Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-03-2007, 23:52   #521
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
Avalanche jednak bardzo dobrze przeczuwał ze jakieś potężne siły czyhają na drodze po ich kamienie dusz...Jednak nawet w najczarniejszych koszmarach Upadły Paladyn nie był w stanie sobie wyobrazić że napotkają najprawdziwszego smoka, i to nie byle jakiego lecz czarnego smoka, ponoć czarny jest najpotężniejszy z swego rodzaju i podobnie jak Avalanche'a jego jedyną wytyczną w życiu nieustanna walka.

Jednak nie dane zarówno Avalanchowi jak i reszcie drużyny napawać się widokiem najprawdziwszego smoka, gdyż jego ryczenie przerwał świst gradu strzał, wystrzeliwanych przez elfich łuczników. Widać ze żarty się definitywnie skończyły...

Avalanche jako nieoceniony dowódca ocenia sytuację, Smok w oddali walczący z całą eskadrą jeźdźców wiwern, oraz banda łuczników, którzy wyimaginowali sobie że bohaterowie są plugawymi demonami... no ...może jednak co nie którzy są? Bynajmniej Avalanche nie miał zamiaru się patyczkować z agresorami i wyjąwszy miecz jednym susem wskoczył na krawędź jakieś skały, wiatr wprawiał w ruch wystający z pod hełmu kosmyk jasnych włosów Paladyna, jak i również szczątki peleryny która przez liczne boje została już mocno obdarta, tylko bezwładnie zwisająca wzdłuż mocarnej zbroi nie rzucała się w oczy, tym bardziej że zarówno peleryna jak i zbroja były czarnej barwy,

"-Nekromanto, czy starczyło by Ci magii na zakamuflowanie nas przed łucznikami i wystarczyło by Ci dodatkowo magii na prezent który otrzymałeś od Ritha w podzięce za zwycięstwo nad jego kolegami?" Spytał Avalanche Vriessa, a sam ciągle spoglądał raz w stronę smoka, raz w stronę lecących ciągle elfich strzał.
"-Jeśli by Ci się udało ich oślepić tą mgłą, to ja i Astral byśmy zdołali ich zaskoczyć, a ten potężny czar wykorzystasz na Smoka. Jeśli nie zadziała zaczniemy się martwić co dalej, Tari Ty w tym czasie jak będziemy walczyć możesz oddalić się od miejsca walki i udać się do Groty Życia Butnie rozplanował Avalanche, wiedząc doskonale że jako iz łucznicy jakiegoś wielkiego wyzwania dla nich nie stanowią, to natomiast walka ze Smokiem już tak oczywista dla Upadłego Paladyna nie była. Co więcej w głębi duszy sądził że będzie to ich ostatnia walka... A przecież ktoś musi dostać się do miejsca ich przeznaczenia.

"-Astral, Vriess, Tari... Gotowi?" Spytał się swych towarzyszy dając im chwilę na przygotowanie się, bądź zasugerowania czegoś innego.
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"
Extremal jest offline  
Stary 13-03-2007, 16:47   #522
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Legion zobaczywszy łuczników zawrócił do jeźdźca wiwerny. Stanął przed nim i ukłonił mu się nisko, okazując szacunek

- Sssszłowiek mieś prośśba do brhat-jasssszczur. Czy brhat pomóss w zabiśśśśu łusznicy, wtedy sszłowiek pomóc brhacia jassszczur w whalce ssss dsiedsie oghhhnia

No cóż - jeśli jaszczur wyeliminowałby łucnzików, co zapewne nie stanowiłoby dla niego najmniejszego kłopotu razem z wiwerną, reszta drużyny mogłaby się udać w dalszą drogę. Smoka można było załatwić w inny sposób. Jeśliby tylko wylądował, przy pomocy ładunków spuściłby na niego lawinę. Wtedy, zdezorientowany smok powinien być łatwym łupem dla jeźdźców wiwern. Jeśli się zgodzi, przedłoże mu swój plan. Jeśli nie, no cóż - będę musiał zdobyć wiwernę do swoich celów w inny sposób...
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 13-03-2007, 18:36   #523
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
- Vriess dzięki... Nie sądziłam, że się poświęcisz dla mnie... W końcu... zawsze sądziłam, że mnie nie lubisz... - powiedziała do mnie Tari wyrywając mnie z zamyślenia.
- Sam tego nie wiedziałem - zachichotałem szaleńczo - W sumie, przecież mamy z Ciebie większy pożytek póki żyjesz...
I tu powinienem dodać, że przecież i tak darzę ją niczym nie zmąconą pogardą, i nie powinna dać się w ogóle zranić - a jeśli już, to powinna nam teraz udowodnić że warto ją było ratować. Tylko, że... nie mogło mi to jakoś przejść przez gardło.
Sam nie wiedziałem, co się ze mną dzieje.

Nagle usłyszałem odgłos wybuchu. Inni też zresztą usłyszeli, co świadczyło o tym, że nie byli całkiem głusi. Zaczęliśmy wspinać się po górskim stoku. Wysłałem przodem swojego szkieleta który wspierał Avalanche'a poruszającego się niezwykle niezdarnie w swojej (ciągle pogniecionej) zbroi. Nareszcie dotarliśmy - i w samą porę, bo zaraz wyplułbym serce. Jakoś nie grzeszyłem nigdy zbyt dobrą kondycją fizyczną - nie za to mi płacili.

To co zobaczyliśmy na górze... przeszło nasze wyobrażenia. Stworzenia jakie tam zamieszkiwały wyglądały zupełnie jak z innej bajki. Szczerze mówiąc, to już coś podobnego widziałem - bo i wykorzystywało się ten środek lokomocji w Necromiconie, aczkolwiek jako nieefektywny i nieergonomiczny, został zaniechany i - zeżarty. Dosłownie.
W sumie filety ze smoka nie są złe.

- Zabic ich! - wrzasnęli łucznicy ponad naszymi głowami, a ja odruchowo schowałem się za zbroją Avalanche'a. To nie był czas na bohaterstwo waszego skromnego nekromanty moi mili... No chyba, że by wykorzystać małą sztuczkę.
Avalanche podsunął całkiem dobry pomysł - ja zamierzałem go wzbogacić.

- Avalanche, pomożesz mi zająć strażników. Ja zrobię tu małą zadymkę. Tari niech biegnie do groty. Astral, jako najzwinniejszy z nas, postaraj się dopilnować żeby Tari dotarła tam żywa. - przekrzykiwałem wrzaski wściekłych napastników.

Ciągle próbując się zasłaniać przed gradem kul wykrzyczałem:
- Elementum pneumatori! - przywołując żywioł powietrza. Skierowane ku górze ręce wyprostowałem ku ciągle strzelającym ku nas łucznikom.
- Resurgere nebulae fortis!
"Mgła bitewna" roztoczyła się wokół agresorów, skutecznie ograniczając ich pole widzenia. Było teraz trochę bezpieczniej i nie trzeba było się już tak chować.
- Tari, Astral! Biegnijcie teraz! - krzyknąłem, po czym raz jeszcze wzniosłem ręce, w geście którego nauczył mnie Rith (niech mu piekło lekkim będzie):
- Szepcie zrodzony w otchłani fioletu, błysku śmierci zrodzony w sercu pustki... - zatoczyłem okrąg ziemi, wskazując miejsca gdzie najprawdopodbniej schowały się nasze "misie" i dalej, na ślepo strzelały do nas z łuków - Popioły tych ciał ofiarowuję tobie, Rith, użycz mi swej mocy i spal ich dusze!
Obserwowałem przez chwilę efekt, po czym rzekłem, już spokojniej do Avalanche'a:
- Teraz możesz ich wykończyć - uśmiechnąłem się do Paladyna.
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline  
Stary 13-03-2007, 19:47   #524
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
- Głupcy. - skwitował łuczników pogardliwie kot, płynnym skokiem przenosząc stukilogramowe cielsko za niedalekie kamienie, tuż obok Avalancha. Pazurem naszkicował znak, poznany niedawno. Spoglądnął na smoka. Oparł się lekko o paladyna, co - jak zbyt późno zrozumiał Agreal - doprowadziło do przepływu demonicznej emanacji od demona, do białego kota. Nagle, paladyn poczuł się bardziej panem samego siebie. Kot mruknął, ocierając się o jego nogi:

- Zawsze lubiłem, kiedy komuś udało się wypowiedzieć moje imię POPRAWNIE. Próbuj dalej. Niewiele Ci brakuje.

Po czym dodał głośno, kładąc łapę na naszkicowanym znaku:

- Schowajcie się dobrze. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, zaraz przeleci nad nami smok, a my będziemy w białej mgle. Nie szukajcie mnie wtedy, nie wydawajcie dźwięków. Do Groty spróbujmy dotrzeć wszyscy, nie uśmiecha mi się tracić towarzyszy. Jeśli się nie powiedzie, znaczy, że nasz największy, najgłośniejszy i zionący ogniem kłopot jest odporny na tę akurat magię, a my uciekamy jak się da. Wtedy jestem jak najbardziej za wprowadzeniem w życie planu Vriessa, jak zwykle jest bardzo praktyczny. Vriess, oszczędzaj swe moce, póki co. Masz silną magię, ona się jeszcze przyda. - W głosie kota zabrzmiało uznanie.

Zaczerpnął powietrza. Zamiast jednak ryczeć, szeptał, a miarę tego szeptu słowa potężniały, by rozprzestrzenić się na całą dolinę. Cała drużyna mogła jednak zauważyć, że kot wciąż trzyma powietrze, jakby chciał szybko zrobić wydech, a jego ogon nerwowo bije na boki.

- Światło w mroku pogrzebane, duszo zagubiona w chaosie, życie pogrzebane w chaosie, umyśle zagubiony w potędze moich myśli, spójrz w chaos, przyjmij go, służ mu, służ mnie.

Źrenice kota drżały delikatnie, a jego oczy poza czarną szparką pionowych źrenic, były jednolicie lśniąco fioletowe.

Skończywszy mówić, kot począł powoli wypuszczać powietrze, długim, powolnym wydechem, w trakcie którego linie jego sylwetki powoli lśniły i stawały się coraz bardziej eterealne.

W miarę, jak wydech trwał, kot sprawiał coraz większe wrażenie nieistnienia. Patrzenie na niego przypominało patrzenie na obłok, jakimś sposobem posiadający kocie kształty. Kiedy wydech się skończył, drużyna została otoczona gęstą, białą mgłą, a jedynie unoszące się w powietrzu fioletowe oczy kota zdradzały, że on nadal tu jest. Teraz nie tylko było ciężko strzelać do kogokolwiek z drużyny, ciężko było także ich znaleźć.

Tymczasem umysł Astrala próbował przymusić smoka, by ten przeleciał nad grotą, spopielając łuczników, zręcznie zmuszonych do odwrotu przez nekromancką magię. Potem smok miał polecieć dalej, najlepiej by był przy tym ścigany przez wiwernich jeźdźców, którzy cholera wie kim byli i co mieliby w planach względem drużyny. Potem zaś kot chciał uwolnić swój cel z mocy czaru, na tyle daleko, by zdążyć schować się w grocie nim ten ewentualnie wróci.

Pospiesznym, urywanym szeptem irbis będący teraz mgłą, objaśnił to reszcie drużyny.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 13-03-2007 o 19:57. Powód: dodanie lepszego opisu. :-)
Tammo jest offline  
Stary 13-03-2007, 21:46   #525
 
Nergala's Avatar
 
Reputacja: 1 Nergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skał
-Niezły pomysł, Astral. Bardzo... Złożony... A jak smok to zauważy? Jakie mogą być tego konsekwencje?- zapytała Tari wyszukując we mgle fioletowych oczu kota.
 
__________________
Sore wa... Himitsu desu ^_~
Nergala jest offline  
Stary 13-03-2007, 21:46   #526
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
Słowa Vriessa dla Avalanche'a były niczym chleb dla głodnego... Kiedy już wszystko było niemalże zapięte na ostatni guzik, Astral odprawił jakiś rytuał uspokajając Agreala w sercu Paladyna. W każdej chwili taki zabieg byłby mile widziany, ale w tej chwili Avalanche miał inne plany, nie wiedział co za czar na smoka rzucił Vriess, nie wiedział czy to pomoże czy tylko pogorszy sprawę, ale chciał mieć pewność że nikt nie przeszkodzi drużynie i nie zatrzyma bohaterów krok przed zamierzonym celem, jakim jest uwolnienie się z tego świata i odzyskanie utraconych dusz.

Plan Kocura zakładał ciche prześlizgnięcie się koło gorejącego ogniem smoka oraz zgrai łuczników obdarzonych niemalże sokolim wzrokiem, dla Avalanche'a który z magią nie miał nic wspólnego nie sądził ze jest coś w stanie powstrzymać ich, dlatego w ciszy i niemalże smutku spoglądał na twarze (i pysk) swych towarzyszy, on sam chwycił obiema rękoma za skroń po obydwu stronach i ściągnął z swej głowy zarysowany tu i ówdzie hełm, kładąc po woli na ziemia obok niego ułożył tarczę którą dostał od Ritha, następnie zza paska wyciągnął zaś manierkę Waldorffa i wręczył ją Vriessowi:

"- Przeproś go że nie mogłem osobiście mu jej wręczyć, o ile go znajdziecie jeszcze żywego"

Po tychże słowach twarz Avalanche'a jakby jeszcze bardziej z poważniała,
a przed jego oczyma stanęło całe jego życie... Widział moment jak po raz pierwszy w życiu w dzieciństwie chwycił za miecz, który został skradziony pijanemu lichwiarzowi, który trząsł całą dzielnicą portową, w miejscu w którym Avalanche wychowywał się. Podczas tego pierwszego kontaktu z surową stalą
postanowił że dołączy do zakonu rycerskiego, stając się Paladynem, który niczym heros za najwyższe dobro ma na celu pomoc i obronę niewinnych i bezbronnych ludzi. Również miał przed oczyma obraz szkolenie na początku na giermka, później na rycerza a na końcu na elitę rycerzy- paladynów. Widział również wszystkie aplauzy i wyrazy szacunku podczas tak ważnej w jego życiu pasowanie na najwyższego rangą Paladyna zakonu, a tak wysokim odznaczeniem mogli się pochwalić nie liczni, gdyż nie wielu było w stanie równać się tak wielkim męstwem i talentem w walce co Avalanche.
Wspominał również dni, które spędził na froncie, potyczkując się z sługusami demonów, szpecąc go na twarzy i oślepiając jedno oko.

Avalanche widział również jak sprzedaje swą duszę demonowi o imieniu Agreal w zamian za posłanie swych najlepszych żołnierzy na pewną śmierć, tym samym łamiąc podstawowe zasady czyniące go paladynem, przypomniał sobie najcięższą walkę w swym życiu z Agrealem, który mimo iż ledwo żywy pokonał bestię, jednakże ta przed agonią zaklęła Avalanchea scalając swą dusze z jego, od tamtej pory tworząc nierozłączną parę a sam siebie nazwał Upadłym Paldynem, władając od tamtej pory zaklętym mieczem Agreala zwanym "mieczem piekieł"... I na samym końcu swych rozważań przypomniał sobie również zadanie, jakie otrzymał od Ritha, które brzmiało, by pomóc swym obecnym towarzyszom za wszelką cenę ocalić swe dusze... a przy okazji swoją.

Dla Avalanche'a całe życie stanęło przed oczyma raz jeszcze, migawki z przeszłości przypominały mu o pięknych i strasznych chwilach Mimo z tych demonów przeszłości wyciągnął wniosek iż całe życie był wojownikiem, więc teraz nie ma zamiaru chować się za chmurką przywołaną przez Astrala.

"- Idźcie jak najszybciej potraficie, ja powstrzymam ich tak długo jak to możliwe".

Po czym Upadły Paladyn wyciągnął swój potężny miecz, tak by zaprezentować go w pełnej krasie przykładając bok miecza do czoła, cicho zmawiając jakąś inkantację.. trwało to może chwilę po czym u stóp wszystkich towarzyszy Avalanche'a pojawiła się biała rzeżąca aura... która dodawała siły fizycznej i wytrzymałości na krótki czas.

"- Tylko tyle mogę dla was zrobić, nie spartolcie tego "

Po czym ruszył pełną szarżą kierując się w stronę łuczników, międzyczasie odparowując lecące strzały.
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"
Extremal jest offline  
Stary 13-03-2007, 22:14   #527
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Avalanche; wyprodukowałeś na prędze całkiem sensowny plan ataku. Jedna ze strzał świsnęła ci nad głową – szczęśliwie, szkielet Vriessa trafił kamieniem w łucznika, więc ten nie trafił w ciebieJ Druga strzała została zatrzymana przez twoją tarczę.
Vriess wykorzystał cię... w roli osłony, znaczy się... XD (jeśli to cię pociesza XD ) Nie ma się czemu dziwić – biedny nekromanta nawet zbroi nie ma i strzały bez problemu naszpikowałyby jego chuderlawe ciałko. Ze swej kryjówki nekromanta rzuca na wrogów mgłę wojny, co sprawia, że ci tracą widok na cele.
Wydają się jednak zdeterminowani. Nie jest to raczej grupka przypadkowych łowców, którzy ot tak postanowili zatruwać wam życie. Zdaje się, że od dawna wiedzieli o waszej wyprawie i solidnie się przygotowali by pokrzyżować wam szyki, albowiem dwaj z oślepionych łuczników wypowiadają jakieś dziwne zaklęcia – nagle przed nimi pojawiają się na ziemi świetliste kręgi, a w nich przywołane stworzenia – ogromny dzik i olbrzymia 15 metrowa kobra. Zdaje się, że na te chowańce czar Vriessa nie zadziałał! Dzik rozorał kopytem ziemię i ruszył do szarży na Avalancha i Vriessa. Kobra zaś zwinnie mknie po skałach w pogoni za Astralem. Ten jednak dalekim susem odskakuje i kobra zostaje w tyle. Skonsternowany wąż przenosi agresję na Tari. Unosi łeb w bojowej pozie, rozpościera kaptur i pluje swym jadem! Celowała w oczy, ale elfka trzymała na rękach Solembuba – kot na widok węża wpadł w histerię, podrapał ją i wyrwał się w jej objęć, byle zwiać. Podrapana elfka straciła równowagę i upadła, przez co jad nie bryzgnął jej na twarz, ale „chlapnął” na jej pierś i lewe udo. Toksyczność jadu szybko daje znać o sobie; jad przeżera strój elfki niczym kwas, i parzy skórę!

W tym momencie Vriess kończy swój czar... Rith, użycz mi swej mocy i spal ich dusze! ...
Z hukiem trzasnęła w niebo fontanna fioletowego ognia, zasłaniając wam widok. Usłyszeliście agonalny wrzask łuczników, a gdy fale ognia opadły i zgasły, ujrzeliście już tylko trzech łuczników, którzy cudem zdążyli oddalić się poza zasięg kręgu Vriessa. Jeden z nich jest poważnie ranny.

Nadal żyje kobra atakująca Tari, a szarżujący dzik mknie na Avalancha i Vriessa.

Astral; udaje ci się skryć drużynę – czyli Avalancha i Vriessa – w kłębach mgły. Czekacie na przelot smoka ponad grotą i jego atak na łuczników. Czekacie... Smok rycząc przeraźliwie spopiela kolejną szybującą wywernę. Czekacie... Smok wydaje z siebie gardłowy, pełen politowania pomruk. Zdaje się, że czarne smoki są odporne na tę magię, Astral... Teraz zdał sobie sprawę, że poza wywernami i łucznikami ktoś nowy zawitał do doliny, i to ktoś niebezpiecznie utalentowany.

Dzik zwalnia, nie widząc was w białej mgle.

Avalanche, oddajesz manierkę Waldorffa Vriessowi. Następnie wspierasz towarzyszy aurą potęgi i nakazujesz im biec ku grocie. Samemu zaś rzucasz się do ataku na trzech pozostałych łuczników i dzika. Wybiegasz ku chowańcowi z białej chmury jaką zafundował wam Astral. Zdumiony dzik natychmiast ustawia się kłami ku tobie. Ale byłeś szybszy. Jednym mocarnym pchnięciem, z chlaśnięciem pakujesz ostrze miecza w czaszkę dzika. Zwierz zakwilił, spazmatycznie potrząsnął łbem, kłami podcinając ci lewą nogę. Upadłeś, lecz nie puściłeś ostrza. Z wściekłością wyrywasz miecz i żgasz po skosie, w pierś wielkiego dzika. Nadziana bestia wierzga jeszcze chwilę nogami, krew chlapie ci po twarzy i zbroi... Po czym chowaniec rozpada się na magiczny pył i znika. Wstajesz i z myślą, że zadźgałeś wlaśnie największego dzika jakiego w życiu widziałeś, walecznie ruszasz ku trzem oślepionym łucznikom...

Tari – znajdujesz się kilkadziesiąt dobrych metrów od Avalancha, Vriessa i Astrala. Solembub zwiewa gdzie pieprz rośnie, a wielka kobra uwzięła się na ciebie. Reszta drużyny ma własne problemy...

Legion;
Jaszczurolud zerka na ciebie z niedowierzaniem.
- Czssssłowiek dziwny... – warczy nieufnie jaszczur, wpatrzony w twoje pomarańczowe oczy. – Ale my pssssybyć tu za ludzie z łukami, oni wejśśśśśśsć tu na nasza ziemia, my chciecśśśśs ich zabićśśśśśś. My gonić ludzie, my wiedzieć że wielki Vernakh-cza powinien teraz spać, ale on nie spać wcale! Coś go zbudziło i teraz on zły, bardzo, barccccccso zły, i atakuje, zabija, my próbujemy go usssspokoić, ale on za bardzo sssssły! Nie damy mu rady, mussssimy uciekać. Ja pomóc ci zabić ludzie, jeśli mogę, ale Seratha ranny – wskazał na swą wywernę. – Nie uleczyć, nie latać. On tylko biega, gryźć, truć wrogów.

Zdaje się więc, że zdobyłeś jaszczurzego sojusznika, ale uziemionego. Jego bracia desperacko starają się zapanować nad rozwścieczonym smokiem, ale kiedy kolejny z nich ginie, zbierają się najwyraźniej do odwrotu.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 14-03-2007, 14:23   #528
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Sunąc ku grocie, Astral spoglądnął na smoka, rzucając cicho:

- Kolorem Chaosu jest fiolet

Należało skończyć jedno zaklęcie, nim się rzuciło drugie. Poza tym, kot naprawdę nie chciał walczyć ze smokiem. Jego oczy zgasły.

- Biegnijmy. Im szybciej dostarczę Cię jako mgła do tej groty, tym szybciej będziemy mogli pomóc pozostałym, ja walcząc, Ty czarując.

Almena, jeśli smok leci ku nam, oto moja deklaracja:

W mgle poczęła formować się głowa, ze zwykłymi oczami irbisa. Ten zaś wyczekał kiedy wiwerny poczęły odlatywać a smok obrał ich na cel i monotonnym głosem jął szeptać, patrząc na smoka:

- Leć. Wolnyś. Wzbij się wyżej, tam Cię nie dosięgną. Odfruń, nie musisz być tutaj, nie chcesz, nie potrzebujesz. Spokój, za tym łańcuchem górskim, spokój, cisza.

Irbis monotonnym głosem hipnotyzował smoka, jednocześnie maskując podróż Vriessa do groty.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 14-03-2007, 14:44   #529
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
x Astral, widząc, że Avalanche radzi sobie póki co z wrogami, biegniesz ku grocie. Kończysz marnowanie energii na czar, który na czarnego smoka po prostu nie działa. Starasz się przemówić do niego inaczej. Masz problem z nawiązaniem kontaktu wzrokowego, a i rozwścieczony smok zajęty spopielaniem wywern nie jest zbytnio podatny na hipnozę, ani zbyt chętny do zwracania jakiejkolwiek uwagi na twoje słowa. Chyba nie czuje się „więzionym” – zdaje się, ze od wieków broni Groty Życia i ma zamiar pozostać na posterunku sumiennie spełniając swa powinność. Nie boi się też, ze wywerny go „dosięgną” – raczej jest wściekły, ze on nie może dosięgnąć ich. Jest jak stróżujący pies, który dostrzegł włamywacza – i choćby ten oferował smakołyki, górę kości i pysznego kotleta, wtargniecie na chroniony teren nie ujdzie mu płazem. Chyba trzeba by przykuć jego uwagę w bardziej konkretny sposób…
Smok nie leci ku wam, póki co. Zajęty jest próbami pochwycenia w paszczę śmigających wokół niego wywern. Gdy te rozpraszają się i zaczynają umykać, każdy zdany na siebie, rozzłoszczony smok podąża za jedną z nich, lecącą na północ. Najwyraźniej smok wie, że tam właśnie znajduje się osada jaszczuroludzi, a wizyta wywern nad grota którą broni, bardzo mu się nie spodobała. Ściga wywernę, ziejąc za nią ogniem i póki co chybiając. Nie oddalił się jednak zbytnio znad doliny w której leży grota. Wykorzystując okazję mkniesz ku grocie.
Nagle, skoro łopot skrzydeł smoka i jego ryki ucichły nieco, oddalając się, wyczuwasz coś dziwnego. Dosłyszałeś bicia serc, nieopodal. Zatrzymujesz się i zerkasz w tamtym kierunku – nic! A jednak… z „nicości” nagle wystrzeliła ku tobie strzała!
Zdezorientowany, zdołałeś mimo wszystko odskoczyć. Teraz wyczuwasz już dokładnie. Twoi wrogowie wiedzą o tym i wykryci, przestają marnować siły na czar niewidzialności. Pojawia się niedaleko ciebie pięciu łuczników i mężczyzna w dziwnej zbroi, dzierżący dwa poważnie wyglądające ostrza o piłkowanych krawędziach.
- Nie zrobicie ani kroku dalej, ścierwa! – cedzi przez zęby. – Nie pozwolimy rozpleniać się waszemu złu!!! – po czym łucznicy wypuszczają ku tobie strzały, wojownik z mieczami zaś z bojowym okrzykiem biegnie ku tobie.
- Spherum sacrum!!! – krzyczy po drodze, a jego ciało obejmuje biała poświata. x
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 15-03-2007, 10:50   #530
 
Nergala's Avatar
 
Reputacja: 1 Nergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skał
Tari czym prędzej wstała i pobiegła jak najdalej od kobry, żeby być w jakiś mały sposób bezpieczniejszą... Skóra ją piekła, ubranie miała... dziurawe. Spojrzała na kobrę i wyciągnęła swoje miecze. Zaczęła biec w stronę gada w wielkiej furii (po pierwsze, kobra zepsuła jej ubranie a po drugie, jej jad strasznie szczypał). Elfka, gdy była dosyć blisko przeciwnika podskoczyła mając nadzieję, że w powietrzu dosięgnie i chociaż draśnie kobrę.
 
__________________
Sore wa... Himitsu desu ^_~
Nergala jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172