Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2014, 19:13   #61
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Rardas kroczył miarowo i niespiesznie za kotem. Jego przewodnik, jak to kot, miał oczywiście bardzo wyostrzony słuch, który pozwalał mu odnaleźć mysz przemykającą w trawie, żabę, czy zorientować się, że niedaleko przelatywał nietoperz. Co do samych nietoperzy to było ich prawdziwe zatrzęsienie. Widać bliskość tak wielkiego lasu oraz rzeki sprawia, że Przesieka i okolice są prawdziwym rajem dla tych latających krwiopijców. Wracając jednak do kota, to ten prowadził diablę najpierw przez część wioski, a gdy minęli już ostatnie domy kierunek zmienił się na zachodni. Rardas poznał tą trasę, gdyż jej dotychczasowa część była tą samą, którą przebył, gdy zmierzał do Janusa. Mimo wszystko na tym kończyły się podobieństwa, czy raczej to, że przechodził już tym odcinkiem. Wszystko przez to, że kot na rozwidleniu skręcił w lewo. Rardas nie rozmyślając za wiele ruszył za tym przez trawiaste morze.

Przez pewien czas zbliżał się do lasu, by wreszcie iść równolegle do niego. Ścieżka oddaliła się już sporawo od Przesieki, a końca jak do tej pory widać nie było. -W co ja się pakuję? Zgłupiałem, by włóczyć się za kotem przy lesie, a do tego nocą? A w sumie... - pomyślał, po czym przypomniał sobie mapę. A przynajmniej próbował to zrobić. Pamiętał, że nie przejrzał całą mapę, lecz głównie tylko trasę do słupa gdzie był Janus. Mimo tego przypomniał sobie, że przecież od głównej trasy odbijała w bok jakaś inna, która ciągnęła się dość daleko w kierunku lasu. -Czyżby to była właśnie ta ścieżka? A jeśli tak to, co jest na jej końcu?- myślał dalej starając się przypomnieć jeszcze jakieś szczegóły. Chwilę mu to zajęło, lecz udało mu się przypomnieć, że chyba na końcu ścieżki miał być jakiś budynek. Cóż tak, czy siak najwyraźniej przyjdzie mu sprawdzić prawdziwość mapy na własnych doświadczeniach.

Zmierzał na zwierzęciem jeszcze czas jakiś, aż dotarł do pewnego rodzaju zakola lasu. Ścieżka prowadziła prosto w tamto miejsce. Zrobił jeszcze kilkanaście kroków, po czym ujrzał niezbyt zadbaną chatę. Budowla, co tu dużo mówić, była prawie ruiną, której do zawalenia się jest bliżej niż dalej. Przystanął na chwilę, by przyjrzeć się jej jeszcze z daleka. Z okien biło światło, a to oznaczało, że ktoś tam musi mieszkać. Długo to nie trwało, by Rardas przypomniał sobie stare jakieś wiejskie opowieści o znachorkach, wiedźmach, czy inszych pokręconych babach pustelniczkach. Rozmyślał chwilę jeszcze, po czym postanowił, że jeszcze trochę się zbliży. Ciekawość, co było u niego nieczęste, przezwyciężyła podpowiedzi zdrowego rozsądku, by odejść z tego miejsca jak najszybciej. Nie jest bowiem określone, że w takich chatach zaraz mają mieszkać jakieś osoby o nieczystych intencjach. Pozory często mylą, czego jest nawet niezłym przykładem.

Ruszył więc za kotem, który lekko się zniecierpliwił jego postojem. Gdy już dotarł przed chatę kot wskoczył na parapet, a potem do wnętrza budynku. Tak jak się już zdążył domyśleć to nie mógł być przypadek, a kot najpewniej należy do kogoś z tej chaty. Przez głowę przepłynęło mu bardzo wiele myśli, które krążyły wokół tego co usłyszał, o czarodziejach, magach, druidach i innych osobach, które trzymają dziwne zwierzęta. Dziwnym zwierzęciem był ten kot najpewniej, gdyż był zbyt inteligentny jak na zwykłego wiejskiego kocura.

Chwilę stał przed wejściem do chaty. Rzutem oka sprawdził, czy w razie czego sztylet dobrze trzyma się przy pasie, a lewą dłonią, czy jego szabla czasem się nie przesunęła. Sprawdziwszy co trzeba postąpił kilka kroków, by następnie trzema stuknięciami w drzwi uświadomić tego, kto zamieszkiwał tą chatę, że ma gościa. Rardas był ciekawy co też się teraz stanie. Szybkim nerwowym ruchem poprawił jeszcze ułożenie płaszcza. Wprawdzie niepotrzebnie, gdyż ogon był szczelnie ukryty, lecz nawyki są drugą naturą zarówno człowieka jak i jego.
 
Zormar jest offline