Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2014, 19:06   #138
harry_p
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację



Marsz wśród szkieletów nie należał do najprzyjemniejszych i widok setek szkieletów zamkną usta wszystkim podróżnikom maszerowali w ciszy dłuższą chwilę w końcu Gregor zanurzył się w niewesołych wspomnieniach…

… Miasteczko portowe Herenfild zatrzymało go na dłużej mimo że Gregor przedkładał cień drzew nad morską bryzę. Dotarł tam z karawaną jako poganiacz do sporego stada owiec i ten sam kupiec chciał do na powrót gdy będzie wracał zbierając po okolicznych wsiach kozy gdy będzie wracał w lądu. Zatrzymał się w karczmie „Pod rogiem merlina” gdzie poznał Falle która tam pracowała. Diewczyna przyciągała wzrok i uwagę i Gregor też nie oparł się jej urokowi. Trzy dni wpatrywał się w nią jak w obrazek i gdy w końcu zdecydował się uderzyć w konkury wyprzedził go Tytus łysy brodacz z okrętu który przybył zaledwie kilka godzin wcześniej. Sfrustrowany zaczął pić kufel za kuflem. Już przy trzecim miał porządnie w czubie i gdy brodacz zaczął obmacywać kobietę nie wytrzymał.
- Gdzie te łapska. Ta pani to nie z tych…
Nie zdążył gdyż Brodacz i jego kopani parsknęli śmiechem. Niestety Gregor się dopiero rozkręcał. Walną kuflem w stół aż wystrzeliła z niego fontanna piwa.
- No no chopcze uważaj bo jak z nią skończę to wygrzmocę i ciebie hehe.
Tego było dla niego za wiele. Kufel przeleciał przez całą sale karczmy mijając głowę Tytusa o doby łokieć. Niemniej marynarz tej zniewagi nie mógł puścić płazem. Z koleżkami wywlekli go na tyły karczmy by spuścić mu manto i wrócić do macania posługaczek. Niestety nie wiedzieli że tam też został ogar Murano podarowany mu z wdzięczności przez jednego z poprzednich pracodawców. Pies rzucił się na napastników i jednego ugryzł w udo i nie p[puścił dopóki nie dostał kilku kopniaków. Widząc to Gregor nadludzkim wysiłkiem wyrwał się drabom i dzikim wyciem rzucił na Tytusa czołem rozbił mu nos a paznokciami wbił w łysinę zostawiając głębokie krwawe ślady.
- Hehe o panienkę tak nie walczył jak o tego kundla. – zażartował ktoś.
- Taaak… To niech sobie popatrzy.
Tytus już z samą zakrwawioną gębą wyglądał strasznie ale z wyciągniętym nożem zbliżający się do Murano zdał się Gregorowi wcieleniem zła. Przerażony zły i bezsilny zwiadowca wył jakby to on miał zaraz zginąć.
- Ucisz go bo łeb mi pęka .
Sykną brodacz i było to ostatnie co usłyszał tego wieczoru bo potężna pięść jednym ciosem wysłała go do krainy snów. Obudził się zziębnięty obolały na tyłach w kącie leżał zarżnięty pies. Podczołgał do truchła i szlochał dłuższą chwilę. W końcu jakoś się pozbierał znajdując siłę obiecując martwemu ogarowi że dopadnie Tytusa. Niestety łatwiej obiecać niż zrobić. Okręt znikną jak kamfora. Jakoś zdołał mu się wywiedzieć gdzie płyną i ruszył ich śladem. Udało mu się podjąć trop jeszcze w dwóch kolejnych portach lecz to było wszystko co zdołał. Nie mogąc dopełnić zemsty zmienił swoją obietnice. W nie pozwoli męczyć zwierząt. NIKOMU.





- Fiu… no tośmy doktor dotarli. - Powiedział z nieskrywaną dumą Gregor. Rozejrzał się po członkach wyprawy próbując odczytać ich emocje. W końcu na dłużej zatrzymał wzrok na posągu. - O ja starzec z kijem wąż i pies… Jak myślicie co to znaczy? Czy to jeszcze coś znaczy?

- Nie mam pojęcia - odrzekł doktor - pamiętniki nic o tym nie wspominają. Nie wygląda jednak, jakbyśmy musieli coś z tym zrobić. Może to tylko hołd dla kogoś, lub czegoś... albo przypomnienie tej cholernej zagadki.

- Acha… - Powiedział Gregor wyciągając rękę w kierunku psiego medalionu. Jednak go nie dotkną. - Fajny ale cholera bogowie wiedzą co się może stać. Puszcze przed nami Lulu starajcie się jej nie wyprzedzać. Ma nosa do niebezpieczeństw.
- Lulu szukaj, liczymy na ciebie. - Gregor wydał komendę posyłając łasice przodem pilnował jednak by zwierzak nie oddalał się bardziej niż na trzy góra cztery kroki
 

Ostatnio edytowane przez harry_p : 03-11-2014 o 00:05. Powód: wspominki
harry_p jest offline