Piesek księżnej nic sobie z chłodu pięknych cygańskich oczu nie robił. Nie istniało na świecie nic co mogło być chłodniejsze od jego logiki i serca. Na wieść o rodzinie Każdy w tej dziwnej koterii uśmiechnął się. Ventrue uroczo i szarmancko, Makalvian zachichotał, a Gangrel obnażył swoje kły i z jego gardzieli wydostał się chrapliwy dźwięk.
Ventrue spojrzał na zegarek.
- Już czas... Pani zadzwoni do „Rodziny” z kwater Księżnej. Musimy dbać o naszych poddanych. Wszyscy jesteśmy spokrewnieni- Makalvian udał się do kuchni i odkręcił kurki z gazem. Słychać było charakterystyczne syczenie. Gangrel z kolei podszedł do Cygańskiej wróżki i pokazał jej swoje szpony zdolne uczynić wiele krzywdy.
- Idziesz, albo rodzona matka Cię nie pozna- Warknął. Ventrue otworzył drzwi i czekał, aż skierujesz się do wyjścia.
- Garon daj spokój... Wybór należy do pani. Ufam że jest równie inteligentna co piękna i wybierze najlepszą opcję...
- Ręce na głowę ! Nie ruszać się!- Krzyknął jeden z policjantów, który zdąrzył wbiec po schodach kamienicy trzymał teraz na muszce Szeryfa księżnej za nim biegli pozostali z oddziału.
Garon Przyboczny Ventrue warknął, i już chciał ruszyć do boju, ale nieugięty Ventrue mu przerwał. - Ja to załatwię...
W powietrzu czuć było zapach ulatniającego się gazu. Twoje serce zamarło kiedy zobaczyłaś Makalvianina z pudełkiem zapałek w ręce. Sytuacja coraz bardziej patowa. Każdy strzał może owocować wybuchem instalacji gazowej, każda najmniejsza iskra spowodować zapłon.
Teraz już wiedziałaś o co chodziło z tym „ Tygodniem Pożarów” z pierwszych stron gazet. To niebyła sprawka wadliwych instalacji, tylko masowe egzekucje spokrewnionych.
Ostatnio edytowane przez Aves : 15-10-2014 o 21:09.
|