Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2014, 21:53   #484
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Gdy Grundi dobiegł do walczących u wylotu ciasnego tunelu, okazało się że Dorrin z Detlefem zablokowali już skutecznie przejście i przerabiali wrogów na krwawą miazgę. Syn Fulgrima zaatakował jednego ze szczurów, który nieobacznie przedarł się za dzikiego górala. Nadziak zagłębił mu się w szyji i utknął tam na chwilę. Wyszarpując broń, Grundi niemal oderwał parszywy łeb wroga. Po tym ciosie nie miał już jak wspomóc towarzyszy. Widział tylko plecy Detlefa, niemal całkowicie blokujące przejście, niczym szpunt w beczce piwa blokuje otwór po kołku. Nawet znalezienie skaveńskiego oszczepu nie pomogło. Tunel był po prostu zbyt ciasny aby atakować bokiem czy górą.
Fulgrimsson ściskał w gniewie broń wroga. Był tak blisko, a jednak nie był w stanie w żaden sposób pomóc walczącym. Nie mógł zmiażdżyć znienawidzonego wroga.

W obozie panował chaos niczym w płonącym burdelu. Ranni krzyczeli i byli opatrywani, poparzeni dymili smętnie i zdawało się że każdy zajęty jest własnymi, czasem dosłownie, palącymi problemami powstałymi po eksplozji zapalających ładunków Dirka. Po zmarnowaniu dłuższej chwili i podduszaniu się ciągle gęstniejącym, smolistym dymem wypełniającym pomieszczenie, Grundi złamał ze złością zdobyczny oszczep i cisnął jego kawałkami w pobliski ogień.

Pochylając się, ruszył w stronę swoich rzeczy. Zabójczego dymu było coraz więcej i niedługo miał wypełnić salę całkowicie zabijając zarówno obrońców jak i atakujących. Gdy dopadł swoich rzeczy, opadł na kolana i zaczął wdziewać swój napierśnik. Choć tyle mógł zrobić, jeśli wróg przedarł by się przez wąski tunel. W zbroi mógł przyjąć na siebie główną falę ataku. Musiał!
Kaszląc niesamowicie wymacywał kolejne sprzączki, przynitowane do stali i przekładał przez nie skórzane paski. Oczy łzawiły niemiłosiernie, w klatce piersiowej czół ból, a palce przestawały słuchać poleceń. Grundi się dusił. Starał się odepchnąć świadomość powolnego umierania od broni sojuszników i skoncentrować na sprzączkach, lecz niedługo później zabrakło powietrza i wojownik bezwładnie zwalił się na swą tarczę, nawet nie będąc w stanie podeprzeć się rękoma.

Zapadła ciemność, czy na zawsze?
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline