Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2014, 11:31   #9
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Khalas musiał przyznać, że Erelhei-Cinlu robiło wrażenie. To miasto dawało mu perspektywy, chociaż chętnie wróciłby na powierzchnię. Na razie jednak czekała go tu praca i wolał zająć się przynajmniej jednym jej aspektem. Kiedy opuszczał karawanę zaczepił jeszcze raz Farnasa i poradził mu rozeznać się z kupcami enklawy. Dowiedzieć się kto czym handluje, kto jest uważany za “szefa”, kto najwyraźniej unikał podaktów i tym podobnych spraw. Jeżeli miał zamiar coś osiągnąć, ze swego stanowiska, musiał być pewny, że włada każdym jego aspektem.
Polecił swoim uczniom i niewolnikom pozostać w jednym z korytarzy prowadzących do sali khazarka, kiedy nadeszła jego kolej na audiencję. Nie zdejmował oczu z władcy enkawy kiedy wszedł do pomieszczanie, aby nie okazać braku szacunku.
Skłonił się kiedy starszy mag przemówił do niego.
- Jestem Khalas Madas-Thul, najmłodszy syn Mazara Madas-Thul. Obawiam się, że nie kojarzę naszego spotkania wcześniej. Być może znacie się z moim ojcem, panie. - Khalas rzadko kręcił się po kręgu znajomych ojca, woląc budować własny… szkoda, że nigdy nie było mu dane w pełni z niego skorzystać.
-Nie… nie wydaje mi się.- zamyślił się Ming pocierając długą brodę dłonią.- Ezul Tranos … Nie spotkaliście się może?
Khalas powstrzymał grymas zniesmaczenie przed pojawieniem się na jego twarzy i tylko kiwnął głową.
- Tak. Spotkaliśmy się kilka razy, nie powiem żebyśmy za sobą przepadali.
-Jakaś bójka bodajże.- zamyślił się Ming wspominając.- Ezul nieźle się spisał podczas walki z oblegającymi Erelhei-Cinlu ilithidami. Na twoim miejscu więc zacząłbym ćwiczyć.
Dał aroganckiemu szczeniakowi już raz radę, wątpił, aby miał kłopoty teraz.
- Oczywiście, wezmę to pod uwagę. Czy czegoś ode mnie teraz wymagasz, panie?
-Nie. W sumie nie teraz. Idź posprzątaj i uporządkuj swoje poletko.- mruknał Ming i otworzył kopertę.-Nowy Strażnik Skarbu...Hmm… na razie niewiele do roboty, bo kupcy się zjeżdżają i interesy dopiero będą rozkręcane. Mamy chyba miesiąc ulg podatkowych, więc ściąganie zacznie się dopiero od następnego.
- Rozumiem, nie będę więc zajmował więcej twego cennego czasu, panie. Zajmę się swym mieniem i rozeznam w mieście. Kogo mam zapytać o moje komnaty?
-Ktoś cię zaprowadzi.- machnął dłonią Voltis Ming.-Służba tutaj jest dość kompetentna.
- Rozumiem i ponownie dziękuję. Miłego dnia, panie.- Khalas ponownie się skłonił i opuścił pomiescznie nie odwracając pleców do khazaraka. Wrócił do swoich uczniów i niewolników.
- Bierzcie bagaż, przez miesiąc nie będzie prawdziwej roboty więc będe miał czas rozeznać się po tutejszych. - kiedy jego własność zajęła się zbieraniem reszty jego własności sam Khalas rozglądał się za tą “dość kompetentną służbą”, która zaprowadzi go do pokoju.
Ta znalazła się dość szybko i zaprowadziła Khalas i jego niewolników do dość ubogich w meble i przestrzeń pokoi, które zgodnie z jej słowami, były tylko tymczasowym lokum do czasu wybudowania w pełni Twierdzy Thay. Ciasny ale własny domek.
Czerwony Mag pokręcił głową na widok stanu pokoi, ale nie narzekał. Przyszłość obiecywała poprawę, więc musiał uzbroić się w cierpliwość.
- Idę zapoznać się z kompleksem. Wy rozpakujcie bagaż, dowiedźcie się gdzie są istotne miejsca, kuchnia, łaźnia i tym podobne. Jak to zrobicie macie wolne do mojego powrotu. - spojrzał na swoich uczniów - Wy na razie też, zapoznajcie się z enklawą jednak, nie rozmawiajcie z nikim kto nie jest sługą czy niewolnikiem. Możemy nie być w Thay, ale nie oznacza to, że jesteście wolni ode mnie. - Khalas opuścił swój pokój i ruszył na zbadanie kompleksu enklawy, obierając za cel część gdzie znajdują się kupcy.
Handel już rozkwitał, kupcy sprzedawali towary na tymczaowych drewnianych stoiskach, podczas, gdy obok nich wznoszona była kamienna hala targowa… przyszłe serce niemagicznego handlu miasta. Kupujących też było sporo, duergarów, drowów plebejskich i szlacheckich, a nawet dziwne żaboludzie zwane w Podmroku Kuo-Toa. To… miało być jego królestwo, po przydzieleniu zapewnie oddziałów do egzekwowania podatków.
Ale to była dopiero śpiewka przyszłości. Skoro Ming mówił, że dopiero od następnego miesiąca zacznie się nakładanie podatków, to dziś pozostało przygotowywanie dokumentacji.
Khalas westchnął i ruszył między stragany, stoiska i nawoływaczy. Będzie musiał rozmówić się z Farnasem na temat całego tego przedsięwzięcia.
Farnas oczywiście siedział w niewielkim fotelu przy jednej z nowopowstałych karczm jedząc posiłek. Kupiec wydawał się być w wyjątkowo dobrym humorze.
- Farnas! - Czerwony Mag zawołał życzliwie kiedy dosiadł się do kupca -Mam nadzieję, że miasto zadowala.
- Ma świetne perspektywy, jeśli chodzi o handel. - stwierdził z uśmiechem Farnas.-I to bynajmniej nie detaliczny. Ale to akurat nie dotyczy magii. Tu chodzi o materiały. Widziałeś tutejszą stal? Materiał pierwszej jakości.
- Wybacz mnie bardziej przypadły do gustu materiał, drewno i kość niż stal, ale jestem pewny, że pod ziemią mają dobre źródła. Tak czy inaczej jestem tutaj w interesach. Macie spokój ze mną na następny miesiąc jeżeli nie wiesz, ale chciałbym mimo wszystko wiedzieć z kim mi przyjdzie pracować. Więc gdybyś był wstanie sporządzić dla mnie spis obecnych kupców… gdzie w przeciągu następnych trzech dni, to byłbym wdzięczny.
-Cóż… da się zrobić.- stwierdził po namyśle Farnas pocierając podbródek.-A ile planujesz z nas zdzierać?
- Zależy od tego jak dużo będziecie zarabiać jak sądzę. Bardziej niż stałą kwotę, powiedzmy sto sztuk złota na miesiąc, sądziłem, że bardziej uczciwie będzie zbierać.. bo ja wiem? Dwie złote monety za każde dziesięć zarobione. Będę się musiał jeszcze rozeznać w poszczególnych kosztach produkcji, transportu i tym podobnych, ale myślę, żeby po prostu kraść wam jakiś kawałek tego co zarobicie. Chyba lepiej tak, niż grozić wam wyłupaniem oczu jeżeli nie uzbieracie tej setki do końca miesiąca.
-Uczciwe? Raczej zdzieranie ostatniej koszuli.- zalamentował przesadnie Farnas.Po czym sięgnął miską do talerza i przebierając w nim wybrał jedną mięsną kuleczkę.-No ale skoro tyle zabieracie, to liczę na udogodnienia dla handlu, bo kupcy czują się tu dyskryminowani kosztem sprzedaży magii… a przecież zarobicie na nas więcej niż na różdżkach, zwojach czy eliksirach.
- Spróbuj powiedzieć to magowi, o zobaczysz arkanistę z wzrokiem mówiącym “Herezja!”. Postaram się coś załatwić. I tak jak mówiłem, te dwie monety to wstępny pomysł. Musicie mimo wszystko chętniej sprzedawać u nas niż gdzieś na ulicy.
-Prędzej czy później, ktoś może wpaść na pomysł sprzedawania to… no nie wiem… u Godeep?- odparł ze złośliwym uśmieszkiem Farnas.
- Na siłę nikogo nie trzymam. Będę otwarty na negocjacje, ale niech sobie nie myślą, że będę ulegał na “Bo pójdę do drowów”. A idź w cholerę, dziesięciu innych czeka na twoje miejsce.-
-Czy ja coś sugeruję?- zapytał ze śmiechem kupiec.- Ależ skąd, ja nic nie sugeruję… ot różne rzeczy się słyszy.
- Wiem i mam nadzieję, że szybko przestanie się słyszeć. - Khalas uśmiechnął się i wstał od stołu - Nie będę ci już zawracał głowy. Proszę zajmij się tym spisem. Wyślę kogoś po niego za trzy dni. Miłego dnia. - czerwony mag kiwnął głową kupcowi na pożegnanie i opuścił karczmę. Ruszył z powrotem do swych komnat.
Pierwszy dzień w mieście nie był, aż tak zły. Zakończył go ciepła kąpielą, aby zmyć zmęczenie podróży i usnął w objęciach trójki swoich niewolników. Jutro miał zamiar odwiedzić dzielnicę handlową miasta, zapoznać się z “konkurencją”. W przeciągu dekadnia miał też zamiar dokładnie zapoznać się z kosztami sprzedawców wewnątrz enklawy. Jego królestwo potrzebuje surowego, ale sprawiedliwego władcy i takim miał zamiar być.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline