Wątek: Tacy jak ty
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2007, 21:46   #526
Extremal
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
Słowa Vriessa dla Avalanche'a były niczym chleb dla głodnego... Kiedy już wszystko było niemalże zapięte na ostatni guzik, Astral odprawił jakiś rytuał uspokajając Agreala w sercu Paladyna. W każdej chwili taki zabieg byłby mile widziany, ale w tej chwili Avalanche miał inne plany, nie wiedział co za czar na smoka rzucił Vriess, nie wiedział czy to pomoże czy tylko pogorszy sprawę, ale chciał mieć pewność że nikt nie przeszkodzi drużynie i nie zatrzyma bohaterów krok przed zamierzonym celem, jakim jest uwolnienie się z tego świata i odzyskanie utraconych dusz.

Plan Kocura zakładał ciche prześlizgnięcie się koło gorejącego ogniem smoka oraz zgrai łuczników obdarzonych niemalże sokolim wzrokiem, dla Avalanche'a który z magią nie miał nic wspólnego nie sądził ze jest coś w stanie powstrzymać ich, dlatego w ciszy i niemalże smutku spoglądał na twarze (i pysk) swych towarzyszy, on sam chwycił obiema rękoma za skroń po obydwu stronach i ściągnął z swej głowy zarysowany tu i ówdzie hełm, kładąc po woli na ziemia obok niego ułożył tarczę którą dostał od Ritha, następnie zza paska wyciągnął zaś manierkę Waldorffa i wręczył ją Vriessowi:

"- Przeproś go że nie mogłem osobiście mu jej wręczyć, o ile go znajdziecie jeszcze żywego"

Po tychże słowach twarz Avalanche'a jakby jeszcze bardziej z poważniała,
a przed jego oczyma stanęło całe jego życie... Widział moment jak po raz pierwszy w życiu w dzieciństwie chwycił za miecz, który został skradziony pijanemu lichwiarzowi, który trząsł całą dzielnicą portową, w miejscu w którym Avalanche wychowywał się. Podczas tego pierwszego kontaktu z surową stalą
postanowił że dołączy do zakonu rycerskiego, stając się Paladynem, który niczym heros za najwyższe dobro ma na celu pomoc i obronę niewinnych i bezbronnych ludzi. Również miał przed oczyma obraz szkolenie na początku na giermka, później na rycerza a na końcu na elitę rycerzy- paladynów. Widział również wszystkie aplauzy i wyrazy szacunku podczas tak ważnej w jego życiu pasowanie na najwyższego rangą Paladyna zakonu, a tak wysokim odznaczeniem mogli się pochwalić nie liczni, gdyż nie wielu było w stanie równać się tak wielkim męstwem i talentem w walce co Avalanche.
Wspominał również dni, które spędził na froncie, potyczkując się z sługusami demonów, szpecąc go na twarzy i oślepiając jedno oko.

Avalanche widział również jak sprzedaje swą duszę demonowi o imieniu Agreal w zamian za posłanie swych najlepszych żołnierzy na pewną śmierć, tym samym łamiąc podstawowe zasady czyniące go paladynem, przypomniał sobie najcięższą walkę w swym życiu z Agrealem, który mimo iż ledwo żywy pokonał bestię, jednakże ta przed agonią zaklęła Avalanchea scalając swą dusze z jego, od tamtej pory tworząc nierozłączną parę a sam siebie nazwał Upadłym Paldynem, władając od tamtej pory zaklętym mieczem Agreala zwanym "mieczem piekieł"... I na samym końcu swych rozważań przypomniał sobie również zadanie, jakie otrzymał od Ritha, które brzmiało, by pomóc swym obecnym towarzyszom za wszelką cenę ocalić swe dusze... a przy okazji swoją.

Dla Avalanche'a całe życie stanęło przed oczyma raz jeszcze, migawki z przeszłości przypominały mu o pięknych i strasznych chwilach Mimo z tych demonów przeszłości wyciągnął wniosek iż całe życie był wojownikiem, więc teraz nie ma zamiaru chować się za chmurką przywołaną przez Astrala.

"- Idźcie jak najszybciej potraficie, ja powstrzymam ich tak długo jak to możliwe".

Po czym Upadły Paladyn wyciągnął swój potężny miecz, tak by zaprezentować go w pełnej krasie przykładając bok miecza do czoła, cicho zmawiając jakąś inkantację.. trwało to może chwilę po czym u stóp wszystkich towarzyszy Avalanche'a pojawiła się biała rzeżąca aura... która dodawała siły fizycznej i wytrzymałości na krótki czas.

"- Tylko tyle mogę dla was zrobić, nie spartolcie tego "

Po czym ruszył pełną szarżą kierując się w stronę łuczników, międzyczasie odparowując lecące strzały.
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"
Extremal jest offline