Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2014, 10:27   #142
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Sabir nie miał pewności czy S’Sassquath zrozumiał co doń powiedział, czy jaszczur po prostu domyślił się pytania. W każdym razie, gdy skończył pytać, Yy'g wskazał długi ślad ciągnący się po ziemi. Ślad ten biegł aż do jednych z trzech wyjść z przedsionka grobowca (było oczywiście i czwarte wyjście, to którym weszli do środka). Wyglądało to tak, jakby promień zaklęcia anihilował wszelkie drobinki kurzu, jakie napotkał po drodze.

Jedno z wejść, najbardziej po prawej było ogarnięte ciemnością, drugie zamknięte potężnymi, kamiennymi wrotami. Ślad prowadził jednak do przejścia, które znajdowało się najbardziej na lewo. W wyjściu tym widać było blask dziennego światła. Oczywistym było, że napastnik zbiegł właśnie tam.

S’Sassquath jeszcze raz wskazał ślad, po czym z charakterystycznym dla siebie opóźnieniem przemówił do Sabira:

- …Jes…Jespliċitaw.

Wyglądało na to, że pomimo powagi sytuacji, jaszczura bawiła ta wymiana zdań w dwóch językach. Spojrzał wymownie na wahadełko Sabira, a gdy ten skupił się na rozpoznawaniu zaklęcia, ukradkiem zerknął na przewieszony przez jego ramię ekwipunek. Jaszczur widział jak Sabir chowa tam fiolki z trucizną. Nie wiedział wcześniej, że człowiek-teraz-przyjaciel używa czasami takich metod. Dwa razy przekręcił łbem, patrząc na plecak, po czym nic nie mówiąc wrócił myślami do śladu.

S’Sassquath nie znał się na magii i nie wiedział jak to możliwe, by przedmioty po prostu zniknęły. Był ciekaw co powie na to ich czaroznawca.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 27-10-2014 o 10:38.
Rewik jest offline