Wątek: Święty Graal
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2007, 00:07   #38
copyR
 
copyR's Avatar
 
Reputacja: 1 copyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znany
Najm ad-Din Ayyub

Grupa zdecydowała, że pójdzie przez las. Najm nie protestował. W zasadzie bardziej pasowały mu wilki i dotarcie do celu jeszcze dziś, niż perspektywa całonocnego marszu. Nie ociągając się ruszył za Merlinem w gęstą knieję.
Gdy niewiele już brakowało do opuszczenia lasu, stała się rzecz tyleż oczywista, co oczekiwana. Drogę śmiałkom zastąpiły wilki. „No i wykrakał Merlin” – zaklął w myślach Najm. Wojownik nie bardzo wiedział jak się ma zachować. Szyć do nich z łuku? Bo przecież chyba nie będzie walczył z wilkami wręcz... Zresztą wilki w jego stronach odpędza się ogniem, a nie mieczem - te jednak nie wyglądały na takie, co przestraszą się pochodni...
Najm chwycił do ręki łuk i napiął strzałę na cięciwie. Czekał na znak Merlina. Nie doczekał się jednak, bo w powietrzu rozległ się krzyk druida „Nikt się nie rusza! Są tylko głodne”. Potem druid zebrał od wszytskich (prawie, bo Najm swoją rację zdążył zjeść przed południem...) jedzenie i rzucił je wilkom. Tym samym rozwiązał problem bez rozlewu krwi. Choćby i tylko zwierzęcej.
Niedługo potem grupa bohaterów wkroczyła do małej wioski. Spośród ludzi Najm rozpoznawał niektóre twarze. Rycerze Okrągłego stołu... Czytał o nich gdy był młodszy, przeglądał ryciny – zręczny musiał je artysta wykonać, albowiem bezbłędnie oddawały rzeczywistość... Tristan, Lionel, Baudwin – tak jak ich pamiętał wyrysowanych na małych tabliczkach.
W miasteczku celem drużyny była gospoda. „Pod zdechłym wilkiem”. Najm doszedł do wniosku, że chyba nigdy nie zrozumie tutejszego poczucia humoru... W środku Merlin wynajął pokoje, kompania raczyła się trunkami, każdy wedle własnego uznania. Najm zadowolił się wodą. I chlebem z szynką – bo poprosił o chleb i szynkę. Po całym dniu podrózy uznał, że należy mu się kolacja.
Bard umilał swoim graniem chwilę, gdy wszyscy byłi razem. Do krótkiej rozmowy z Merlinem Najm się nie włączył. Był zajęty jedzieniem. Usłyszał wszakże instrukcje na dzień następny – wstać o świcie, by odwiedzić Parsifala. „A więc dobranoc” – pomyślał.
 
__________________
"Jeżeli zaczynamy liczyć historię postaci w kartkach pisma maszynowego, to coś tu jest nie tak..."
"Sesja to nie wyścig"

+belive me... if I started murdering people, there would have no one been left
copyR jest offline