Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2014, 18:24   #626
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
post wspólny

Wolf ułożył Youviel na grubym kocu, przy kominku zaraz obok stolika, który zajęli całą grupą. Drugim pledem okrył ją luźno. Zależało mu na tym aby się ogrzała i trzymała ciepło. Zostawił ją w tej pozycji i usiadł na ławie. Był świadom, że każdy dotyk i ruch, był dla niej niekomfortowy, jeśli nie bolesny. Wrócił uwagą do pozostałych drużynników i powiódł po nich wzrokiem. Uniósł kufel lekko do góry w milczącym toaście i upił solidny łyk. Uznał że wszyscy muszą pogadać. Nawet jeśli to ma być pusta gadka. Napięcie i resztki strachu wijące się jeszcze w żołądku musiały znaleźć sposób ujścia.
- Mieliśmy nie lada szczęście - rzekł ponuro to, o czym i tak wszyscy zapewne myśleli. - Pierwszy raz widziałem taką bestię.

- Będzie o czym opowiadać - stwierdził Lotar. Powtórzył gest Wolfa, lecz jego toast był skierowany w stronę elfki. - A i tak niewielu się znajdzie, którzy uwierzą w tę opowieść.
Karl uniósł kielich w górę w niemym toaście. Co jak co, szczęście mieli i mieli go dużo, bardzo dużo. Tak jakby sami bogowie nad nimi sprawowali pieczę.
- Żyjemy, ale kto uwierzy? Lepiej puścić to w niepamięć, lepiej na tym wyjdziemy.


W tym samym czasie gdy drużyna zaczęła wznosić toasty, do karczmy wszedł jeszcze jeden mężczyzna. Niski, krępy, żylasty o twarzy bandziora. Spojrzał się na was, a potem podszedł do stolika, przy którym już siedziała ów grupa mężczyzn. Podszedł on do jednego z nich i zaczął mu mówić coś na ucho. Tamten tylko kiwał głową potakująco, by na końcu sam coś mu cicho odpowiedzieć. Ten tylko kiwnął głową i ruszył do drzwi, by wyjść z przybytku. Jako że toasty trwały, i odległość między siedzącymi była spora, nikt nie mógł niczego usłyszeć. Chwilę potem “przywódca”, bo najprawdopodobniej ów człowiek nim był, dał znać że czas się zwijać. Oczywiście na stole zostawili zapłatę, i spokojnie zaczęli kierować się do drzwi.

Wolf spojrzał za wychodzącymi, ale zaraz wrócił uwagą do piwa. Nie interesowały go sprawunki innych o ile nie dotyczyły jego osoby lub towarzyszy. Miał nadzieję, że nieznajomym nie przyszedł do głowy karkołomny plan ograbienia silnego oddziału zbrojnych.
- Takich rzeczy nie puszcza się w niepamięć - kontynuował rozmowę rzucając krótkie spojrzenie na Youviel. - Ale też nie zamierzam się bawić w bajarza opowiadając o tym w każdej mijanej wsi. Krasnoludy zdaje się miały większe pojęcie co to było. Od razu wołały że to Drak. Galvin… znasz jakieś opowieści?


Lotar rzucił okiem na wychodzących, ale zaraz ponownie spojrzał na kompanów.
- Dobra opowieść to dobra rzecz - poparł przedmówcę.

Elfka była zmęczona i do tego poirytowana. Jazda na wozie zapadłą głęboko w pamięć kobiety. Każdy ruch sprawiał, że oparzona skóra odzywała się krzykiem. Teraz juz było lepiej. Jej ciało leczyło się ale zanim będzie z nią zupełnie dobrze minie jeszcze sporo czasu.
Do tego wszystkiego nie mogła się wyspać. Położyli ją w głównej sali i ględzą jak najęci odpędzając sen. W końcu będzie tak wykończona że zaśnie mimo ich gadania, ale teraz wbijała tylko poirytowany wzrok w sufit. Bezczynność działała na nerwy.
 
Asderuki jest offline