Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2014, 18:06   #634
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Milano Rosseti

Życie opuszczało Milano Rossetiego, który na pewno nie spodziewał się takiego końca. Przeżył orcze oblężenie twierdzi, walczył z orczym hersztem i wyverną i nie umarł. Uciekł przed płonącym dechem smoka, by śmierć dosięgła go z ręki pospolitych najemników. Krew wypływała mu z rany w brzuchu, a ciało zaczyniało sztywnieć. Dziwny, nieprzyjemny chłód ogarniał jego ciało. Przed oczami przeszły mu wszystkie ważniejsze momenty w życiu. Gdy po raz pierwszy zaciągnął się do kompanii kondotierskiego, chcąc utrzymać siebie i rodzinę. Kolejne awanse, wywalczone przez upór, wytrwałość i zdeterminowanie, które doprowadziły go do służby u Pazziano. Oddanie i lojalność sprawiły że choć prawie całe życie, spędził jako żołnierz, to teraz umierał samotny. Sam nie wiedział czy żałuje tego jak pokierował swoim losem to jednak ostatnie chwile swojego życia spędzał sam. Zaczynał rozumieć, że pierw działaj potem pytaj nie zawsze są najlepszą drogą do sukcesu. Jak przez mgłę, która zachodziła na jego oczy, widział jak bandyci odjeżdżają w głąb lasu pozostawiając go na pastwę losu i dzikich zwięrząt. Usłyszał jakiś hałas, ale nie miał siły odwrócić się, choć próbował pełznąć. Poczuł jak coś siada na nim i zaczyna go dziobać. Ból przeszył jego ciało, a z ust wypłynęła krew spływając na ziemię. Milano nadludzkim wysiłkiem przewrócił się na bok, by zobaczyć jak obserwuje go stado kruków, które zasiadły na gałeziach drzew. Spokojnie oczekiwały, aż Milano wykrwawi się na śmierć. Estalijczyk nie chciał się poddać, ale rana była zbyt głęboka, a jego ręce związane.
Zakasłał po raz ostatni, wypluwając gromadzącą się krew w ustach na ziemię. Powieki stały się ciężkie opadając. Szum drzew i pokrakiwanie kruków towarzyszyło Milano, gdy umierał. Złoto, za którym tak chętnie gonił najemnik, stało się przyczyną jego zguby. Naiwny sądził, że sława i bogactwo trwają wiecznie, lecz los zdecydował inaczej.
Ból minął, krew przestała lecieć a szum drzew zamilkł. Estalijczyk poczuł, że nic nie krępuje jego ruchów, a on sam ma siły by wstać. Z pewnymi obawami zrobił to, przekonując się, że potrafił. Spojrzał na ziemię i zobaczył leżące,w wielkiej kałuży krwi, swoje ciało. Do jego uszu dobiegło krakanie, i mężczyzna odruchowo skierował swój wzrok w jego stronę. Zobaczył jak ku niemu zbliża się wielki, czarny kruk. W swoich szponach trzymał żelazny młot. Morr przysłal posłańca po Milano, który zaprowadzi go jego ogrodów. Tam też zostanie osądzony wedle nagród i przewinień, których dopuścił się za ziemskiego życia..



Grupa poszukiwawcza

Drużyna postanowiła się rozdzielić. I tak cześć udała się na poszukiwanie Milano, a część została z Dwalinem i jego topornikami. Ci, którzy udali się na ratunek kompanowi nie mieli łatwego zadania. Choć początkowo trop był wyraźny, bowiem prowadził przez główną ścieżkę, to jednak im prowadził głębiej w las tym był cięższy do odnalezienia. Czas mimo to płynął nie ubłaganie, a gęste korony drzew przysłaniały niebo. Lotar, który najlepiej znał się na tropieniu, odnajdywaniu śladów miał momentami nie łatwe zadanie przed sobą. W końcu jednak doprowadził towarzyszy do Milano. Ich towarzysz leżał skrępowany i martwy w kałuży krwi. Widać było gołym okiem, że był parokrotnie bity, a jego ciało pozostawiono na żer ptakom i innym leśnym stworzeniom. Jednak dlaczego go bito, torturowano, pozostawało wielką niewiadomą dla jego kompanów.Część z kruków zdołała już rozerwać ciało nieboszczyka, wykradając z niego choć by kawałki ust, nosa czy oko. Karl mógł z dość dokładną precyzją ocenić porę śmierci Milano. Miało to miejsce jakieś ćwierć klepsydry temu, co znaczyło że mordercy ich towarzysza, mogli być już daleko stąd. Trop dokąd udali się, niestety gubił się gdzieś głęboko w lesie, przy czym Lotar doszedł do wniosku, że grupa bandytów musiała się rozdzielić. Trzeba było jednak zdecydować, czy podążyć za tymi, którzy zamordowali Milano czy też wracać do Dwalina. Oczywiście nie mogli mieć też gwarancji, że trop morderców nie urwie gdzieś się po drodze. Nawet łowca nagród stwierdził, że jeśli zaglębią się bardziej w las, nie mógł zagwarantować, że ten nie urwie gdzieś się..Pozostala także kwestia co zrobić z trupem Milano.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline