Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2014, 19:43   #37
Narina
 
Reputacja: 1 Narina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skał
Arrow Część pierwsza: Siostra i Brat

A miało być tak przaśnie! Już czuła ten dreszczyk emocji związany z tępieniem pluskiew, które śmiały stanąć na ich drodze... Ręce zaczęły ją swędzieć, a oczy lustrowały otoczenie i wyszukiwały coraz to nowych hien cmentarnych, które miast pomagać pokrzywdzonym, żywiły się nieszczęściem świata. Już widziała, jak tańczy pomiędzy przeszkodami, jak udaje zwinną sarnę uciekającą przed napastnikiem albo jak sama poluje... Ale nie! Ale nie.
- Och, Skarbie... - mruknęła mu niezadowolona do ucha, a sprzed jej oczu wizja szaleńczego tańca zniknęła. Mimo ogromnej chęci zejścia z motoru nawet nie drgnęła. Nie teraz... Potem wynegocjuje od brata, co jej się należy. Była pewna, że Siv wynagrodzi jej tę jakże wielką niedogodność, na którą naraził ja swoją decyzją. I to po stokroć. Na razie naburmuszyła się z lekka niczym nastolatka, której ojciec nie pozwolił iść na dyskotekę w zbyt krótkiej spódnicy, a w głowie układała już swój misterny plan. Jej dłonie zsunęły się z jego pasa. Nadal otulała ją aura brata, ale chandra tym razem nie mijała. I choć wiedziała, że jest jego oczkiem w głowie, to nie zawsze jego decyzje przypadały jej do gustu. Znów postawił na swoim.
Sivenea zacisnęła mocniej palce na jego udach, kiedy przyspieszył i przesunęła się do niego możliwie najbliżej, jak tylko mogła. Popatrzyła z westchnieniem na oddalający się od nich plac zabaw. W jej głowie zaistniała fraza piosenki "karuzela, karuzela na Bielanach co niedziela...", co tym bardziej zepsuło jej humor. Odwróciła się tylko z nadzieją, że może jednak ktoś ich zauważył i ktoś coś będzie od nich chciał. Niestety... Zapowiadała się zwyczajna podróż do Świątyni. Jakieś pięć minut i będą...
I rzeczywiście dojechali w niedługim czasie na świątynny parking. Tu już nie musieli za rączki, brat wierzył, że w tych murach ona jest bezpieczna, a ona na razie nie miała ochoty. Czasami zdarzało się, że była na niego zła - pomimo całego uczucia, jakim go darzyła. Siv zsiadła bez słowa z motoru. Jak zwykle nie założyła kasku, więc i nie miała czego zdejmować. Następnie wyjęła telefon i wybrawszy numer, przystawiła słuchawkę do ucha.
- Słońce, słuchaj... - w hali garażowej rozległ się szczebiot anielicy. - W centrum miasta jest jakiś armagedon, zwróć więc uwagę, żeby... - tu najwyraźniej ktoś przerwał kobiecie w pół zdania, bo Siv urwała w pół zdania. Następnie dokończyła ze śmiechem: - dokładnie tak, skarbie, jak zwykle doskonale mnie rozumiesz. Buziaczki!
I się rozłączyła. Stukot jej obcasów przerwał ciszę, która na chwilę wypełniła garaż.


Brat już na nią czekał. Jego wyciągnięta w bok dłoń czekała, aż siostra położy na niej swe smukłe palce. Oczywiście mogła go zignorować. Minąć. Być może miała w sobie tyle siły. Byli sami. Towarzyszył im tylko półmrok obiecujący, że cokolwiek postanowi pozostanie to między rodzeństwem. Gdy szła w jego stronę, mogła dostrzec zmianę. Jego twarz uwolniona od niewygodnych widzów obnażała się przed nią kompletnie. Oczy żarzyły się niezdrowym blaskiem zamyślenia, a całość postawy pochłaniały czarne chmury świadomości. Ale tylko do momentu, gdy podeszła. Wzrok zapłonął czystym płomieniem, a chmury zostały zepchnięte w niebyt samą jej obecnością. Nadspodziewanie ciepłe spojrzenie czekało, aż przyjmie ich wieczną bliskość. W końcu reszta świata była jedynie ułudą. Jednak to w jej smukłych palcach spoczywała decyzja czy wybierała niedoskonałego brata,czy też ułudny świat.

Miała zamiar iść prosto do swojego pokoju, ewentualnie do Egzarchy. Miała się nie odzywać, by w końcu dostać to, co chciała. Miała, ale nic z tego nie wyszło. Już prawie go minęła, już prawie dopięła swego. Jednak kątem oka pochwyciła jego spojrzenie i ten drobny gest, jakim było wyciągnięcie dłoni w jej stronę. To wystarczyło. Delikatna nuta jego perfum spowodowała, że kobiecie zakręciło się w głowie, a jej nogi prawie odmówiły posłuszeństwa... Zatrzymała się i spojrzała na niego, a trwało to tylko ułamek sekundy. Całą złość zastąpiło coś, co trudno opisać. W jej oczach pojawiła się niebieska iskierka, ta którą widział tamtej pamiętnej nocy. Kobieta odruchowo uniosła swoją dłoń i złożyła ją na dłoni anioła. Jej palce ledwie musnęły jego palce, ale to wystarczyło. Zatopiła się w jego spojrzeniu, a na jej twarzy wymalowało się coś na kształt bezgłośnych przeprosin i niemej prośby o chwilę tylko dla nich dwojga.
 

Ostatnio edytowane przez Narina : 25-10-2014 o 19:46.
Narina jest offline