Gomez przyglądał się śledztwu jakie prowadzili towarzysze nad zniknięciem Milano i szczerze powiedziawszy nie wyglądało to dobrze. W ostatniej karczmie wiele się działo, przeszłość dopadła zarówno jego samego jak i Eckhadta, czyżby i tutaj miało miejsce coś takiego? Dziesięciu chłopa trudziło się żeby dorwać tego tileańczyka, czymże zasłużył na taki zaszczyt? Była szansa że najmita jeszcze żyje, a jeśli nie to była szansa na odnalezienie trupa i dorwanie morderców. Gomez choć nie pałał większym uczuciem do Milano, to jednak należał do tej kompanii i czuł że nie może ot tak olać tej sprawy. Nie pozostało nic innego jak tylko sprawdzić broń i ruszyć szybko w pogoń. - No będziecie się tak rozczulać, czy co? W koń puki trop jest świeży - ponaglił Gomez kompanię i wskoczył na wierzchowca. Kątem oka spojrzał na Laurę, może wspólna akcja poprawi jej niechętne nastawienie. |