Wątek: Tacy jak ty
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2007, 22:14   #527
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Avalanche; wyprodukowałeś na prędze całkiem sensowny plan ataku. Jedna ze strzał świsnęła ci nad głową – szczęśliwie, szkielet Vriessa trafił kamieniem w łucznika, więc ten nie trafił w ciebieJ Druga strzała została zatrzymana przez twoją tarczę.
Vriess wykorzystał cię... w roli osłony, znaczy się... XD (jeśli to cię pociesza XD ) Nie ma się czemu dziwić – biedny nekromanta nawet zbroi nie ma i strzały bez problemu naszpikowałyby jego chuderlawe ciałko. Ze swej kryjówki nekromanta rzuca na wrogów mgłę wojny, co sprawia, że ci tracą widok na cele.
Wydają się jednak zdeterminowani. Nie jest to raczej grupka przypadkowych łowców, którzy ot tak postanowili zatruwać wam życie. Zdaje się, że od dawna wiedzieli o waszej wyprawie i solidnie się przygotowali by pokrzyżować wam szyki, albowiem dwaj z oślepionych łuczników wypowiadają jakieś dziwne zaklęcia – nagle przed nimi pojawiają się na ziemi świetliste kręgi, a w nich przywołane stworzenia – ogromny dzik i olbrzymia 15 metrowa kobra. Zdaje się, że na te chowańce czar Vriessa nie zadziałał! Dzik rozorał kopytem ziemię i ruszył do szarży na Avalancha i Vriessa. Kobra zaś zwinnie mknie po skałach w pogoni za Astralem. Ten jednak dalekim susem odskakuje i kobra zostaje w tyle. Skonsternowany wąż przenosi agresję na Tari. Unosi łeb w bojowej pozie, rozpościera kaptur i pluje swym jadem! Celowała w oczy, ale elfka trzymała na rękach Solembuba – kot na widok węża wpadł w histerię, podrapał ją i wyrwał się w jej objęć, byle zwiać. Podrapana elfka straciła równowagę i upadła, przez co jad nie bryzgnął jej na twarz, ale „chlapnął” na jej pierś i lewe udo. Toksyczność jadu szybko daje znać o sobie; jad przeżera strój elfki niczym kwas, i parzy skórę!

W tym momencie Vriess kończy swój czar... Rith, użycz mi swej mocy i spal ich dusze! ...
Z hukiem trzasnęła w niebo fontanna fioletowego ognia, zasłaniając wam widok. Usłyszeliście agonalny wrzask łuczników, a gdy fale ognia opadły i zgasły, ujrzeliście już tylko trzech łuczników, którzy cudem zdążyli oddalić się poza zasięg kręgu Vriessa. Jeden z nich jest poważnie ranny.

Nadal żyje kobra atakująca Tari, a szarżujący dzik mknie na Avalancha i Vriessa.

Astral; udaje ci się skryć drużynę – czyli Avalancha i Vriessa – w kłębach mgły. Czekacie na przelot smoka ponad grotą i jego atak na łuczników. Czekacie... Smok rycząc przeraźliwie spopiela kolejną szybującą wywernę. Czekacie... Smok wydaje z siebie gardłowy, pełen politowania pomruk. Zdaje się, że czarne smoki są odporne na tę magię, Astral... Teraz zdał sobie sprawę, że poza wywernami i łucznikami ktoś nowy zawitał do doliny, i to ktoś niebezpiecznie utalentowany.

Dzik zwalnia, nie widząc was w białej mgle.

Avalanche, oddajesz manierkę Waldorffa Vriessowi. Następnie wspierasz towarzyszy aurą potęgi i nakazujesz im biec ku grocie. Samemu zaś rzucasz się do ataku na trzech pozostałych łuczników i dzika. Wybiegasz ku chowańcowi z białej chmury jaką zafundował wam Astral. Zdumiony dzik natychmiast ustawia się kłami ku tobie. Ale byłeś szybszy. Jednym mocarnym pchnięciem, z chlaśnięciem pakujesz ostrze miecza w czaszkę dzika. Zwierz zakwilił, spazmatycznie potrząsnął łbem, kłami podcinając ci lewą nogę. Upadłeś, lecz nie puściłeś ostrza. Z wściekłością wyrywasz miecz i żgasz po skosie, w pierś wielkiego dzika. Nadziana bestia wierzga jeszcze chwilę nogami, krew chlapie ci po twarzy i zbroi... Po czym chowaniec rozpada się na magiczny pył i znika. Wstajesz i z myślą, że zadźgałeś wlaśnie największego dzika jakiego w życiu widziałeś, walecznie ruszasz ku trzem oślepionym łucznikom...

Tari – znajdujesz się kilkadziesiąt dobrych metrów od Avalancha, Vriessa i Astrala. Solembub zwiewa gdzie pieprz rośnie, a wielka kobra uwzięła się na ciebie. Reszta drużyny ma własne problemy...

Legion;
Jaszczurolud zerka na ciebie z niedowierzaniem.
- Czssssłowiek dziwny... – warczy nieufnie jaszczur, wpatrzony w twoje pomarańczowe oczy. – Ale my pssssybyć tu za ludzie z łukami, oni wejśśśśśśsć tu na nasza ziemia, my chciecśśśśs ich zabićśśśśśś. My gonić ludzie, my wiedzieć że wielki Vernakh-cza powinien teraz spać, ale on nie spać wcale! Coś go zbudziło i teraz on zły, bardzo, barccccccso zły, i atakuje, zabija, my próbujemy go usssspokoić, ale on za bardzo sssssły! Nie damy mu rady, mussssimy uciekać. Ja pomóc ci zabić ludzie, jeśli mogę, ale Seratha ranny – wskazał na swą wywernę. – Nie uleczyć, nie latać. On tylko biega, gryźć, truć wrogów.

Zdaje się więc, że zdobyłeś jaszczurzego sojusznika, ale uziemionego. Jego bracia desperacko starają się zapanować nad rozwścieczonym smokiem, ale kiedy kolejny z nich ginie, zbierają się najwyraźniej do odwrotu.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline