Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2014, 20:23   #483
Manji
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Po pierwszej bombie Dirk był z siebie dumny, bomba w połączeniu z trującym gazem skavenów wywołała spektakularny wybuch. Siła wybuchu obaliła Dirka i kilku innych, ale najważniejsze, że zablokowała wyjście skavenom. Dirk postanowił przygotować kolejne pociski, gdyby skaveni przeprowadzili kolejny atak Urgrimson miałby dla nich kolejną porcję wybuchowej mieszanki. Khazadzi strzelali do tunelu zabijając kolejne skaveńskie ścierwa. Ci drudzy nie pozostawali bezczynni sami zaczynając ostrzał pozycji Khazadów. Jedna z broni okazała się bardzo celnym pociskiem, zwalając z nóg Hurana. Dirk wpadł na pomysł aby zanużonymi bełtami w alchemicznej substancji ostrzelać skavenów tkwiących w tunelu. Ogień wywoływał w skavenach ogromy starch, te które tam siedziały musiały byś świetnie przeszkolone. Dirk zamiarował złamać ich morale płonącymi pociskami. Jednak los potoczył się inaczej. Detlef wydał rozkaz aby Dirk i Ergan wsparli Kyana. Galeb w tym czasie dokuśtykał na pozycję Dirka po naftę. Dirk krótko poinstruował Galeba jak użyć bombę, miał jednak nadzieję, że Galeb podejdzie w kierunku tunelu i zaczopuje przejście skavenom. Stało się jednak inaczej. Galeb przerwał nalewanie nafty do lampy, odpalił bombę i rzucił ją sobie pod nogi. Dirk zamarł. Już czuł się martwy, już godził się ze swym losem. Bomba jednak nie wybuchła, Dirk rzucił się do ucieczki, a Galeb w tym czasie zamiast uciekać ten podniósł bombę by ją odrzucić. Ładunek zdetonował będąc w powietrzu. Siła wybuchu cisnęła biegnącym Dirkiem. Gdy odzyskał przytomność wszystko go piekło, chciał się nasmarować czerwonym łojem, jednak nie bardzo mógł co kolwiek poradzić na sesztywniałe palce, strasznie czarne od sadzy. Ktoś pojawił się obok niego, chyba Thorin, bo któżby inny. Czarny dym wypełniał salę, a po chwili brak tlenu usypiał wszystkich będących w komnacie. Urgrimson próbował zasłonić usta i nos resztkami szala, jednak powietrze uszło z niego i w kliniczną popadł śmierć.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.
Manji jest offline