Czarodziejka sprawnie pokonała ostatniego przeciwnika, podczas gdy Solo nie zdążyła jeszcze porządnie się rozgrzać. Z rezygnacją schowała miecz do pochwy, po czym ruszyła w stronę drzwi mijając po drodze Marco. Na słowa przechodzącego obok mężczyzny wojowniczka parsknęła śmiechem, ale powstrzymała się od uszczypliwego komentarza.
Po krótkiej chwili Solo stanęła przy drzwiach, odgarnęła kosmyk włosów z czoła, po czym ostrożnie położyła dłoń na klamce jakby ta była z porcelany. Spojrzała niepewnie za siebie, na swych towarzyszy, po czym szarpnęła mocno z klamkę i...
- Ani drgną! - rzuciła pod nosem z irytacją. Przez jeszcze kilka uderzeń serca mocowała się z drzwiami, aż w końcu dała za wygraną.
- Garagu... - zaczęła nieco zbyt przesłodzonym tonem odsuwając się od drzwi - ...nie raz w karczmach słyszałam jak krasnoludy przechwalały się, że mają łby twardsze od skał, więc może byłbyś taki uprzejmy użyczyć swojej głowy jako... taran? - dokończyła zanosząc się głośnym chichotem.
- Zdaję sobie sprawę, że mamy w drużynie złodzieja, ale chciałabym zobaczyć ile w tych przechwałkach jest prawdy.