Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2014, 08:27   #69
KurtCH
 
KurtCH's Avatar
 
Reputacja: 1 KurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skał
Grim zobaczywszy zbójów otaczających Degnira szybko trącił łokciem stojącego obok Torstena i wskazał mu kiwnięciem głowy zajście. Drugą ręką już wytaczał symbole w powietrzu, sekundę później zaczynając wymawiać inkantację. Zaraz potem z jego palców pomknął na wroga kolorowy promień. Oszołomienie dosięgło wroga, powodując znaczne otępienie. Mężczyzna zatoczył się i mrugając oczami powoli dochodził do siebie. Elf zaś natychmiastowo zaczął przygotowywać łuk, krzycząc jednocześnie do porywaczy:

- Zostawcie go, kaprawi bandyci!

Hummel rzucił okiem na zajście i od razu wyciągnał oba pistolety celując w głowy najbliższych rzezimieszków.

- Spieprzać dziady, to nasz krasnolud. Liczę do trzech i odstrzelę Wam łby, a jak coś się stanie brodaczowi, to żaden fajfus nie ujdzie stąd żywy. Raz … dwa …

Nie wyglądało na to by Torsten żartował, albo miał ochotę liczyć do czterech. Kurki były odwiedzione, a pistolety sprawne. Najwyższy z bandytów, ten na którego nie zadziałało oszołomienie rzucone przez Maas Murrie uniósł ręce w geście poddania i powiedział przestraszonym głosem.

- My przeca ino tak żartowali. Prawda Hans? - Trącił łokciem najbliższego zbója.
- No pywno że żartowali -roześmiał się wymuszenie- Cinżko w tych czasach stwierdzić czy się ma do czynienia z frajerem czy ni.

Na znak dowódcy rzezimieszkowie porzucili Degnira i w te pędy rzucili się do ucieczki. Zostaliście pośrodku ulicy otoczeni przez tłum gapiów. Jeden z miejscowych powiedział konspiracyjnym szeptem do znajomego.

-Jakieś znaczniejsze zbóje. Ciekawe srebrzysta krew, łowcy skór czy może jeszcze inszy.

Torsten wybrał na chybił trafił jakiegoś bardziej przyzwoicie wyglądającego tubylca i chowając pistolety spytał:

- Dobry człowieku, czy mógłbyś mi powiedzieć, gdzie tu w okolicy podróżny mógłby się zatrzymać? Macie tu jakieś przybytki z noclegiem i wyszynkiem? Jakieś bardziej przyzwoite. Gdzie tu można napić się dobrego piwa? Hę?

Ciszej zaś dodał do towarzyszy:

- Nie ma co się rozpytywać po ulicy o naszego Bretona. W sprawie Guido zaciągniemy języka w karczmach. Gdzieś się musiał zatrzymać, a jeśli nawet nie nocował, to pewnie gdzieś wyskoczył się napić.

Dodał kładąc rękę na ramieniu Alony:

- Trzymaj się mnie Skarbie. Miejscowi mogą gustować nie tylko w krasnalach.

Wyszczerzył się bezczelnie w stronę Degnira. Zagadnięty miejscowy popatrzył na Torstena spłoszonym wzrokiem, jakby się zastanawiał czy nie rzucić się do ucieczki, ale po chwili się opanował.

-Karczmy powiadacie. Największa to “Upadłe Niebo” przy Przejściu Laundina. Insza to na przykład “Pod Poderżniętym Gardłem”, “Pod Zdechłym Szczurem” i “Portowa”, która najlepsza ciężko powiedzieć. Wszystkie nastawione są na marynarzy, którzy przybywają do portu. Pokoje na godziny i marne, ale mocne trunki.

Zwiadowca przysłuchiwał się słowom miejscowego, gdy ten skończył rzucił do kompanów:
- Wychodzi, że mamy cztery karczmy do sprawdzenie. Jednak zwarzywszy na zaszłą sytuację lepiej będzie się nie rozdzielać.

Powiedzieć, że Degnir mało nie stał się ofiarą bezczelnego porwania byłoby mało. Tutejszy półświatek hulał sobie w najlepsze. Widocznie przestępczość w Musylionie była tak wielka, że nie liczyło się czy jest deszczowa noc czy środek dnia. To bardzo niedobrze wróżyło na przyszłość. Tym razem towarzysze uratowali mu skórę, ale następnym razem ktoś od nich może nie mieć tyle szczęścia… Stanowczo nie mogli się teraz rozdzielać. A i lepiej chyba było gdzieś spieniężyć konie nim i tak ktoś im je siłą albo podstępem odbierze. W takim miejscu zdecydowanie łatwiej było pilnować sakiewki niż precla.

- Dziękuja wom piknie Torstenie i Grimie za ratunek. Ruszmy do tego Upadłego Nieba - skoro je największo karczma z wyszynkiem to bydzie tam chyba najwięcej możliwości zasięgnięcia języka. Tak mi się przynojmniej zda. Choć bardziej tyś Torstenie je szpecem we takich sprawach

Torsten wywiedział się jeszcze od miejscowego dokładnie jak dojść do tego nieba co upadło i nie mitrężąc więcej udał się w tamtym kierunku ciągnąc konia na wodzy. Niewiele minęło czasu, gdy znaleźli owy przybytek wątpliwych rozkoszy.

- Ktoś musi zostać z konikami, bo nam je wtranżolą na surowo. Choć Alonko napijemy się czegoś.

Torsten wszedł do środka i skierował się od razu do kontuaru, za którym stał ktoś z obsługi:

- Daj no nam coś zacnego na przepłukanie gardła dobry człowieku.

Rzekł kładąc na kontuarze srebrną monetę i dodając ciszej.

- Szukam znajomego. Zwie się Guido le Beau. Średniego wzrostu, ciemnowłosy, zarośnięty, bez dwóch palców przy lewej ręce. Widziałeś go może? - spytał Torsten kładąc na blacie kolejną srebrną monetę i sięgając po kubek z napitkiem.

“Upadłe Niebo” Okazało się sporym budynkiem tuż nad “Przejściem Landuina”, tak że północne okna wychodziły bezpośrednio na rzekę. Budynek był pomalowany czerwoną i złotą farbą, która łuszczyła się i odpadała płatami. Zapewne właścicielowi chodziło by budynek sprawiał wrażenie weselszego niż był w rzeczywistości co przyniosło zgoła odwrotny efekt. Ulicę przed karczmą zalegali pijacy leżący w kałużach wymiocin. Było też tu ustawionych kilka straganów oferujących bezwartościowe świecidełka i jedzenie nie pierwszej świeżości. Gdy Torsten i Alona weszli do środka ich oczom ukazała się obszerna sala zapełniona klientelą wśród której przeważali marynarze. Panował tu tłok i ścisk jak w ulu. Podpici klienci śmiali się, gadali i kłócili robiąc niesamowity gwar. Dopchanie się do baru ułatwił ktoś z obsługi informując, że niedługo zacznie się przedstawienie “Sprośna Pasterka z Carcasonne” i zachęca chętnych do przejścia do sali obok i zakupienie biletów. Część klienteli odpłynęła i przy barze zrobiło się nieco luźniej. Barman zmierzył Torstena i Alone złym spojrzeniem.

-Jeśli masz zamiar iść z nią na górę musisz wiedzieć, że miejscowe dziewczyny nie lubią konkurencji. Nic mi do tego, ja tylko ostrzegam. Co zaś do napitku to polecam Mocne Tileańskie. Zawiera zbyt dużo alkoholu żeby skwaśnieć i nie jest chrzczone.

Gdy Torsten zapytał o Guido barman zmarszczył brwi i zgarnął monety położone na ladzie.

- Guido, Guido… nie, nic mi to nie mówi. Masz pojęcie ilu ludzi się tu przewija? Kto by spamiętał ich wszystkich. Nie pomogę wam.- rozłożył bezradnie ręce i skierował swą uwagę na innych klientów
 
KurtCH jest offline