Domniemany bohater Doliny wrzasnął gdy woda trafiła w wizjer w jego hełmie. Tadem który już zrobił krok w jego strone cofnął się gwałtownie, a na końcach jego placów prezęslignąła się czarna błyskawica. Jego twarz była upiornie stoicka.
W tym czasie Barry porwał z podłogi powalonego Hero i odstawił go za Tadema i Almę, która już miała napiękny łuk i gotową strzałą. Gdy szarpnął czarny eł by zerwać go z głowy bohatera otrzymał zduszony krzyk i poczuł jak Hero chwyta go za ramię.
-
Łep.. mmmi... uriwesz - powiedział słabym głosem. -
Umnknęło ci... że jestem zmennokstzałty, co? Daj mi... chwilę, reszcie pomóż
Barry nie miał wyboru, musiał zostawić, bo Nemesi własnie pozbierał się i zaczał się śmiać. Rechotał jak wariat, a jego przyłbica była pkryta rdzwymi plamami.
Tadem na krzywk Flah;a rzucił zaklęcie i zimna, błszycząc mgieła ześlignęła się po ostrzu Freudyzmu utrfalając wodę na nim na kształt brylantów.
Mimo jego niesamotitej prędkości cięcie nie sięgnęło tyrana. Rozwiał się w czarnej mgle i zniknął.
Pojawił się w sekundę puźniej na balustradzie wysoko nad ich głowami. Teraz krył twarz w cieniu kaptura, a naramienniki przystojenne buły kolcami. Wyglądał jak mnich z piekła rodem.
-
Nieźle, nieźle! - zawołał wesoło. Jego głos przynajmniej dla Barrego brzmiał tak samo jak Hero. -
Poznaliście się na moim dwocipie... no jedno z was. A teraz życzę miłej śmerci! ZABIĆ ICH!
W podłodze i scianach otorzyły się mroczne portale. Z nich wysypało się prawie sto demonów każdy dwókrtonie większy od Barrego. Mieli brązwoe skórę i silne mięsnie dobrze widoczne pod nią. Ich głowy były wielkie z pojedyńczą para oczu. Wygladały jak by mogły przebic nimi mur be wyraźniej szkody sla samych siebie. Z ust wystawały im coś jakby rurka poruszjąca się jak język węża. Na plesach miały okalczone owadzie skrzydła.
-
Trzumać linię! - Zawołał Tadem. Wywołał ogniste kule które odzieiły ich od tłumu stwórów.
Alma juz posłała trzy cele strzały w trzy różne demony. Jedna trafiła w oko, druga w środek klatki piersiowej, a trzecia wbiła się w żołądek. Tylko pierwsza sprawiła że demon stęknła i padł na kolana, jednak dalej żywy.
Tadem spróbował zaklęcia czarnej błyskawicy, jedna nie wielo to dało. Ładynki zeslignęły się po obyłych łbach lekko piecząc skórę.
-
Barry potrzebny słaby punkt! - zawoła mag powiekszjąc barierę z czarnego ognia.