Jochen nie sądził, by w piwnicy zrujnowanej gospody znalazło się coś wartego zainteresowania. Przynajmniej dla kupca. Ale skoro kompani postanowili tam wejść, to mógł zrobić chociaż tyle, żeby dopilnować, by nikt ich nie zaskoczył.
Dlatego też spacerował po korytarzu i od czasu do czasu wyglądał na zewnątrz, by zobaczyć, czy nie nadciągają hobgoblińskie posiłki. |