Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-10-2014, 23:00   #631
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gomez przyglądał się śledztwu jakie prowadzili towarzysze nad zniknięciem Milano i szczerze powiedziawszy nie wyglądało to dobrze. W ostatniej karczmie wiele się działo, przeszłość dopadła zarówno jego samego jak i Eckhadta, czyżby i tutaj miało miejsce coś takiego? Dziesięciu chłopa trudziło się żeby dorwać tego tileańczyka, czymże zasłużył na taki zaszczyt? Była szansa że najmita jeszcze żyje, a jeśli nie to była szansa na odnalezienie trupa i dorwanie morderców. Gomez choć nie pałał większym uczuciem do Milano, to jednak należał do tej kompanii i czuł że nie może ot tak olać tej sprawy. Nie pozostało nic innego jak tylko sprawdzić broń i ruszyć szybko w pogoń.

- No będziecie się tak rozczulać, czy co? W koń puki trop jest świeży - ponaglił Gomez kompanię i wskoczył na wierzchowca. Kątem oka spojrzał na Laurę, może wspólna akcja poprawi jej niechętne nastawienie.
 
Komtur jest offline  
Stary 25-10-2014, 11:06   #632
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Milano skinął jedynie głową, potakując. Sytuacja zdawała się mocno do dupy.
-Czemu zaatakowałeś moich ludzi? - pierwsze pytanie

- Usłyszałem część ich rozmowy. Uznałem że jak ich przycisnę to można na tym zarobić - odparł Milano, krzywiąc się z lekka.

Kolejny cios spadł na twarz Estalijczyka. Głowa została odrzucona do tyłu, lecz tym razem, krew zaczęła spływać z łuku brwiowego.

-Zła odpowiedź.. - padło stwierdzenie -Jeszcze raz, dlaczego ich zaatakowałeś?

- Może i zła ale prawdziwa - odparł najemnik, oczekując kolejnego ciosu. Jego sytuacja była zdecydowanie do dupy. Smutne było to, że obrywał za prawdziwą odpowiedź. Nie całą oczywiście...ale w miarę prawdziwą.

Cios nie nadszedł. Padło kolejne pytanie:
-Dla kogo pracujesz?
- Obecnie? Dla kupca Dwalina. A tak to dla tego co akurat płaci - odpowiedź padła szybko i bez zastanowienia.

Wzruszenie ramion.
-Cóż..w takim razie..popełniłeś błąd. Spory błąd atakując moich chłopców..ale to już nie moje zmartwienie - szeroki uśmiech pojawił się na twarzy mężczyzny, ukazując szereg brudnych, popsutych zebów. Mężczyzna wyciągnął zza pasa nóż. Długi i szeroki - Ostatnie życzenie?

- Zakopcie mnie później solidnie, co by jakie psy mnie nie rozwlekły - odparł najemnik. To była chujowa praca i zwykły w niej koniec, ale cóż, liczyła się lojalność.

Mężczyzna podszedł do Milano i bez mrugnięcia nawet okiem wbił mu nóż w brzuch, by je po chwili przekręcić w bok. Krew zaczęła lać się z Estalijczyka, który padł na ziemię i czuł jak ucieka z niego życie.

-Zostawcie go na żer psom..Głupi skurwiel… - usłyszał jeszcze Rossati, nim na zawsze zamknął oczy.
 
vanadu jest offline  
Stary 25-10-2014, 14:49   #633
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Nagłe zniknięcie Rossetiego nie wyglądało dobrze. Zapowiadało kłopoty i odciągało uwagę grupy od głównego zadania. Zupełnie jakby wyższe siły sprzymierzyły się przeciwko najmitom, spychając ich z właściwego toru za każdym razem, gdy w końcu odnajdywali dalszy cel i ruszali w jego kierunku. Laura była już tym zmęczona. Od zniknięcia mitycznego jaszczura praktycznie nie odzywała się do nikogo, wszelkie próby nawiązania rozmowy zbywając gniewnymi pomrukami. Swoim zwyczajem kręciła się gdzieś z boku, obserwując uważnie poczynania towarzyszy i wypatrywała niebezpieczeństwa. Nie zależało jej na khazadach, miała w głębokim poważaniu ich towary, a także ludzi barona...ale nie wszystkich.

- Czy nawet na tym zapomnianym przez bogów i dobrych ludzi zadupiu, banda najemnych nie może zaznać chwili spokoju? - burczała pod nosem, poprawiając bezimienny korbacz i spoglądając ze złością w kierunku koni. Spokój bardzo by się przydał, szczególnie elfce zmienionej za pomocą smoczego oddechu w pełną cierpienia, przypaloną pieczeń. Fanatyczka złapała się na tym, że przechodząc w pobliżu Youviel odruchowo pociąga nosem, jednak nie wyczuwała różnicy w zapachu. Plotka, jakoby elfie mięso śmierdziało inaczej niż ludzkie, została obalona. Palone mięso to palone mięso - rasa nie grała tu żadnej roli.

-Nie ma co tracić czasu. Im szybciej to załatwimy, tym lepiej - niechętnie, ale przytaknęła Gomezowi. Przynajmniej w tej jednej kwestii się zgadzali. Każda utracona minuta działała na ich niekorzyść.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 26-10-2014, 18:06   #634
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Milano Rosseti

Życie opuszczało Milano Rossetiego, który na pewno nie spodziewał się takiego końca. Przeżył orcze oblężenie twierdzi, walczył z orczym hersztem i wyverną i nie umarł. Uciekł przed płonącym dechem smoka, by śmierć dosięgła go z ręki pospolitych najemników. Krew wypływała mu z rany w brzuchu, a ciało zaczyniało sztywnieć. Dziwny, nieprzyjemny chłód ogarniał jego ciało. Przed oczami przeszły mu wszystkie ważniejsze momenty w życiu. Gdy po raz pierwszy zaciągnął się do kompanii kondotierskiego, chcąc utrzymać siebie i rodzinę. Kolejne awanse, wywalczone przez upór, wytrwałość i zdeterminowanie, które doprowadziły go do służby u Pazziano. Oddanie i lojalność sprawiły że choć prawie całe życie, spędził jako żołnierz, to teraz umierał samotny. Sam nie wiedział czy żałuje tego jak pokierował swoim losem to jednak ostatnie chwile swojego życia spędzał sam. Zaczynał rozumieć, że pierw działaj potem pytaj nie zawsze są najlepszą drogą do sukcesu. Jak przez mgłę, która zachodziła na jego oczy, widział jak bandyci odjeżdżają w głąb lasu pozostawiając go na pastwę losu i dzikich zwięrząt. Usłyszał jakiś hałas, ale nie miał siły odwrócić się, choć próbował pełznąć. Poczuł jak coś siada na nim i zaczyna go dziobać. Ból przeszył jego ciało, a z ust wypłynęła krew spływając na ziemię. Milano nadludzkim wysiłkiem przewrócił się na bok, by zobaczyć jak obserwuje go stado kruków, które zasiadły na gałeziach drzew. Spokojnie oczekiwały, aż Milano wykrwawi się na śmierć. Estalijczyk nie chciał się poddać, ale rana była zbyt głęboka, a jego ręce związane.
Zakasłał po raz ostatni, wypluwając gromadzącą się krew w ustach na ziemię. Powieki stały się ciężkie opadając. Szum drzew i pokrakiwanie kruków towarzyszyło Milano, gdy umierał. Złoto, za którym tak chętnie gonił najemnik, stało się przyczyną jego zguby. Naiwny sądził, że sława i bogactwo trwają wiecznie, lecz los zdecydował inaczej.
Ból minął, krew przestała lecieć a szum drzew zamilkł. Estalijczyk poczuł, że nic nie krępuje jego ruchów, a on sam ma siły by wstać. Z pewnymi obawami zrobił to, przekonując się, że potrafił. Spojrzał na ziemię i zobaczył leżące,w wielkiej kałuży krwi, swoje ciało. Do jego uszu dobiegło krakanie, i mężczyzna odruchowo skierował swój wzrok w jego stronę. Zobaczył jak ku niemu zbliża się wielki, czarny kruk. W swoich szponach trzymał żelazny młot. Morr przysłal posłańca po Milano, który zaprowadzi go jego ogrodów. Tam też zostanie osądzony wedle nagród i przewinień, których dopuścił się za ziemskiego życia..



Grupa poszukiwawcza

Drużyna postanowiła się rozdzielić. I tak cześć udała się na poszukiwanie Milano, a część została z Dwalinem i jego topornikami. Ci, którzy udali się na ratunek kompanowi nie mieli łatwego zadania. Choć początkowo trop był wyraźny, bowiem prowadził przez główną ścieżkę, to jednak im prowadził głębiej w las tym był cięższy do odnalezienia. Czas mimo to płynął nie ubłaganie, a gęste korony drzew przysłaniały niebo. Lotar, który najlepiej znał się na tropieniu, odnajdywaniu śladów miał momentami nie łatwe zadanie przed sobą. W końcu jednak doprowadził towarzyszy do Milano. Ich towarzysz leżał skrępowany i martwy w kałuży krwi. Widać było gołym okiem, że był parokrotnie bity, a jego ciało pozostawiono na żer ptakom i innym leśnym stworzeniom. Jednak dlaczego go bito, torturowano, pozostawało wielką niewiadomą dla jego kompanów.Część z kruków zdołała już rozerwać ciało nieboszczyka, wykradając z niego choć by kawałki ust, nosa czy oko. Karl mógł z dość dokładną precyzją ocenić porę śmierci Milano. Miało to miejsce jakieś ćwierć klepsydry temu, co znaczyło że mordercy ich towarzysza, mogli być już daleko stąd. Trop dokąd udali się, niestety gubił się gdzieś głęboko w lesie, przy czym Lotar doszedł do wniosku, że grupa bandytów musiała się rozdzielić. Trzeba było jednak zdecydować, czy podążyć za tymi, którzy zamordowali Milano czy też wracać do Dwalina. Oczywiście nie mogli mieć też gwarancji, że trop morderców nie urwie gdzieś się po drodze. Nawet łowca nagród stwierdził, że jeśli zaglębią się bardziej w las, nie mógł zagwarantować, że ten nie urwie gdzieś się..Pozostala także kwestia co zrobić z trupem Milano.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 26-10-2014, 19:37   #635
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Grupa składająca się z ponad dziesięciu osób nie mogła niezauważenie przemknąć się przez las, ale Lotar wątpił, by pościg przyniósł jakiekolwiek pozytywne skutki. Po pierwsze - było ich za mało, a zabawa w samotnego mściciela dobra była jedynie w opowieściach bardów. Po drugie - tropienie śladów stanie się niemożliwe z chwilą, gdy nastanie mrok. A potem - szukaj wiatru w polu. I nie mieli szans, by przed zmrokiem dogonić tamtych.
Oczywiście dobrze by było pomścić Milano, ale... chwilowo mogli o tym najwyżej pomarzyć. Musieli wrócić do swoich, ewentualną zemstę odłożyć na później. Na późniejsze później.

- Nie dogonimy ich - powiedział. - Musimy go pochować - zmienił temat. - Gałęzie, kamienie.
- Dobrym był kompanem - dodał cicho.

Cenił Milano jako dobrego towarzysza, sprawnego w walce... i nie bardzo wiedział, w jaką to kabałę wpakował się Rosetti. I czemu tamci zadali sobie tyle trudu?
Coś chcieli wyciągnąć z Milano? Czy po prostu stanął im na drodze do jakiegoś celu? Lotar tego nie wiedział i nie miał pojęcia, jak się tego dowiedzieć.
Przynajmniej na razie.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 26-10-2014 o 21:24.
Kerm jest offline  
Stary 28-10-2014, 19:27   #636
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gomez nie znał się na tropieniu, nie znał się na przetrwaniu w lesie, ale wiedział że trzeba kontynuować pościg. Śmierć Milano mogła być wynikiem jego osobistych porachunków lub miała na celu osłabić ich grupę i tego trzeba było się dowiedzieć. Oczywista oczywistość dla cyrkowca nie była już tak oczywista dla reszty członków najemniczej bandy. Wszyscy chcieli wracać do ciepłych łóżek i w dupie mieli kto załatwił ich kolegę z którym przez wiele dni razem podróżowali, razem jedli i razem szczali pod jedno drzewo.
Gomez był wściekły, gdyż sam nie mógł kontynuować pościgu ze względu na brak odpowiednich umiejętności. Chodził więc wkurwiony, kopiąc kamienie i mrucząc przekleństwa pod nosem. Grzebać truchła Milano nie zamierzał, raz że był bardzo wzburzony, a dwa uważał to za niepotrzebne marnotrawienie energii. Trup jest trupem, ot kawał bezużytecznego mięsa i nic poza tym, ważne co znaczył dla nas kiedyś i co go zabiło. Cyrkowiec miał wrażenie że tylko jemu zależało na wyjaśnieniu sprawy, reszta skupiła się na bezsensownym, według niego, rytuale.
 
Komtur jest offline  
Stary 29-10-2014, 20:42   #637
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Milczenie. Tylko to im zostało po usypaniu kurhanu dla towarzysza. Z resztą kurhan to i zbyt wielkie słowo, nie pasująca do płytkiego całunu z kamieni. Nie mogli kopać dołu w zamarzniętej ziemi ale też nie mogli zostawić ciała Milano na żer dla leśnych zwierząt. Im nie pozostało nic innego, a Rosetti musiał się zadowolić słowami krótkiej i prostej modlitwy poświęconej Morrowi. Wolf zawsze ją odmawiał, gdy w pobliżu akurat nie było kogoś kto by się tym zajął.

Potem pojawiło się inne pytanie. Co dalej powinni robić. Niestety Lotar nie przyniósł dobrych wieści. Trop był ciężki do śledzenia i na dodatek sprawcy rozdzielili się na trzy grupy. Znali się na swojej robocie. Mieli łącznie siłę dziesięciu ludzi i spodziewali się pogoni. Drużyna Wolfa zaś poruszała się na piechotę i nie miała zapasów na dłuższą eskapadę. Pozostawała też sprawa nie mniej ważna - słowo dane Dwalinowi. Decyzja była ciężka ale nie mieli w zasadzie innego wyjścia. Tak przynajmniej sądził Wolf. Dlatego zarządził powrót. Nie każdy był z tego zadowolony, ale koniec końców wszyscy ruszyli. Najemnik spakował te rzeczy Milano, które jeszcze się przy nim zostały, a które nie zostały mu zrabowane. Raz jeszcze spojrzał na kurhan towarzysza i również ruszył z powrotem do zajazdu.

Gdy dotarli na miejsce, przekazali informacje o śmierci Rosettiego krasnoludowi i elfce. Wolf podziękował za opiekę nad ranną i Dwalinowi za cierpliwość. Nie był skory do rozmów. Upewnił się tylko że nikt nie przyjrzał się dokładnie mordercom. Miał nadzieję, że choć jeden z nich będzie rozpoznawalny, ale przeliczył się. To przypieczętowało sprawę zemsty na tą chwilę. Ponury humor udzielał się chyba każdemu. Dlatego też nikt specjalnie nie chciał też roztrząsać sprawy dobytku zmarłego towarzysza. Spakowano wszystko w jeden wór i dotroczono do siodła wierzchowca Youviel, by zająć się tym w późniejszym czasie.

Na tą chwilę poczynili zapasy i ruszyli wraz z Dwalinową karawaną w dalszą podróż do Styratii.
 
Jaracz jest offline  
Stary 30-10-2014, 16:23   #638
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Pogrzeb i po pogrzebie

Gdy już kamienie przykryły martwe ciało, większość drużyny postanowiła chwilą ciszy oddać hołd zamordowanemu towarzyszowi. Potem już jednak, mimo oporu Gomeza, ruszyli z powrotem do Dwalina i reszty swoich towarzyszy.
Akrobata nie za bardzo chciał się pogodzić z odpuszczeniem pościgu. Decyzja jednak Wolfa pozostawała niezmienna. Pogoda oraz to, że napastnicy się rozdzielili nie ułatwiała pościgu. Dodatkowo nie bardzo było wiadomo z kim mieli się oni mierzyć, oraz dlaczego nieznajomi zdecydowali się porwać Milano. Doświadczony najemnik nie chciał ryzykować niepotrzebnie, a rozdzielenie się czy zapuszczenie się w nieznany las, mogło skończyć się tragicznie dla wszystkich. Gdyby tylko wiedzieli to czego dowiedział się ich zmarły druh, może zmienili by swoje zdanie, a tak ruszyli ku karczmie.
Krasnolud współczuł straty towarzysza, ale “żałoba” w jego wykonaniu trwała dość krótko i zostało wydane polecenie kontynuowania podróży. Tym razem obyło się bez niespodzianek, choć pogoda zaczęła dawać we znaki nie tylko ludziom. Mroźne powietrze i delikatny deszczyk nie był z pewnością niczym ciężkim, ale nie był też niczym miłym. Z daleka, mogli dostrzec ponownie rozpalone ognie poruszające się w górach, oraz usłyszeć orcze bębny, które nawoływały do przybycia. Zagrożenie ze strony zielonoskórych było bardzo realne i tylko kwestią czasu pozostawało to, kiedy zielona plaga zawita do ludzkich miast.
Elfka jako tako znosiła podróż, a myśl o odpoczynku w ciepłym łóżku mogła napełnić ją nadzieją. Spokój i odpoczynek były jej równie potrzebne, co dostęp do maści gojących.
Po drodze, na prośbę Wolfa, Dwalin podzielił się pewnymi informacjami na temat Styratii i tego, czego można oczekiwać po tym mieście. Najemnicy mieli dojrzeć mury miasta przed wypaleniem się świecy, więc krasnolud zaczął dzielić się swoją wiedzą...

Styratia


Styratia, niegdyś mała osada w której schronienie mogli znaleźć mordercy, łajdacy, banici, złodzieje oraz inne najgorsze mety społeczne, jakie uciekły do Księstw Granicznych. Wszystko to jednak zmieniło się od kiedy, Helnar Koflach przejął władze w mieście. Przybył z Imperium, wraz z garstką wiernych sobie ludzi, oczyszczając Styratię z plugastwa. W dość krótkim czasie zaczął rozbudowywać ją, otaczając ją murem i wprowadzając swoje rządy. Nie minęły trzy lata, a do swojego małego imperium dołączył ziemie na których stały Munzig, Akendorf, Brovska oraz Zenres. Wydał on otwartą wojnę goblinom, a w szczególności plemieniowi Blackvenom, które zajadłe zwalczał i tępił. Dzięki takiemu ruchowi, ułatwił sobie negocjacje z krasnoludami z Barak-Varr, które najwidoczniej dostrzegły w człowieku sprzymierzeńca. Od niedawna w Styratii, stacjonuje na stałe, mała kompania krasnoludzkich tarczowników. Odpowiedzialni są oni za eskortowanie towarów do ich rodzimego miasta.

Sama Styratia w tym czasie zaczęła osiągać apogeum wielkości, bowiem jej znaczenie handlowe i militarne z każdym miesiącem wzrastało. Mała osada stała się sporym, ufortyfikowanym miastem, z dużymi siłami zbrojnymi. W jego środku, na wzniesieniu zbudowano z czarnego kamienia dużą świątynię Morra. W okół niej zbudowano cmentarz, który sąsiaduje z wysoką, czarną wieżą. W niej zamieszkiwał Koflach, który przez ostatni rok bardzo rzadko pojawiał się publicznie. Ci bardziej złośliwy, twierdzili, że zapadł on na dziwną chorobę stąd nosił na twarzy maskę. Jednak jaka była prawda, nikt nie wiedział, choć Ci którzy mieli zaszczyt spotkać się z nim twierdzili, że władca Styratii cieszył się dobrym zdrowiem.
Na czas jego absencji w publicznym życiu miasta, jego prawą ręką, został Vinicius Leisenbeck. Człowiek umiejący zarządzać i powszechnie lubiany.


Noc nadeszła już, gdy bohaterowie zbliżyli się do bram miasta. Dzięki pismom polecającym Dwalina, bez problemu masywne wrota otworzyły się, wpuszczając ich do środka. Na blankach najemnicy mogli dostrzec wartujących strażników. Uzbrojeni w dobrej jakości zbroje, bronie białe i kusze gwarantowali spokój i bezpieczeństwo śpiącym mieszkańcom miasta. Brukowane ulice, rozpalone latarnie również robiły wrażenie, bowiem przypomniały ludziom miasta, które mieli możliwość zobaczyć w Imperium. Zaiste to miejsce było wyjątkowe, jeśli spojrzeć w jakiej części świata się znajdowało. Co jakiś czas najemnicy mogli zauważyć przechodzące koło nich straże miejskie, które bacznym okiem spoglądały na nowo przybyłych. Koniec wędrówki z Dwalinem był bliski, bowiem dotarli oni w końcu do wielkiego magazynu, przy który Dwalin się zatrzymał. Tam też zaczęto wnosić towary, a Dwalin podszedł do Wolfa mówiąc:

-Cóż, człowiecze..tu nasze drogi się rozchodzą - wyjął sakiewkę w której miała znajdować się umówiona suma pieniędzy -Jeśli chcesz pomóc swojej elfiej kobiecie, choć nie wiem po co, to skierujcie się do Mistrza Koplera. Lekarz z niego całkiem dobry, ale jeśli chodzi o mikstury, maści i eliksiry nie ma sobie równych. Zapewne trzeba będzie sięgnąć do kieszeni i do głęboko, ale jeśli już wam coś sprzeda, będzie to warte swej ceny. - po tych słowach odwrócił się do swoich współbraci i zaczął wydawać rozkazy. W końcu ktoś musiał nadzorować rozładunek towaru.

Po rozdzieleniu po równo pieniędzy trzeba się było zabrać za poszukiwanie noclegu. Szczęściem najemników, przechodzili oni obok karczmy [Złoty róg], przy której stało dwóch kondotierów ubranych w barwy Barona. Wolf przedstawił się i został wpuszczony do środka, jednakże wszystkich zdziwiła obecność Mercuccia a nie Pazziano. Ten wyjaśnił, że przybył tu przed baronem na jego życzenie i oczekuje jego przybycia jutro rano. Szambelan szlachcica od razu dostrzegł brak Milano, Helvgrima i reszty drużyny więc poprosił was do stołu byście opowiedzieli co się działo przez ostatnie tygodnie waszej podróży, włączając w to dotarcie do Strażnicy Dwóch Szczytów.

Kelnerki na znak Mercuccia zaczęły chodzić przy stole, zbierać zamówienie by móc po chwili przynosić jadło i napitek. Pokoje również miały w ciągu paru chwil zostać przygotowane. Widać było, że karczma została udostępniona tylko dla barona i jego ludzi. Wszystko w środku było posprzątane i ustawione na swoich miejscach. Na stołach stały rozpalone świeczki, a na ławy i krzesła zarzucono eleganckie skóry. Ogień w dwóch kominkach palił się mocno, dzięki czemu w środku panowało przyjemne a wręcz błogie ciepło.

 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 06-11-2014, 20:00   #639
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gomez nie wtrącał się do rozmowy z Mercucciem, nie chciało mu się gadać bo wciąż rozpamiętywał odpuszczenie zabójcom Milano. Cyrkowiec nie gadał, ale nie znaczy to że był nieuważny i nie słuchał, wręcz przeciwnie wytężał ucho wychwytując te informacje o których wcześniej mógł się tylko domyślić. Magiczne wrota, zły mag i po chwili wiedział już sporo więcej o tym co działo się z tą drużyną najmitów zanim do nich dołączył. Wreszcie rozumiał czemu Laura podróżowała razem z nimi. Zapewne czuła się w obowiązku zniszczyć zło, które związane było z wydarzeniami przy magicznych wrotach. Gomez jeszcze raz musiał przemyśleć strategię wobec tej dziewczyny. Ciepłe słówka, czy jakakolwiek rozmowa niewiele dawały, natomiast przymuszenie jej siłą czy eliksirem było takie jakieś za proste. Gdyby zdołał ją rozkochać w sobie byłby to wyczyn godny opiewania w pieśniach, a im coś było bardziej trudne tym Gomez mocniej chciał tego dokonać. Jedyna droga do serca Laury, jak dumał sobie nożownik, prowadziła przez wbitych na pal czarnoksiężników oraz obcięte głowy zwierzoludzi i co ciekawe Gomez miał zamiar przejść tą ścieżkę.
 

Ostatnio edytowane przez Komtur : 06-11-2014 o 20:03.
Komtur jest offline  
Stary 07-11-2014, 09:38   #640
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gdy wszyscy już dostali posiłek, i piwo wypełniało po brzegi kufle, szambelan spojrzał na wszystkich zgromadzonych i rzekł:
-No to powiadajcie, niczego nie pomijając...Co się wydarzyło wam i gdzie jest Milano?- było widać, lekki smutek na twarzy Merccucia.
- No, niestety... - Lotar upił odrobinę piwa. - Milano zginął - powiedział.
Szok, niedowierzanie pojawiło się na twarzy mężczyzny, który zacisnął mocno na dłoń na uchwycie kufla.
-Mówcie. Nie oszczędzajcie szczegółów.. - rzucił posępnie.
- Nie wiemy dokładnie, z jakiego powodu - odparł Lotar. Skoro zaczął opowieść to uznał, że wypadałoby dokończy i nie zwalać tego smutnego obowiązku na innych. - Byliśmy w zajeździe, w górach. - Skinął głową w kierunku, z którego przybyli. - Milano wyszedł, nawet nie wiemy kiedy. No i nie wrócił. Potem w stajni znaleźliśmy jego ekwipunek i ślady krwi.
Wypił kolejny łyk piwa.
- Ruszyliśmy śladami tych, co go porwali, ale znaleźliśmy już tylko jego zwłoki. Nie mieliśmy szans, by ich dogonić - dokończył.
-Cóż...przykre, bardzo przykre to.. - skomentował, kręcąc głową.-A jak wam poszło w strażnicy, cóż tam się działo..Mówcie..Co z resztą waszych towarzyszy? Polegli, uciekli… - zapytał ponownie.
- W strażnicy było... dziwnie. - Lotar kontynuował relację. - Przede wszystkim zastaliśmy tam jednego szaleńca i trupy krasnoludów. A potem - Lotar postanowił pominąć milczeniem los Helvgrima; przynajmniej chwilowo - przyszły zielonoskóre potwory. Nadzwyczaj dobrze zorganizowane. Mieli machiny oblężnicze. I trola. I wywernę. Gdyby nie nadesłane posiłki, nigdy byśmy strażnicy nie obronili. Ale nikt, kto tam nie był, nie uwierzy w gobliny wystrzeliwane z katapult.
-Szaleńca? - padło pytanie…
- Przedstawił się jako Iras, syn Wilhelma bez Ziemi - odparł Lotar. - Tyle dało się z niego wyciągnąć. Poza tym bredził tylko o przynoszącej nienawiść i śmierć Damie w czerwieni.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172