Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2014, 21:38   #10
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Nawet w tej tymczasowej komnacie spotkań khazark Ming okazywał swoją władczość. Amon wielokrotnie musiał już stawać przed Khazarkami rozlicznych enklaw, w których pracował. Pokłon przed khazarkim, w czasie podawania papierów uwierzytelniających, był niemal automatyczny, był na tyle głęboki, chociaż płytszy niż przed nominacją, gdyż uwzględniał nową wysoką pozycję w enklawie Erelhei-Cinlu. Prawdziwy Nekromata i Mistrz Nieumarłych postanowił postawić w tym przypadku na fachowość w rozmowie z Khazarkiem.

- Tak Panie, znane mi są ustalenia wobec nieumarłych. Większość gorszej jakości nieumarłych zostanie zniszczona w czasie prac budowlanych przy enklawie, gdzie je niezwłocznie skieruję. Wiem, że jest Ci Panie znana moja biegłość w tworzeniu nieumarłych. Jednakowoż jak ci wiadomo Panie do stworzenia dobrych nieumarłych, na których Czerwoni Czarodzieje by nie tracili środków, potrzeba żywych istot oraz środków. Z długotrwałe martwych ciał otrzymuje się tylko miernej jakości nieumarłych.

Odchrząknął zanim kontynuował dalej.

- Oddziały nieumarłych do ochrony poszukiwań są już wyselekcjonowane. Wybrane z najlepszych nieumarłych, chociaż nie spełniających jeszcze moich wymagań. Udostępnione zostaną upoważnionym ludziom Haraghimai Raela.

“ Tak, ciekawe czy będą potrafili zapanować nad nieumarłymi nie przez siebie stworzonymi, to domena kapłanów, nie mój jednak to problem jakich ludzi przysyła po nieumarłych Rael.”Pomyślał.

- Panie jesteście krok przede mą właśnie miałem prosić o udostępnienie miejsca na kaplicę. Co zaś się tyczy wytwarzania zwojów kapłańskich, zwojów i przedmiotów nekromantycznych po zorientowaniu się w pozostałych na miejscu współpracownikach domu nieumarłych wyznaczę odpowiednie zadania. Co zaś się tyczy wspomnianego czaru, to już od kilku lat potrafię przekląć miejsce.

Po tych słowach zamarł w oczekiwaniu na dalsze instrukcje jakie mogły by przyjść Khazarkowi do głowy.
Khazark machnął ręką dodając.

- Nie potrzebujemy zbyt wielu solidnej jakości nieumarłych. Nasz kontygent bojowy powinien się zamknąć w okolicy od 450 do 500 przerażających wojowników. Reszta w postaci szkieletów powinna się tylko ładnie prezentować i stanowić w miarę solidną siłę bojową, acz… bez przesady Amonie. W końcu każdej chwili możemy nasze szkielety sprzedać. Jakość jakością, ale cena też musi w miarę rozsądna.

- Zwykli niewolnicy Panie wiele nie kosztują, gdyż nie posiadają żadnych przydanych umiejętności, a można ich wykorzystać do tworzenia wielu rodzajów nieumarłych, oraz w wielu czarach. Jedynie nieumarłych prawdziwie inteligentnych nie można z nich tworzyć, gdyż nie mają żadnych cech, które by były warte przekazania. Zaś wielu klientów poszukuje w tej chwili zombii które nie śmierdzą i nie sieją szczątkami po całej posiadłości. Zwłaszcza, iż koszt takiego zombiego nawet biorąc pod uwagę nasze zwyczajowe upusty sięgać może nawet ponad pięćset sztuk złota za jednego.

- Nie potrzebujemy inteligentnych nieumarłych Amonie. Potrzebujemy bezmyślnych kukiełek, które można tanio wyprodukować i tanio sprzedać. I nie widzę sensu, by robić zombie… śmierdzą i są powolne. Tutejsi wolą szkielety i ja osobiście też.
- stwierdził Khazark.
- Wiem dobrze jakie to koszty i także jaki to popyt. Nie będzie stałej sprzedaży w tym mieście. Acz warto mieć legion szkieletów, które można użyć w walce, lub sprzedać gdy znajdzie się nabywca.
- Panie czy do szkieletów czy do zombi kwestia jest taka sama, najlepsze wychodzą gdy tworzy się je z bardzo świeżych zwłok, dlatego najlepszą opcja jest dostarczenie żywych i dopiero stwarzanie nieumarłych. W końcu idą na to szlachetne klejnoty których marnowanie jest nie opłacalne.
- Na razie zajmij się odtworzeniem populacji przerażających wojowników. Szkielety nie muszą być najlepszej jakości.
- ocenił khazark pocierając podbródek.
- Drowy i tak potrafią robić własne.
- Tak, zaraz zgłoszę się pod odpowiednia ilość niewolników, aby ich przeistoczyć, tylko muszą być to doświadczeni żołdacy, z innych nie można stworzyć tego rodzaju nieumarłych. Jaka ilość będzie potrzebna w najbliższym czasie tych nieumarłych?
- Tak jestem tego świadom.
- odparł Ming i pstryknął palcami. Jego zamaskowany sługa nachylił się i szepnął mu coś do ucha.
- W tej chwili enklawa ma setkę takich więźniów, których mógłbyś przemienić. Reszta przybędzie z czasem wraz z kolejnymi transportami lub zostanie zakupiona u drowów.
- Zatem niezwłocznie przystąpię do ich tworzenia Panie. Oczywiście jeśli potrzeba by jakiś potężniejszych nieumarłych na ten przykład, mumii czy widm, również mogę je stworzyć. Nie wiem jak będzie z udostępnianiem takich nieumarłych do sprzedaży, każda enklawa ma swoje wytyczne w tej kwestii.
- Tak… znam twój potencjał twórczy Amonie, niemniej na razie prości nieumarli wystarczą.

-stwierdził po namyśle Ming.

- To była bardzo ciekawa rozmowa, niemniej przede mną jeszcze wielu petentów, a i ty masz swoje zadania do zrobienia, prawda? Więc pozwolisz, że cię pożegnam.
- Tak, Panie wszystkie naglące sprawy zostały przez nas omówione. Pozwolicie zatem, że się oddalę.


Po tych słowach skłonił się i po chwili wyszedł.




W korytarzu prowadzącym do komnat Amona, rozsiadł dość tęgi czerwony mag w dość pstrokatych szatach łączących czerwień z żółcią. Pulchny mężczyzna był dość zaniedbany wedle standardów i mód z Thay. Nie miał ogolonej głowy. Jedynie sporą łysinkę odsłaniającą tatuaż i okalaną przez wianuszek brązowych włosów. Krótki zarost nie był w stanie zakryć jego licznych podbródków. A na widok wchodzącego Sallazzara uniósł pulchną upierścienioną dłoń w poufałej (choć może nieco za nadto geście) próbie uściśnięcia dłoni Amona podczas przedstawiania się.

- Ychtarion jestem, zajmuję się kontrolą sprzedaży i skupu magii na terenie enklawy.

Nie tylko on czekał. Jako, że dopiero przybył do enklawy, Amon nie rozstawał się ze swoją osobistą ochroną. Na spotkaniu z Khazarkiem ich obecność byłaby dużym błędem, zatem czekali przed komnatą. W związku obowiązkami, które zawczasu przewidział, oczekiwała tam na niego pełna ochrona, wraz z jego w tej chwili ulubienicą Daną Castelmein. Na pierwszy rzut oka nikt nie poznał by, iż jest nieumarłą. Rudowłosa, piegowata zielonooka piękność o pełnych kształtach, dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się odkrywało się cechy dobitnie o tym świadczące, jak brak oddechu, bicia serca, skóra w temperaturze otoczenia, mętne oczy trupa.
Tak, Dan była najlepszym tworem Amona poświęconym Velsharoonowi.
Ochroną dowodził Sarr Hellens Thayski Rycerz. Ponad dwumetrowy potężnie zbudowany, trzydziestoletni mulanin samym swym wyglądem budził strach. Łysa głowa wytatuowana tatuażami mocy rycerzy Thayskich, stara szrama biegnąca przez twarz dopełniały obrazu osoby z która się nie zadziera.
Nad głowami czekających unosiły dwie z kilkunastu prawie niewidocznych kul, będące dodatkowymi magicznymi oczyma Amona, który kontrolował swoich podwładnych w ten sposób, po części dla ich dobra, po części i co ważniejsze dla swojego.
Pod komendą Sarra czekało na korytarzu sześciu ciężko opancerzonych wojowników dzierżących pawęże z specjalnymi wycięciami, dostosowane do walki w falandze. Po chwili obserwator mógł dostrzec dopiero, iż tylko trójka z wojów była ludźmi. Pozostali wyglądali jak szkielety, lecz nimi nie byli.
Wychodzącemu z komnaty Nekromancie ochrona sprawnie zapewniła bezpieczeństwo. Trójka wojów zabezpieczyła prawą stronę korytarza, trójka lewą. Podchodzący nieznajomy czarodziej natknął się na mur uformowany z pawęży przez szkieletowych wojowników. Hałas spowodowany tym ruchem zagłuszył wypowiedź nieznajomego.

Amon w tym czasie beznamiętnie przyglądał się poczynaniom swojej ochrony.

- Wybaczcie mojej ochronie, lecz miejsce wszak jeszcze niebezpieczne, być może po ostatniej bitwie. Możecie powtórzyć bo niestety hałas zagłuszył waszą wypowiedź.
- To nawet zabawne.

- odparł z uśmiechem Ychtarion splatając ramiona razem.

- Niemniej na terenie enklawy, takie… pokazy siły, budzą raczej śmiech, niż strach. Obawiam się, że jeśli ktoś miałby cię zabić panie. Ta tutaj grupka na niewiele się przyda, tutejsi tubylcy wolą zabójców. A ci potrafią bez problemu przemknąć pomiędzy takimi ochroniarzami.

Amon przeszedł przez szereg wojowników i uścisnął wyciągniętą dłoń.

- To nie na zabójców. To raczej na pospólstwo, którego wiele było w Wrotach Baldura, aby trzymać ich z dala. Również dla zaprezentowania towaru. Mistrz Nieumarłych Amon Sallazzar. Jakaż to jednak sprawa sprowadza Mistrza Handlu do mnie? Czasu mam niewiele, gdyż muszę przejąć schedę po moim poprzedniku i zacząć wprowadzać zmiany, jakich potrzebuje Dom Nieumarłych, aby był sprawny przedsięwzięciem.
- Ograniczyłbym ją nieco, zwłaszcza przy wyjściach z enklawy. Tutejsi nie mają wiele szacunku dla czerwonych szat, a z racji naszej sytuacji, trzeba czasem przełknąć dumę. Z tak liczną świtą nie przeciśniesz się przez uliczki drowiego miasta.

- odparł uprzejmie Ychtarion i dodał.
- Ja zaś przyszedłem do ciebie w delikatnej sprawie. Otóż zgłosił się do mnie pewien zamaskowany drow, który dostarczył mi świetnie sfałszowany list od zmarłego mistrza katedry Nekromanty Shi’quos. Trzeba przyznać, że ów papier przygotowany był świetnie. Ktoś dorwał się do oryginalnych dokumentów, wymazał ich treść i wpisał nową zachowując magiczną pieczęć Akormyra. Nawet jego charakter pisma podrobiony był idealnie. Acz sama treść jakoś nie pasowała mi do Akormyra, którego znałem… Ale nie o tym chciałem..
- rzekł czarodziej splatając nerwowo palce.
- Ów osobnik zaoferował mi sprzedaż opisu tworzenia jakiegoś nekromantycznego golema i tu mam problem. Otóż słyszałem, że Cień i jego uczniowie ponoć takie zrobili, a nawet użyli w walce. Tyle że “próbka tekstu” jaką mi pokazał ów posłaniec, była niepełna. A ja nie jestem ani specjalistą od golemów, ani od nekromancji. Ktoś musiałby ocenić czy ten rytuał jest prawdziwy i ile jest wart.
- Powiadacie nekromantyczny rytuał. W zasadzie nie zajmuje się tworzeniem golemów, lecz dla was mogę zrobić wyjątek i przejrzeć go pod tym względem.
- Niemniej na pewno jesteś w stanie stwierdzić czy to przepis na cielesnego golema, czy też coś bardziej oryginalnego prawda?

- uśmiechnął się wesoło Ychtarion.
- Nie twierdzę, że jestem specjalistą od golemów. Jednakże potrafię ocenić użytą magię nekromantyczną. Nawet wtedy nie będę w stanie stwierdzić czy tak stworzony golem będzie działał z stu procentową pewnością. Golemy to nie to samo co nieumarli. Zresztą wpierw muszę przeanalizować ten rytuał, to zajmie kilka dni co najmniej, gdyż mam też inne wyznaczone zadania. Deliberować nad rytuałem, którego nie widziałem nie będę.
Jednakże prawdą jest, że tworzy się cielesne golemy.

- Jeśli to rzeczywiście oryginalny projekt, obaj zyskamy większą przychylność naszych protektorów i uznanie w oczach zulkirów.

- rozmarzył się Ychtarion, by po chwili spytać trzeźwym tonem.

- To na kiedy cię umówić z tym osobnikiem?

Nekromanta zamyślił się zafrasowany. Podrapał w brodę.

- Tak potrzebuję kilku dni na ogarnięcie spraw Domu Nieumarłych, gdyż to jest najważniejsze. Myślę, iż za pięć dni możesz umówić z tym drowem spotkanie.
- Więc za pięć cykli powiadomię cię niezwłocznie o miejscu i czasu spotkania. Myślę, że to będzie tu… w enklawie.

- rzekł na pożegnanie pulchny mag.
- Tak będzie najwygodniej dla wszystkich.

Po czym Amon ruszył wraz z obstawą do tymczasowych komat.




Pracy było wiele. Mistrz Nieumarłych zebrał swoich najbliższych współpracowników w tymczasowym pomieszczeniu, które przeznaczył na biuro.
Chwilę przyglądał się twarzom zgromadzonych.
Znał ich wszystkich dobrze, znał ich pragnienie nieśmiertelności poprzez przeistoczenie. Miał dla nich wszystkich kij i marchewkę, którym było przemiana w pełni inteligentnego nieumarłego lub też bezwolnego.

- Tak teraz nastał czas nagród, przynajmniej początku.
- Celelsal Yrra.


Spojrzał na niskiego czarodzieja z pociągła twarzą, przywodzącą mu na myśl pysk szczura. Był to zdolny czarodziej i jednocześnie najbardziej fanatyczny wyznawca Velsharoona

- Jesteś moim formalny zastępcą. Do ciebie będzie należało przydzielanie zadań podległym domowi czarodziejom. Nie podlega ci jedynie moja osobisty straż. Sarr Hellens jest jej dowódca jemu podlegać będą wszystkie oddziały Domu Nieumarłych.

Przeniósł wzrok na olbrzymiego mulanina, którego twarz szpeciła blizna.

- Sarr tobie również podlegać będą łowcy ludzi i strażnicy niewolników.

Potem jego wzrok przesunął się na młodą wysoką, szczupłą postać białowłosego łowcy kobiecych wdzięków. Nawet w tej chwili palce Werena przybiegały nerwowo po wyimaginowany, gryfie i strunach.

- Roddam ciebie czynie klucznikiem domu. Odpowiadają przed tobą wszyscy niewolnicy, fachowcy i niewykwalifikowane sługi domu, do ciebie też należy załatwianie lub zlecenie bieżących zakupów. Oczywiście wiem, że to lubisz, dlatego czynię cię głównym oprawcą Domu Nieumarłych.

Na twarzy młodzieńca pojawił się złośliwy uśmiech. Palce, chociaż wydawało się to niemożliwe jeszcze przyspieszyły ruch po wyobrażonych strunach. Jakże łatwo było go zadowolić.

- Teraz udamy się na budowę Domu Nieumarłych aby się przekonać jak postępują prace.






Przejście przez enklawę przypominało nieco przemarsz wojsk, gdyż Amon prowadził też na budowę domu nieumarłych najgorsze szkielety i zombi, które przeznaczył do zniszczenia, a że towarzyszyli mu jeszcze najważniejsi poplecznicy tłum był liczny.
Gdy zbliżali się już do budowy widocznej z dali, doszły ich krzyki.

- Nie. Panie. Błagam to bardzo cenna niewolnica.

Gdy dotarł już na plac budowy ujrzał dwie niewolnice, łatwo to było poznać po obrożach, obie w ciążach zaawansowanych, chłostane batem przez nalanego, tłustego mulanina. Młodsza osłaniał starszą własnym ciałem.
Głos Amona przedarł się przez trzask bicza.

- Cóż tu się na prastare kości dzieje.
- Tak nauczę was porządnie pracować.


Amona ogarnął gniew. Żaden pachołek nie będzie lekceważył go. Zdecydowanie wszedł pomiędzy grubasa i niewolnice. Wszakże tu na ziemi Thayjskiej jego czerwony strój Czerwonego Maga był lepszym zabezpieczaniem niż pancerz. Pomylił się jednak, ludzie są głupsi niż myślał.
Nalany grubas nawet nie zauważył nekromanty, bicz z trzaskiem przeciął prawy policzek Amona.
Wtedy dopiero strażnik oprzytomniał.
Na rozkaz Amona cztery szkielet szybko i sprawnie złapały w kleszcze grubasa.
Czas jakby zwolnij wszyscy w śmiertelnej ciszy obserwowali Amona.
Nekromanta spojrzał na kapiące po brodzie i spływające na czerwone szaty krople krwi. „To fakt na nich krwi nie widać” pomyślał kolejny to raz w życiu Amon.

Powolnym ruchem przeciągnął palcami po policzku zbierając część krwi. Chwilę przypatrywał się okrwawionym palcom, potem oblizał je. Potem spojrzał na powód tego zamieszania. Młodszej tylko plecy spływały krwią, nic nowego dla niewolnic. Za to starszej końcówka bicza wyłupiło oko, które właśnie w krwi i śluzie spływało po twarzy.

- Dana opatrz jej oko, jeśli potrzeba to użyj leczenia lekkich ran, jeśli nie to tylko opatrunek. Potem zajmiesz się młodszą.

Nieumarła ruszyła wykonać zadanie.
Grubas zaczął przychodzić do siebie, zaczął się szarpać w uchwycie szkieletów, rozumiejąc na co się poważył i co zrobił.

- Wielmożny Pani...
- Milcz psie.


Z ust grubas wydobył się tylko potępieńczy jęk szybko uciszony przez szkielety.

- Ty.

Wskazał na młodszą z niewolnic.

- Ty. Krzyczałaś coś o bardzo cennej niewolnicy. O co chodziło.

Niewolnica padła na ziemię bijąc pokłon przed Amonem.

- Dość tego. Teraz chcę usłyszeć dlaczego tak krzyczałaś.

Niewolnica wstała podtrzymując wezbrany ciążą brzuch, dalej ze spuszczoną głową i rwącym się głosem odpowiedziała.

- Wielmożny Panie to jest moja mistrzyni. Wiem, że jest cenna ze względu na swoje umiejętności jest mistrzynią rzeźbiarstwa i kamieniarstwa, niektórzy mówią, iż jest arcymistrzynią.
- Hymm, są tu jakieś jej rzeźby.
- Tak Wielmożny Panie. Tam oparte o ten stos obrobionego kamienia.
- Weren, wyślij natychmiast kogoś po Drora.
- Zatem dlaczego ten strażnik was tak chłostał.
- Wielmożny Panie wyznaczono nam obrabianie tych kamieni nośnych.


Wskazała na miejsce pracy. Uwadze Amona nie uszedł chyba z trzy kilogramowy młot i szpiczak do obróbki z grubsza kamieni, oraz to ze stanowisko i narzędzia były pokryte wymiocinami. W tym czasie do Amona zbliżył się chudy dostatnio odziany starszy mulanin w dłoniach ściskał plany.

- Wielmożny Panie jestem tutaj architektem.

Powiedział kłaniając się w pas.

- Czemu to wyznaczyłeś tej niewolnicy zadnie, które mógł wykonywać ledwie przyuczony niewolnik.
- Wielmożny Panie ja nie ma wpływu na to którzy niewolnicy zostaną przydzielani do jakich zadań. Prosiłem nawet Wonga, aby skierował je do rzeźbienia wystroju jednak się uparł, że nauczy je pracować.
- Czyżby się obijały?
- Nie Wielmożny Mistrzu Nieumarłych powierzone rzeźbienia wykonywały szybko.


Wtedy to nadszedł kołyszącym się krokiem krasnolud w obroży niewolniczej z obręczą w nosie ozdobioną niewielkim diamentem.

- Wielmożny Panie wzywałeś mnie. Krwawicie Wielmożny Panie
- Twoja opinia na temat tych rzeźb i płaskorzeźb.

Nekromanta wskazał na leżące opodal rzeźby. Po słowach niewolnika przyłożył palce i szybko uleczył ranę korzystając z mocy użyczonej mu przez Velsharoona. Po ranie nie pozostał nawet ślad.
W tym czasie niewolnik badał dotykiem wszystkie rzeźby.
W tym czasie Amon przejrzał palny i dowiedział się o brakach materiałowych, gdyż pierwszeństwo miał zamek.
Gestem przywołał Werena.

- Ten architekt wskaże ci na mapie miejsce skąd pobierany jest kamień. Wydobędziesz go przy pomocy wiadomych ci mocy, obrobisz i dokończysz stan surowy budynku Domu Nieumarłych.

Bard skinął na swojego ucznia, poprawił lirę i podszedł do mapy rozpostartej przed architektem.
W tym czasie Amon podszedł do Drora.

- I cóż.
- Wielmożny panie niewątpliwie są to prace mistrzyni, niewiele brakuje do arcymistrzowskich. Złoty co najmniej Wielmożny Panie.


Po rozmowie z niewolnikiem przechodząc do strażnika trzymanego przez szkielety, dostrzegł iż niewolnice zorientowały się o nieumarłym charakterze Dany, jednakże nie okazały strachu, większe potwory otaczały je zawsze a byli to żywi ludzie.

- Teraz ogłoszę wyrok psie. Będziesz przez cały dzień poddawany torturom a potem złożę cię w ofierze Velsharoonwi.

Strażnik zakwilił niezrozumiale.

- Za uszkodzenie mienia Czerwonych Magów bez powodu, należało by cię obrócić w niewolnika, za obrazę Czerwonego Maga zniewolić lub zabić. Jednakże za podniesie ręki na Czerwonego Maga jest tylko jedna kara śmierć poprzedzona torturami.

Wzrokiem odszukał jednego z łowców ludzi. Przywołał go oszczędnym gestem.

- Sprowadźcie wyposażenie sali tortur i rozstawcie je w tamtym rogu, tam nie będzie przeszkadzało w budowie.

Potem zakrzyknął głośno.

- Niech wszyscy się dowiedzą jaka jest kara za podniesienie ręki na Czerwonego Maga.
To tortury i śmierć.
Wielu z was już zna prawa jakimi się kieruję w prowadzenia Domu Nieumarłych. Reszta je pozna bo będzie do tego zmuszona. Niewolnicy Domu nieumarłych mieszkają na jego terenie i wybierani są tylko z tych, którzy się nie lękają nieumarłych. Karą dla niewolników za ucieczkę, próbę zamachu na wolnego, bunt są tortury i złożenie w ofierze. Zostaną oni podzieleni na grupy ze względu na użyteczność. Jako niewolnicy Domu Nieumarłych otrzymaj oznaczenie co najmniej pierścień brązowy. Potem w kolejności pierścieni srebrne, złote i diamentowy. Niewolnikom do lat dwunastu nie wolno współżyć. Karą za wykorzystanie takiego niewolnika przez wolnego pracownika jest dla tego pracownika złożenie w ofierze poprzedzone torturami. Niewolnicy miedziani i srebrzy mogą by wykorzystywani seksualnie przez wszystkich wolnych pracowników.
Na współżycie z niewolnikami złotymi i diamentowymi otrzymać należy stosowne zezwolenie od Klucznika Domu Nieumarłych lub bezpośrednio ode mnie. Uszkodzenie bez powodu niewolnika o statusie złotym i diamentowym będzie skutkowało obróceniem dożywotnim w niewolnika. Jednocześnie złotym i diamentowym niewolnikom przysługuje polepszanie warunków życia dokładne informacje zostaną podane przez klucznika Domu Nieumarłych. Powyższe prawa nie dotyczą Czerwonych Magów, im wolno robić wszystko, poza zabiciem niewolnika za które będzie musiał ponieść koszty zakupu nowego niewolnika o identycznych umiejętnościach.


Po tych słowach Amon szybko odszedł do swojej kwatery przygotować się do pobierania czarem agonium.
„Tak, taki grubas przysporzy dużo agonium, nie nie umrze żywy trafi na ołtarz i będzie wdzięczny za tom, iż go poświęcam Velsharoonowi. Nie podnosi się ręki na Czerwonych Magów.”

W międzyczasie Weren powrócił z transportem obrobionego kamienia i przy pomocy muzyki liry doprowadził budowę Domu Nieumarłych do stanu surowego. Było jeszcze przy nim prace, lecz one wymagała drewna, które na ten czas się skończyło.




Opisanie tortur to już inna opowieść. Długie powolne tortury, Weren wzniósł się na wyżyny w torturach. Nie, nie dopuścił do śmierci strażnika ale fenomenalnie prowadzone tortury pozwoliły Amonowi pobrać cały dostępne Agonium. Potem zaś tak jak zapowiadał złożył strażnika w ofierze Velsharoonowi.
W czasie ofiary obecni byli poplecznicy Amona jak jeden mąż wyznawcy Wychwalanego, wszyscy niewolnicy Domu Nieumarłych zmuszeni srogimi karmi do wyznawania tylko tego boga.
Jak zwykle ofiara był bardzo dobrze przyjęta przez Władcę Zapomnianej Krypty, a Amon poczuł przypływ mrocznego złota.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 23-10-2014 o 21:46.
Cedryk jest offline