. -A z jakiego regionu mamy wyganiać te dziwołaki?
- Lokalne. Trzymając się za rączki.
- A już myślałam, że czeka nas wycieczka… - odpowiedziała bratu. Chętnie by się gdzieś stąd wyrwała. Następnie dopytała, żeby potem nie było pretensji - Jak bardzo za rączki i z jakim natężeniem?
 
Narina jest offline