Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2014, 17:19   #16
-2-
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Jeden z towarzyszy ruszył. Każda sytuacja wiążąca z rozdzieleniem się w tak niebezpiecznym miejscu przyprawiała ćwierćelfa o skręt kiszek, ale Galen działał w sposób przemyślany. Teddevelien tylko upewnił się, że są umówieni ponownie na cmentarzysku - do powrotu wiedźmina będzie to baza wypadowa dla niego i Brego

Przez chwilę przypatrywał się odpływającemu łowcy potworów. Jeszcze większą udręką było wręczenie jego dwimerytowych skarbów. To był pierwszy raz od lat kiedy ich nie miał, a jakże były dla niego dostosowane! Choć łańcuchem nie mógł walczyć pod wodą, jego użyteczność nie raz została udowodniona, a doskonale wykonany Nilfgaardzki puginał mógł być pojedynczą najlepszą bronią jaką mieli w tych warunkach. Szermierka nie wchodziła w grę, stylisko harpuna (które i tak musieli w końcu zdobyć) można było chwycić ręką i skierować od siebie neutralizując broń. Ale jak trzymać ofiarę jedną ręką, to drugą mało co może zatrzymać.

Na pewno nie oślizgłe łuski co udowodniono już na powierzchni.

Lecz teraz był czas by czegoś się dowiedzieć i tak naprawdę gdyby w tej chwili dali się złapać żadna technika obrony służb nordlingów i żadna broń by ich nie uratowała. W milczeniu jak zazwyczaj uczepił się poł tuniki wiedźmina na środku pleców i ruchami nóg działał dlań jak dodatkowy silnik. Wiedział, że jego najlepszą obroną są zmysły towarzysza.

Gdy dotarli do podmorskiego siedliska jednego z vodyanoi był już sam, drugi się oddzielił. Po krótkim rozeznaniu co do wnętrza skryli się za osuwiskowym fragmentem dna jak bandyci w ogrodzie by bezsłownie się naradzić.

Trzeba było zaczekać na sen. I upewnić się co do braku ruchów.

Gdy wiedźmin i ćwierćelf bezgłośnie (bezszumnie? Bezbulgotnie?) wpływali jak jakieś koszmary do śniącego podmorskiego domostwa, przez myśl przeszło mu jeszcze raz w co się wpakowali. Myśl szybko została zwalczona, tkanina zwinięta i zabrana. Jego kompan chciał zabrać coś jeszcze, ale o ile szpion pochwalał zbadanie zbroi, o tyle pokręcił przecząco głową gdy Brego chciał tknąć cokolwiek innego.

Wypłynęli. Teddevelien przyjrzał się pochwie swojego bezużytecznego miecza. Gdy dopłyną z powrotem do cmentarza, trzeba będzie zakopać jego oręż, zwłaszcza mało przydatny w jego rękach i przerobić pochwę na tubę na mapę. Przynajmniej materiał i cokolwiek czym zapisano znaki zdawało się wodoodporne, więc to jedno zmartwienie mniej.

- Możemy spokojnie założyć - powiedział Ted do ucha Brego, gdy uczepiony był jego pleców podczas powrotu do cmentarzyska - Że Galen bez komplikacji wróci jutro. Dlatego dzisiejszą noc postarajmyż się zakopać i patrzeć jak łażą po cmentarzu, przedrzemać bezpiecznie a spokojnie. Jutroż wiedźminie... Ja Ci nie pomogę, ale spójrzmyż na mapę. Będę chciał ją odcyfrować i może zrozumieć nieco z tego jak piszą. Nie może być to trudniejsze niż teoria magii albo wykłady literatury Gaugencha na Oxenfurcie... - ćwierćelf westchnął i pokręcił głową, jak gdyby na złe wspomnienie... w podwodnym mieście żądnych krwi potworów - Samopas nic nie wymyślę, ale myślałem - kolejną nocą ja zostanę i będę wartować powrotu Galena, a ty byśli sam wybrał z mapy co chcesz obaczyć, i tak bezpiecznie jak się da póki wtem znów razem nie będziemy obejrzał i zapamiętał co zajdzie dobrze widząc, a po powrocie powiedział. Może wiedząc co oznacza co będę mógł zrozumieć, czy oni ino mają alfabet, czy też znaczą wszystko, a niźli coś jeszcze innego... i przynajmniej z grubsza wiedzielibyśmy, co jest czym.

Gadatliwiec umilkł. Noc była cicha i święta dla infiltratorów z powierzchni.
 
-2- jest offline