Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2014, 23:45   #69
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Tadem najpierw zobił zrdziwoną minę, ale jedno spojrzenie na twarz Barrego wyjąsniło wszystko.
- No cóż... nikt nie mówi że bóstwa wybają cnotliwe - powiedział wzruszjącv ramionami obojętnie.
- Cnotliwe? No ale o co chodzi? - Spytała Alma.
- Nic, co by cię interesowało - uciął krótko czarodziej.
- Ej! Co to za tajemnice?! Że niby co? Jestem dzieczyną? Jestem za mała? No powiedz!
- Czeka nas walka naszego życia, a ty chesz to męczyć? - weschnął mag znudzonym toenm.
Alma nalej nabrumuszona zamilkła.

Gdy wyjechali spomiedzy wzgóż ich oczom ukazała się warownia połrzona nad wielkim jeziorem.
Było wo wysoka budowla wybudowana z brązowego kameinia. Barry przypomniał sobie że wcześniej Tadem nazwał to miejsce Biełkitym Pałacem. Nazwa niewiele się miała do rzeczywistości. Była to warownia, nie rezydencja i nie było nawet śladu błekitu na niej.

Czarodziej poprowadził ich pod ścianę buwoli i dalej aż na skrawek cyblu na którym stał Pałac. Tam w niesaziletnych murach ziała dziura wysoka na jakieś pótora metra, a szeroka na metr. Jej krawędzie były wykruszone a przed nią leżał jęzor gruzu. Wygladało to jak by ktoś wysadził mur od siordka.
- Zrobiłem to gdy uciekałem - powiedział Tadem. - Na szczęscie nikt nie pokwapił się by to zatkać. Konie i Węgielek zostają na zewnątrz
Wnętrze było chłodne i mroczne. Tym razem Mag nie zapaił kuli światła, ale polegał na fosofrzująych strzydłach wróżki.
Gdy zagłębili się w korytarzach żegnał ich żałosne rżenie jednrożna, który nie chciał być zostawiiony, ale nie mógł znieścić się w wyłomie.
Tadem prowadził znajdując drogę w ciemności. Otaczała ich cisza przerywana od czasu do czasu kapiąca gdzieś wodą i podmuchami wiatru z niewdocznych szczelni. Jednak, co widzne nie zpostkali na razie nikogo.
W końcu dotarli do wielkiej komnaty wspartej na kolumnach. Tutaj było jasno ze względu na dach wykończony szklaną kopułą.
Sala była pusta poza... dwoma rycerzami zakutymi w zbroje. Jeden nosił czarny pacerz i cheł wykończony rogami. Z otowru na oczy sączyły się błekitne płomytki. Drugi miał białą zbroję i chełm z kita. Z jego ramion zwisał wytrzepiany biały płaszcz.
Obudwaj wygladali jakby właśnie skończyli sie pojedynkować. Ich panerze wybyły wygniecione i zarysowe. Kilka plam krwi zanaczyło gładka posadzkę komnaty. Daleko w końcie leżął pożucony wielki czarny miecz. Biały rycerz opierwał się o ciężki bojowy młot.
Jego przecinwik leżał na boku przyciskjąc ramię do boku. Wyglądał na pokonanego.
- W samą porę Tadem - powiedział radosnie Biały Rycerz.
- Momnet! Czy właśnie dzieje się co myślę że się dzieje? - Spytała Alma.
- Nie miem co sądzisz panienko, ale sądzę że jeśli jesteście z moim przyjacielem to przyjechaliście mnie ratować. Natomiast ja po latach w końcu zdołałe zwycięzyć Nemesisa, gdy wy przybliście! Domyślam się że jego brak zainteresowania moja osoba, który dorpoawdził do tego pojedynku zawdzięczam wam! Czyli w pewnym sensie mnie uratowaliście - Rycerz wyporstował się z trudem i rozłozył ramiona.
- Pozwól sie przyitwać stary przjacielu - zwrócił się do Maga.

 
__________________
Gallifrey Falls No More!

Ostatnio edytowane przez Dragor : 17-10-2014 o 11:35.
Dragor jest offline