- Wydaje mi się, że powiedziałem to dość wyraźnie, ale proszę bardzo powtórzę. – pokręcił z niedowierzaniem głową Eik. - Możecie się tam spodziewać przeważających sił wroga, powiedzmy kilkunastu, kilkudziesięciu przeciwników, a w najgorszym wypadku całej armii. Nie powiem wam kogo, bo mgła była jak mleko, zapewne magiczna, bo na Sigmara, nigdy podobnej nie widziałem, napawała jakimś dziwnym lękiem. Nic w niej nie było widać poza czubkami własnych butów, ale słyszeliśmy ich kroki, wiele kroków i odgłosy konających ludzi. Jak chcecie wiedzieć dokładniej ilu mogło ich być to spytajcie Pana Sirhilla, szanownego elfa, - wskazał subtelnie, otwartą dłonią, kroczącego u jego boku elfa - dzięki któremu właściwie ocaleliśmy, bo to on właśnie pierwszy posłyszał wroga i najlepiej będzie wiedział ile tam mogło być osób. Był najbliżej. – wytłumaczył po chłopsku Eik, próbując uniknąć zbytecznej kłótni na temat wyższości elfiego słuchu nad ludzkim. - Jeżeli miałbym obstawiać, to nastawiałbym się na spotkanie szczuroludzi. Chyba jedynie oni mogliby dostać się do miasta niepostrzeżenie w dużej liczbie... - zastanawiał się głośno Eik - Nie raz słyszałem, że żyją w kanałach pod Altdorfem, a raz nawet, gdy służyłem u Mitzera, trafiliśmy na nich we wsi Heiligen, gdzie zabiliśmy trochę tego ścierwa. Znaleźliśmy tam tunel schodzący prosto pod ziemię. Uciekły do nieco popiskując w swojej parszywej, szczurzej mowie. Zebraliśmy wówczas rannych po tej rzeźni i wróciliśmy do Altdorfu.
Dziś, tu we mgle, słyszałem podobny nieludzki pisk, tylko znacznie mocniejszy, jakby spotęgowany przez jakąś magię. Więc skoro już przygotowaliście się na to, że będziecie walczyć z dajmy na to setką wielkich człekokształtnych szczurów, to nie zapomnijcie doliczyć do nich przynajmniej jednego szczurzego maga. W Heiligen na szczęście ominęła nas ta wątpliwa przyjemność spotkania go, ale wygląda na to, że dziś znowu mam szansę. Tfu - psi los!! – splunął przesądnie pod nogi. |