- Detlefie przyszykuj obronę, ja dam wam zaraz bomby, w tym wąskim korytarzu upieczemy skurwieli - krzyknął Dirk. - Zróbcie coś z tym pieprzonym wózkiem zanim nas zadusi! - Thorin chustę owinął wokół szyi poprawił i założył na twarz, mocząc ją uprzednio wodą. - Załóżcie chusty ! - dokrzyczał, zajmując się już właściwie Kyanem i jego raną. - Samo się zaraz wypali i przestanie tak kopcić! - Krzyknął Dirk do Thorina. - Skurwysyn… noże nasączone jadem! - warknął Galeb wciskając nóż do rzucania za pas - Oberwałem po poliku.
Thorin zaklął pod nosem. - Grundi rozgrzej ostrze nad ogniem, pewnie będzie trza przypalać! - Jak zobaczymy czy z tunelu nic nam nie grozi! - Odkrzyknął Fulgrimsson. - Coś złego się dzieje z waszą kobietą. Ona chyba umiera! - Ryknął potężnie Huran pochylając się nad leżąca Khaidar. -Hej, tak jak podejrzewałem, za ścianą jest kolejna komnata w skale…Musi być blisko , każdy przytomny powinien dać radę z asekuracją...Wydaje się, że głębiej prąd jest słabszy. Jak skaveny dały radę to i my damy. Uważam to za dobrą drogę ewakuacji tyle, że wszystko zamoknie.- Krzyknął Ergan. - Galeb, przemyj ranę, najlepiej spirytem i pozwól swobodnie spływać krwi na ziemie, przypal jak tylko rozgrzejesz ostrze. Jak rozgrzejesz metal na swoją ranę, to go użycz potem i tutaj - zawołał do Galeba medyk. Thorin nie przerywał działań, nad rannym Kyanem. Po ułamaniu sztyletu w ranie Kyana Thorin zawołał. - Pomóż mi tu któryś! - Zawrzeć japy! Robicie jazgot jak przekupki na targu. Raportować! Kto ranny? Kto zginął? Gdzie wróg? Ilu było? Skąd nadeszli? Dirk, pilnuj tego cholernego wózka! Pomóż Thorinowi z rannymi. Reszta szykować się - broń, pancerze i dawać tutaj! Mamy gości w tunelu. - Szefie, wózek nigdzie nie ucieknie! Ja zaraz dołączę do obrońców korytarza, z bombami! - Odpowiedział Dirk. - Zrób coś, żeby nie kopcił i pilnuj, żeby nikt się nie poparzył. - Kopcić już zaraz przestanie, a kto szalony to wepchnie tam łapy. - Dorzucił Dirk wpychając koc do plecaka. - Po prostu zajmij się tym i pomóż Thorinowi. Pogadamy później, jak będzie czas. - Rozkaz! - Dirk zakończył pakowanie i ruszył pomagać Thorinowi. Obmył ręce w rzece i podbiegł do Thorina. - Mów mi Thorinie co mam robić. Jak mam pomagać. - Khaidar jest ranna! - Krzyknął ponownie Huran, raz po raz kaszląc.
Wszystkim krasnoludzkim wojownikom, którzy w tunel zaglądali ukazał się złowieszczy obrazek przedstawiający jak to płomyki gasną, jeden, drugi, trzeci...po chwili wszystkie, niektóre zwyczajnie gasły na wysokości sufitu, inne jakby rzucone na skałę i zostały zadeptane. Snopy iskier wypełniły na chwilę tunel a gdy i te zgasły zrobiło się w tunelu całkowicie ciemno. W sali zaś gdzie znajdował się khazadzki oddział nie tylko rzeka zdawała się wypełniać odgłosami to miejsce ale i płonący wózek który strzelał i słał pod sufit chmury iskier oraz wrzeszczący wniebogłosy Kyan. - Zgaście to cholerstwo! Ergan, zajmij się tym! - krzyknął, wskazując na wózek do transportu rudy. - Szykować kusze i rusznice. I cisza! Żebyśmy ich słyszeli. Cisza mówię! Jego też uciszcie! - Tym razem spojrzał w kierunku rzucajacego się Thravarssona. Wychylił się raz jeszcze i zawołał w kierunku nadchodzących - Kim jesteście. Stać, bo zginiecie! -Sie robi… Ergan nasunął na ręce rękawice hutnicze i z rozpędem wepchnął płonący wózek do wody aby zatonął. Po tym przygotował się do ładowaniu kuszy i kolejnych rozkazów Detlefa. Powtórzył komunikat. [i]-Pod wodą jest wyjście do drugiej komnaty podziemnej...blisko...
__________________ Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym. |