Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2014, 15:18   #40
Viviaen
 
Viviaen's Avatar
 
Reputacja: 1 Viviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie coś
post bardzo wspólny :)

Okraszające ścianę bryzgi krwi z tętnic Yao, zastygły pod krystaliczną powłoką mrozu, którym zdawał się władać Nikolai. Z bliska nie wyglądały już tak przerażająco. Nie dla kogoś komu tylko pozbawiony jakiegokolwiek doświadczenia instynkt podpowiadał, że widok krwi jest straszny. Natomiast głowa Chińczyka owszem. Miała w sobie coś strasznie martwego i nadal groźnego. Krótkie czarne włosy poskejały się w pokryte białym szronem pasma powykrzywiane w każdym kierunku. Przypominały jakieś cholerne białe węże. A do tego oczy Yao nadal patrzyły. Zdawać się mogło, że kto w nie spojrzy w kamień się obróci. Jak od spojrzenia w ślepia zdjętego z meduzy czerepu...
Nic takiego się jednak nie stało. A w każdym razie nie Robinowi, który choć nadal się bał, obecność dużego, groźnego generała Daio, już odkąd ich capnął, uznał za gwarancję bezpieczeństwa i uwierzył, że zagrożenie minęło. Nie uwierzył za to w to co generał ów zrobił. Podał im maczetę. Tak bardzo nie uwierzył, że aż chyba nie dotarło do niego po co generał im ją podaje, bo w odpowiedzi tylko zaśmiał się tak naturalnie jakby srogi mężczyzna popełnił właśnie jakąś arcyśmieszną gafę.
- Pan chyba jest tu nowy proszę Pana. Nam nie wolno dawać broni ani ostrych narzędzi.
Śmiech ten umilkł jednak jak ucięty, w tej samej sekundzie, w której generał skierował na niego wzrok i ich spojrzenia starły się ze sobą. A w zasadzie nie starły, a spojrzenie generała wbiło się niemal psioniczną mocą groźby i drzemiącego w nim skurwysyństwa w mózg chłopaka odzierając go z jakichkolwiek wątpliwości co do tego co się stanie. Cofnął się nerwowo o krok.
- Ja… - zaczął słabo po czym obejrzał się błagalnie na pozostałych psioników, panią doktor, oraz na końcu na siostrę, która - jakżeby inaczej? - znów szukała schronienia we własnym świecie, o czym świadczył nieco nieobecny wyraz jej twarzy.

Keiko wyszła zza pleców Nikolaia i przykucnęła obok głowy Yao. Wyciągnęła dłoń i ostrożnie dotknęła skóry na policzku. Była zimna. Ale poczuła jeszcze coś... jakby jej w środku czegoś zabrakło. Myślała intensywnie, próbując uchwycić “to coś”. Smutek. Była smutna. Zamknęła oczy, zapamiętując wszystkie doznania, które odbierało jej ciało, widok martwej twarzy Yao, zimno jego skóry. I pustkę w środku. Smutek. przypominał niebieską , delikatną skorupkę. Pustą w środku . Schowała ją, ostrożnie, do jednej z szufladek, które porobiła sobie w mózgu. Wyjmie, kiedy będzie potrzebować. Tak jak potrafiła wyjąć ból, albo zmęczenie, albo radość, albo głód. Smutek. Poczuła, że ma mokrą twarz - oczy jej łzawiły. Zdziwiła się, ale zaraz przypomniała sobie ćwiczenia z Aną. Płacze ze smutku.
- Płaczę ze smutku - powiedziała, trochę do siebie, trochę do Yao. A trochę do dorosłych, bo zawsze uczono ją, że ma informować , co się z nią dzieje. Zwłaszcza nowe rzeczy. - Potrafię już rzucać smutek - dodała.
Niegrzeczna dziewczyna leżała - też zimna, ale uśpiona - obok. Keiko uśmiechnęła się lekko. Ana byłaby z niej zadowolona. Od razu poznała, że Hillevi jest niegrzeczna. Yao nie powinien z nią iść. Poniósł konsekwencje. Jak ktoś się źle zachowuje, ponosi konsekwencje.
Spojrzała na Robina.
- Robin ma rację, proszę pana - powiedziała grzecznie do wielkiego mężczyzny w mundurze. - Nie wolno nam bawić się ostrymi przedmiotami. To zabronione. Nie chcemy zostać ukarani.

- Wóz albo przewóz. - odparł zirytowany olbrzym - Wiecie ile kosztowało Wasze obudzenie? Ile kosztowało trzymanie Was przy życiu przez 9 jebanych lat? Ludzie umierali, żeby przewieźć tu wasze dupska. Normalnie już byście nie żyli. W związku z tym macie dług wobec Novum, a na czele Novum stoję ja. Będziecie zabijać wampiry, a ten jest pierwszy na liście. To rozkaz. - mężczyzna kiwnął głową na Robina - Weź nóż, chłopcze. To dobra rada. I ostatnia zarazem, wierz mi.
- Weź nóż
- poparła go słabym głosem Alreuna - Musicie wybrać kto to zrobi, ale... musicie... Przykro mi.

Keiko wysłuchała - bardzo uważnie - wypowiedzi mężczyzny. Nie rozumiała wszystkiego… jaki dług? Przecież to normalna sprawa, że dorośli opiekują się dziećmi. Ale mężczyzna się złościł. Zdążyła się już nauczyć, że wtedy lepiej być grzecznym, żeby opiekun nie złościł się jeszcze bardziej.
- Wytłumacz “jebanych” - poprosiła więc tylko, uśmiechając się i ogniskując spojrzenie na jego twarzy.

Robin chciał zawołać siostrę. Wyrwać ją z tego jej spacerku. W końcu krzyknąć na nią w złości. W strachu. W poczuciu totalnego zagubienia i bezradności. Wyżyć się na niej, że jej tu nie ma, a on tu jest. Nie mógł jednak z siebie wydobyć żadnego dźwięku. Nerwowo tylko przełykał dawno już nieobecną w ustach ślinę patrząc na podaną mu maczetę. W obawie przed tym co się stanie jeśli ją weźmie. I w takiej samej obawie, że zaraz generał ją wycofa. Wtedy go zabije. I to jego głowa będzie leżeć na ziemi…
Wziął gwałtownie maczetę. Porwał ją wręcz z rąk generała i cofnął się o krok. Śpiąca Hillevi leżała obok. Jej koszmarne ciało unosiło się we śnie. Zamknięte powieki poruszały się. Stanął nad nią. Nieporadnie i powoli wzniósł ostrze nad śpiącym zombiakiem…

***

- Atol… Atol…! - mentalne zawołanie dziewczyny było bliskie paniki, choć narastająca wściekłość powoli tłumiła strach.
- On mówi poważnie - usłyszała w swojej głowie znajomy głos - Cały tatko.
- Potrafisz się tym czymś posługiwać? Tą… - przeszukała wspomnienia wszczepione jej podczas snu - …maczetą?
- Mam niedowład całego ciała, dziewczynko. Gdybym miał jakąś wartość bitewną, to pewnie ojciec nie pozwalałby mi gnić tutaj na dole. - w jego głosie słychać było gorycz.
- Och… nie wiedziałam… - River poczuła się nagle strasznie głupio, ale zdusiła to uczucie. Nie było na to czasu a i Atol z pewnością nie przyjąłby od niej litości, jak przypuszczała - Ale wiesz, jak to się robi? Widziałeś na... filmach? Możesz mi pokazać? - nie odpuszczała.
- Mogę... niestety mogę.
Na początku River widziała tylko ciemność i już myślała, że straciła kontakt z Atolem. Otworzyła oczy, lecz zamiast korytarza, zobaczyła pobojowisko. Ruiny świata, który znała.


Nie było jednak czasu roztrząsać tej wizji. Jej ciało poruszało się, było uzbrojone w nóż i karabin. Gdzieś na dnie świadomości czaiła się myśl, że naboje się skończyły. Została więc tylko broń biała.
Ciało rezydenta przemieszczało się. Biegło teraz przez zrujnowane schody. Wtem z boku na 3 piętrze coś zaskrzeczało - zombie. Podobny do albinoski. Rzucił się na River z gołymi rękami. Wystraszyła się, ale ciało samo zareagowało. Najpierw uchyliło się, potem szybkim ruchem obróciło i rozpruło łydkę potwora. To dało przewagę, dzięki której rezydent psioniczki zyskał przewagę. Zaszedł zombiaka od tyłu, pociągnął jedną ręką za włosy, odchylając jego głowę, drugą poderżnął gardło. Potem wykonał silne uderzenia nożem z prawej i lewej strony głowy. Potwór przestał się szarpać. Jeszcze jeden ruch przywodzący na myśl podcinanie gardła i... głowa oddzieliła się od ciała. Wizja minęła. Tak samo, jak kontakt z Atolem. River stała znów w korytarzu koło brata, z ledwością opanowując odruchy wymiotne. Jednakże... wiedziała już, co robić.

***

- Daj mi maczetę. - cichy, rozkazujący głos River sprawił, że Robinowi ciarki przeszły po grzbiecie. Kiedy na nią spojrzał, stała z opuszczoną głową i ręką wyciągniętą w oczekiwaniu. Włosy zasłaniały jej twarz, ale w jej całej sylwetce było coś… zabójczego. Coś, czego do tej pory u niej nie widział i pewnie nie spodziewał się zobaczyć.
Chłopak w pierwszym odruchu cofnął maczetę, jakby czując, czy wiedząc że przekazanie jej siostrze byłoby czymś bardzo nierozsądnym, ale nagłe mimowolne poruszenie się przez sen Hillevi zmieniło jego nastawienie. Szybko oddał broń i cofnął się do ściany.

Liam stał grzecznie, nie odzywając się ani słowem. Patrzył tylko na dwójkę jego nowych towarzyszy. On już wiedział. Teraz pierwsze kroki postawiła Keiko i ten drugi chłopak, który się z nią trzymał. Tylko ta druga dziewczyna i jej towarzysz nie mieli jeszcze okazji spotkać wampirów. Liam chciał nawet im pomóc i sam wziąć maczetę, ale generał nie bez powodu nie zwrócił się do Liama. Gdy wybrany chłopak wziął maczetę i ją podniósł Liam chcąc pomóc chwycił umysłem cień maczety uważając, by nie oderwać go od przedmiotu. Nagle puścił cień broni, gdyż nieznajoma nie-Keiko kazała sobie podać maczetę. Wtedy psionik cienia ruszył się z miejsca i stanął obok nowej znajomej, jakby chciał jej swoją obecnością dodać sił. Przy okazji ponownie mocą chwycił cień trzymanego przez nieznajomą przedmiotu, zamierzając wspomóc cięcie.

To jednak nie było potrzebne. River stanęła nad albinoską i wyciągnęła wolną dłoń, by wczepić ją we włosy dziewczyny-wampira i silnie pociągnąć w górę. Kiedy już odsłoniła gardło Hillevi, pewnym, zamaszystym u poderżnęła jej gardło, aż ostrze zazgrzytało o kręgi. Na tym jednak nie poprzestała. Zgodnie ze wskazówkami, które otrzymała, musiała zupełnie oddzielić głowę od ciała. Nie musiała jednak, tak jak Atol, nacinać kręgosłupa. On miał tylko mały nóż, a ona trzymała w dłoni maczetę… zważyła ją w dłoni, wykonując szybkie obliczenia w pamięci. Skinęła do siebie głową i pozwoliła głowie albonoski opaść na podłogę, a wtedy przestąpiła nad nią, by stanąć z boku i cięła… z zabójczą gracją odrąbując Hillevi głowę.
Przez chwilę stała nad nią, oddychając szybko przez rozszerzone nozdrza, a potem wreszcie podniosła wzrok, wbijając płonące nienawiścią spojrzenie w generała Daio. Przez chwilę wydawało się, że go zaatakuje… mogło o tym świadczyć charakterystyczne napięcie jej ciała… ale nic takiego się nie stało. Zamiast tego z grymasem obrzydzenia rzuciła mu maczetę pod nogi.
- Jesteśmy jeszcze dziećmi. - warknęła - I to wy zaciągnęliście u nas dług, eksperymentując na nas. Może nam powiecie, ilu z nas nie przeżyło mutacji? Albo raczej… ilu przeżyło? Łatwiej będzie podać tę liczbę.
Drobne dłonie same zacisnęły się w piąstki, ale sama River z każdą chwilą na powrót stawała się bezbronną dziewczynką, która coraz bardziej przerażonym spojrzeniem zaczęła szukać brata. I znalazła. Przerażonego jak i ona. Ale też i niedowierzającego. I nie patrzącego jak na nią… jak na swoją siostrę. Ale ona i tak podeszła do niego, szukając pocieszenia. Nieświadomie, choć nerwowo wycierała dłonie o kombinezon, jakby próbując zetrzeć z nich to, co mogło się do nich przykleić, gdy trzymała rękojeść maczety. Jakby próbowała się oczyścić.

Keikośledziła spojrzeniem ruch maczety - skupianie wzroku na przedmiotach, szczególnie błyszczących lub wirujących - przychodziło jej zawsze z łatwością. Więcej - cieszyło ją i fascynowało. Samo clue sytuacji dotarło do dziewczyny z pewnym opóźnieniem. Zzieleniała na twarzy a potem gwałtownie zwymiotowała na podłogę niedawne śniadanie.

Nikolai odciągnął Keiko od kałuży wymiocin i przytulił.
- Już dobrze. Już po wszystkim. - Powiedział.
 
__________________
Jeśli zabałaganione biurko jest znakiem zabałaganionego umysłu, znakiem czego jest puste biurko?
Albert Einstein
Viviaen jest offline