| Jedzenie szybko zostało skonsumowane, a Philip wykazał się znacznie większą wytrzymałością za drugim razem, chociaż posiłek mógł odwracać sporo uwagi. Kelner, który wszedł zabrać brudne naczynia, a chwilę później wrócił z napojami i deserem, miał wyjątkowo duże oczy i zarumienione policzki. Nawet pracując w takim miejscu jak to, raczej niezbyt często widział coś podobnego. Dodatkowo, jego przejścia odsłaniały ich na widok z głównej sali, nawet jeśli tylko na chwilę, to działało to na kochanka Jess. Kiedy kelner pytał zmienionym głosem:
- Czy jeszcze coś podać?
Olaffson był bliski orgazmu. Jęknął i spuścił się. Paul uśmiechnął się, jak gdyby tylko na to czekając.
- Myślę, że mamy już wszystko. Desire?
- Tak - Kobieta uśmiechnęła się do kelnera, nieporuszenie tkwiąc na męskim penisie. - Jeśli chodzi o mnie na ten moment mam wszystko czego potrzebuję. Proszę jednak przesunąć naczynia na jedną stronę stołu, a drugą pozostawić pustą.
Kelner wypełniał tę nietypową prośbę wyraźnie drżącymi dłońmi, przez co nie szło mu bardzo szybko. Zauważyła, że kilka razy zezował na praktycznie nagie ciało i widoczne równie wyraźnie jądra Philipa. Wreszcie, cały czerwony, skłonił się lekko i sztywno i szybko ich opuścił. Obaj pozostali mężczyźni cicho się roześmieli.
Jess zawtórowała im, a potem wstała ostrożnie zwierając mięśnie i siadając na stole. Wzięła z talerza jedną połówkę polanego czekoladowym sosem banana i nabrała na niego sporą porcję bitej śmietany. Oblizała owoc prowokacyjnie sunąc po nim językiem, a potem wsunęła sobie w usta i possała prowokacyjnie. Wyjęła z ust, rozsunęła uda i powoli włożyła sobie do pochwy. Czekolada oblepiła górę jej sromu i spłynęła w dół, a z dolnego otworu powoli zaczęła się sączyć biała maź:
- Ktoś miał ochotę na deser… - Powiedziała patrząc wymownie na Paula. Ten nie wahał się ani chwili. Przesunął się tak, aby siedzieć dokładnie pomiędzy udami kobiety i nachylił. Odsunął jej rękę, a następnie chwycił za pośladki i uniósł je trochę. Musiał mieć dużo siły, bo nie widziała, by sprawiło mu to trudność. Poczuła jego brodę, a następnie język sunący pomiędzy pośladkami. Zlizał białawe soki, mieszając je z czekoladą. Podrażnił znajdujący się w środku kobiecego ciała owoc.
- Wypchnij go lekko - jęknął, otwierając swoje usta. Jego przyjaciel pochylił się i całował łydkę Desire, dłonią w tym czasie gładząc krocze spożywającego deser mężczyzny. Kurtyzana pchnęła nieznacznie, a biały owoc powoli wysunął się z jej ciała prosto w usta czekającego na słodkość mężczyzny. Ugryzł kawałek, połykając. Resztę chwycił wargami i ostrożnymi ruchami nabierał na niego spermę i czekoladę. Nadstawił banana, z fascynacją i podnieceniem obserwując jak skapują na niego białe krople. Kiedy uznał, że dość, opuścił Jess na stół i odwrócił w stronę Philipa, który się oblizał, ale najpierw spojrzał na kobietę.
- Najlepszy deser na świecie. Możemy go spożyć we trójkę, jeśli chcesz.
- Lubię się dzielić - Powiedziała swobodnie opierając się łokciami o blat. Jej szeroko rozłożone uda nie ukrywały niczego. Olaffson uśmiechnął się, a następnie wziął w usta drugi koniec owocu. Jedli go z obu stron, szybko zamieniając ten deser w głęboki pocałunek, który trwał przez dłuższą chwilę, zanim nie oderwali się i obrócili do Desire.
- Dodałaś temu cudownie smaczną nutkę - Paul wydawał się mocno podniecony, bardziej niż drugi z nich, mający za sobą niedawne dwa orgazmy.
- Prezentując się w ten sposób… - nie dokończył, nachylając się nad obnażonym łonem i zlizując z niego resztę pozostałej tam czekolady. Backinsale wziął drugą połówkę owocu, pokrył bitą śmietaną i podał do ust call-girl.
- Zaczynam się zastanawiać, dlaczego dopiero teraz zdecydowaliśmy się dołączyć do naszych zabaw taką cudowną kobietę - wyszczerzył się. - Jestem gotowy na twój klub, chociaż mam nadzieję, że nie jest zbyt daleko. Nie wytrzymam długo.
- Nie musisz wytrzymywać - Desire oblizała wargi. - Jestem waszą przystawką, daniem głównym i deserem. Możecie ucztować do woli.
- Ty tego naprawdę chcesz…? - westchnął zdziwionym trochę tonem. Była już wylizana na tyle do czysta, na ile dało się to zrobić językiem. Olaffson wstał i udostępnił wnętrze obnażonego ciała. Paul pomasował się po kroczu. - Wytrzymam. Wyłącznie po to, aby rzucić się później na ciebie jak dziki zwierz - roześmiał się, wychylając do końca swoje whisky.
- Ja to naprawdę lubię - Odpowiedziała wstając ze stołu i zasuwając zamki. Po chwili wyglądała zupełnie przyzwoicie, tyle że zamiast perfum roztaczała wokół siebie piżmowy zapach seksu. |