Życie najwyraźniej miało ochotę pokazać im, że nic nie jest proste. Szczególnie w lesie i w ciemności. Idąc przodem marzył o tym, żeby widzieć w ciemnościach tak dobrze jak krasnoludy, ale niestety nie było o tym mowy. Zaraz potem oberwał gałęzią, która rozcięła skórę i wywołując bolesny jęk, zatrzymała na chwilę wędrówkę.
Co się jednak zaczęło, trzeba było skończyć, więc nie marudził. Przynajmniej nie gubił się nigdy, podążając idealnie w kierunku ogniska. I wreszcie tam docierając.
Przykucnął i dotknął ramienia Mortensena, wskazując na ogień.
- Cofnę się i ostrzegę innych zanim narobią hałasu. Potem pójdę w lewo. Ty w prawo. Musimy sprawdzić jak duża ta grupa - szepnął cicho, prawie wprost do ucha towarzysza i ostrożnie zaczął się cofać, aby powiadomić idącą z tyłu grupę. nie chciał powtórki z dzikami i porywczych brodaczy należało zatrzymać zanim zwęszą krew. Potem miał zamiar wykonać zwiad tak jak powiedział. |