Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2014, 13:41   #623
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Zabójcze pomysły Milano

Lać skończywszy weteran nie jednej burdy minę przybrawszy otępiało chwiejąc się lekko ruszył ku stajni. Lekkim wężykiem skierował się ku wrotom, idąc z pochyloną głową człeka który pragnie ją co najprędzej złożyć. Skoro pistolety mieli, jako uczyła praktyka, liczyło się by gdy do zwarcia dojdzie, jak najszybciej walką wroga związać… i szanse wyrównać. Zasadniczo cieszyła go ta okazja. Był zmęczony i sfrustrowany, a oni, jak miał nadzieję, mieli zapewnić mu trochę rozrywki.

Milano wszedł przez drzwi do stajni i zastał dwóch mężczyzn w środku. Obaj na sobie mieli długie, szare, luźno zwisające płaszcze. Obaj tak samo mieli zarośnięte i zakazane mordy, z którymi zapewne w Imperium, nie zrobili by furory na salonach. Ci byli przez dosłownie zaskoczeni widokiem mężczyzny, by od razu rzec mu:
-Spierdalaj stąd menelu… - jeden z nich położył rękę odruchowo na rękojeści pistoletu. Drugi natomiast wydawał się dziwnie spokojny.

Millano zatrzymał się jak wryty i skuliwszy się z lekka drżącym głosem poprosił wskazując w bliżej nieokreśloną przestrzeń stajni.
-Wiee wielmozni pany, jeno tobołek...tobołek ja wziąć chciałem. Ja nie chcem przeszkadzać, tobołek jeno wziąć chcem

Ten większy spojrzał groźnie na Estlalijczka i spojrzał się na boki:
-Tu nic twojego nie ma.. Spadaj pókim dobry..nędzniku..Won mi… bo mi powietrze zatruwasz.. - pogroził palcem

Cofnąwszy się pół kroczku Milano ciągnął swoje:
-Ależ jest wielmożny panie, jest. Przy koniu pana o, takowym ciemnym, co panienka na nim jeździ. Panie, błagam, jeno chwycę i ni ma mnie. Muszem ja panu co zanieść, bo jak sam zejdzie to mi życia nie da

Wysoki odsunął się nie pewnie udostępniając drogę. Niższy wciąż trzymał dłoń na rękojeści pistoletu, wpatrując się w kompana.
-No to ruchy… - dał znak ręką by ruszył dupę.

- Dziękuje przewasza wielkość, dziękuję wciąż drżącym głosem mamrotał najemnik człapiąc chybotliwie do przodu i nie przestając mówić by rozproszyć dwóch osiłków -Niech wszech bogowie dostojnym panom dobrem wynagrodzą
Gdy zaś znalazł się w ich bezpośrednim zasięgu potknąwszy się znów lekko, szybkim ruchem po miecz sięgnął i dwukrotnie ciął niższego z przeciwników.

Milano potknął się znów lekko, wyciągając miecz chcąc zaatakować niższego przeciwnika. Gdy tylko zamachnął się, poczuł uderzenie, bowiem w tym samym czasie wyższy przeciwnik zauważył ten ruch i uderzył w głowę Estalijczyka. Cios ten jednak nie miał zabić śmiałka, ale ogłuszyć, co mu się udało. Milano padł jak długi na glebę.
 
vanadu jest offline