Nawet Ingrid, która miała właśnie odpowiedzieć coś elfowi, spojrzała na niego zdziwiona. Lekkim kręceniem głowy dała mu jakiś znak, jakby próbowała zaprzeczyć.
- Nie prowokuj chłopie. Dosyć i tak kłopotów. - odezwał się dziobaty. - Prowadźcie nas lepiej w to miejsce, idźcie przodem. Ruszyli chłodnymi, zamglonymi ulicami. Przodem Sirhill z Eikiem, eskortowani przez dwóch uzbrojonych w halabardy strażników. Za nimi reszta, razem z Ingrid.
- Służyłem pod Mitzerem. Ale nie czas teraz o tym mówić. - odezwał sie w końcu dziobaty. - [i] Powiedzcie lepiej, czego możemy sie tam spodziewać.
Szli w kierunku nabrzeża. Bohaterowie czuli sie coraz mniej pewnie. Mgła gęstniała... |