Gomez przez ostatnie dni był jakiś taki przygaszony i chyba wynikało to z tego że niepokoiły go koszmary senne. Śniło mu się że idzie ciemnym tunelem, cuchnącym, wilgotnym i w pewnym momencie dochodzi do dużej jaskini w której leży ogromny złotych monet i szlachetnych kamieni. We śnie szczęśliwy rzuca się na ten stos i kąpie w nim, niczym dziecko w letni dzień w jeziorze. Beztroskie nurzanie się w bogactwie zostaje przerwane przez złowrogie pomruki. Gomez wstaje i patrzy, a w jego kierunku zbliżają się dwie postacie. Z daleka widać że to kobiety i po chwili rozpoznaje w nich dwie znajome twarze. Pierwsza to Laura jego zdradziecka żona, którą w nienawiści wyprawił na tamten świat. Druga to też Laura z tym że jest to fanatyczka, która obudziła w nim coś co od dawna uważał za martwe. Obie trupio blade z nienawiścią w oczach i wyciągniętymi dłońmi zmierzały ku niemu, pomrukując nienaturalnie. Widać było że ich jedynym celem jest zabicie Gomeza. Cyrkowiec zaczyna uciekać, ale złoto robi się niczym bagno i nie pozwala mu na ucieczkę. Im bardziej stara się wyrwać do przodu tym bardziej zapada się w kosztownościach. Stos bogactw nie przeszkadza natomiast jego upiornym prześladowczyniom. Wkrótce już są przy nim i zaczynają go dusić. W tym momencie Gomez zazwyczaj budził się zlany potem, próbując łapczywie opanować nerwowy oddech.
Również teraz w karczmie, cyrkowiec był w niezbyt dobrym nastroju, chociaż było ciepło i przytulnie. Gapił się w blat stołu i prawie bezwiednie sączył piwo z ledwością skupiając się na rozmowie kompanów. |