Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2014, 10:17   #137
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Ekwipunek, który zabraliście z obozu


Doktor nalegał na zabranie:
1 Dłuto
1 Pęk sznurka, pięćdziesięciokrokowy
1 Lampa
1 Baryłka oliwy pięć galonów mieszcząca
1 tablica woskowa z rylcem
1 pudełko, akcesoria skryptorskie zawierające, w tym proszki inkaustowe.
1 pęk piór gęsich
1 kodeks o kartach czystych
50 kart papieru w tubusie skórzanym
1 Szkło powiększające
30 świec woskowych
1 Miotełka

Ponadto zabraliście:

Zapasy żywności (Na 6 osób)
XXXXXXX XXXXXOO OOOOOOO OOOOOOO

Maczeta,
Zwój liny manilowej, 11 kroków (trochę powiązany gdzieniegdzie)
1 Latarnia sztormowa
1 Baryłka oliwy pięć galonów mieszcząca
Gwoździe długie na palec x40
Młotek
Siekiera
Mikstury leczenia OOXX
5x koce
4x hamaki
5x moskitiery
30 zwojów lnianego, czystego płótna na opatrunki

OSTATNIE KROKI NA DRODZE ŚMIERCI
<<<< soundtrack >>>>

3 lipienia, roku po Wyniesieniu, 1161, popołudnie
Za kościanym mostem


Upiorny most mieli za sobą, podobnie jak i koszmarne wspomnienie starożytnego upiora, nawiedzającego przepaść. Tu, z drugiej strony było zielono i spokojnie, jakby natura nie pamiętała zaczarowanej ciemności, potrafiącej wyczarować koszmar na jawie. Po tym jak minęli pokręcone drzewo, na którym wisiał niewolnik i pagórki na których starzec zbierał kije - teraz wyglądające niewinnie, jakby wszelkie dziwne rzeczy i przedmioty zabrała ze sobą ustępująca ciemność - weszli między drzewa. Szkielety starożytnych wojowników, ściskające broń pokrytą zadziwiająco małą warstwą rdzy stały pomiędzy drzewami, czasami oparte o pień, czasami porośnięte mchem i lianami, jakby czekając na coś. Gwardia Króla Karana... coś mówiło naszym bohaterom, że tli się w nich nieumarłe życie, wyobraźnia podsuwała ruchy kościejów gdzieś na skraju pola widzenia czy szepty wydobywające się z nieistniejących płuc. Nic dziwnego, że upiór wydawał się być pewny siebie...


Starożytna ścieżka wijąca się między drzewami wspinała się w górę, aż w końcu przeistoczyła się w schody. Długie schody przecinające drzewa, prowadzące wysoko ponad dżunglę. Bohaterowie wspinali się, schody zaś wyciagały z nich siły niczym zaklęte (choć Sabir sprawdzał dwukrotnie - wahadełko nie wkazywało niczego). Zdawały się nie mieć końca, zaś strzaskane sylwetki kamiennych bożków , które patrzały na nich z nisz i cokołów zdawały się śmiać.


Doktor Symeon szczególnie przeżywał wspinaczkę. Z jednej strony - był już prawie na miejscu, z drugiej zaś - niemłode ciało coraz częściej dopoinało się odpoczynku. A schody były coraz bardziej strome. Prowadziły one na niewielką polanę u stóp pionowej, skalnej ściany. Na środku polany stał posąg o trzech twarzach, które wydały się wam dziwnie znajome.


W ustach twarzy młodzika leżał złoty medalion przypominający psa.
W ustach człowieka w średnim wieku znajdował się pierścień z zielonego metalu, wyglądający jak łeb węża.
W ustach starca widoczny był prosty kij z czarnego drzewa, rzeźbiony w funeralne sceny.

Za posągiem zaś były kolejne schody, prowadzące na pokryty dżunglą płaskowyż, nad którym górowała monumentalna budowla z wielkich granitowych głazów - zaginiony grobowiec Nef-Halaima, arcykapłana bogów piekła.


Koniec części trzeciej.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline