Oswald przez moment zastanawiał się nad słowami Drugi.
Sześciu na czternastu, nocą... Trzeba by mieć bardzo dużo szczęścia, bo kto wie, czy mutanci nie widzieli w nocy lepiej, niż członkowie ich małej grupki.
Przy ataku z zaskoczenia mogli zabić najwyżej sześciu przeciwników, a potem zaczęłyby się kłopoty. Nawet gdyby tamci dwaj pomogli, co też stanowiło pewną niewiadomą.
- A czy tamci dwaj to czasem nie jest nasz ukochany hrabia, graf, czy kto to tam był, a do tego jakiś jego pomagier? - Oswald wysunął dość prawdopodobne przypuszczenie. - Ten, co ma kontakty z Chaosem? |